Zadbaj o samochód przed zimą
None
1. Po pierwsze - plus i minus
To chyba najczęstsze problemy właścicieli aut. Słoneczny poranek, tyle że temperatura powietrza poniżej zera. Wsiadasz do samochodu i odruchowo przekręcasz kluczyk. Nic. Ponownie, i znów nic! Oto scenariusz, który niebawem na dobre zagości na osiedlowych odkrytych parkingach. Rozładowany akumulator. Najlepsza rada, to oczywiście ogrzewany garaż, ale nie każdy posiada taki luksus. Akumulatory nie lubią krótkich dystansów, nie lubią też ujemnych temperatur oraz dłuższego nie używania. Warto zadbać o poziom elektrolitu (niedostatki można uzupełnić wodą destylowaną). Pamiętajmy, że przy temperaturze około 0 stopni pojemność akumulatora obniża się o dobre 20 proc. Jeżeli zdarzy nam się poranny brak prądu jest kilka rozwiązań. Tak zwana "pożyczka", czyli w ruch idą kable rozruchowe i samochód sąsiada. Ważne, żeby najpierw odłączyć "minus", a później "plus"! Przy podłączaniu odwrotnie, najpierw "plus", później "minus". Kable rozruchowe podłączamy - najpierw "plus", później "minus". Uruchamiamy auto dawcy i
próbujemy odpalić nasze. Jeżeli nie ma pożądanego efektu, odczekajmy kilka minut z pracującym silnikiem „sąsiada” i spróbujmy ponownie.
2. Po drugie - prądu ciąg dalszy
Jeżeli mamy słaby, stary i wyeksploatowany akumulator, biegiem marsz do sklepu po nowy. Choć producenci zapewniają o trwałości nawet dochodzącej do 10 lat, to zwykle bateria staje się mało użyteczna po okresie 4-6 lat. Dla wielu właścicieli prostownik będzie tej zimy często widywanym przyjacielem. Akumulator najlepiej ładować przez noc przy natężeniu wynoszącym 1/10 jego pojemności. Warto co jakiś czas również przeczyścić klemy na których zbiera się osad. Jeszcze dwa słowa o odpalaniu. To zwykle "oczywista oczywistość", ale warto nadmienić. Przed rozruchem wyłączamy wszystkie elementy pobierające prąd - klimatyzacja, światła, radio etc. Naciskamy pedał sprzęgła i przekręcamy kluczyk. Czasem, jeżeli wiemy, że mamy słabą baterię, możemy najpierw kilkakrotnie do połowy przekręcić kluczyk i dopiero za 3-5 razem przekręcić go w pozycję rozruchu/odpalenia. Tyle o nim mówimy, bo stanowi najczęstsze przypadki porannych motoryzacyjnych tragedii. Przed zimą warto także przyjrzeć się czy samo ładowanie akumulatora jest
prawidłowe. Jeżeli nie, dla spokoju powinniśmy wymienić kable zapłonowe, świecie, a w najgorszym przypadku alternator. Kolejnym elementem jest kontrola napięcia paska klinowego.
3. Płyny, płyny, płyny...
Podstawowe płyny, którymi powinniśmy się przyjrzeć, to płyn chłodniczy, hamulcowy i olej. Przy ujemnych temperaturach rozruch jednostki napędowej to najważniejszy moment. Zimny olej musi nabrać odpowiedniej temperatury, aby mógł pracować prawidłowo. Tym samym, pierwsze sekundy to dla elementów silnika ciężka praca. Dbajmy zatem o wymianę oleju (przynajmniej raz do roku), a wraz z nim wymieniajmy również filtr. Podobnie olej w skrzyni biegów, choć ta nie wymaga już tak częstej obsługi. Płyn chłodniczy to kolejny ciekły czynnik, który wymaga uważnej kontroli. Jeżeli przez lato jeździliśmy "na wodzie", koniecznie wymieńmy ją na zimowy płyn chłodniczy! W innym wypadku katastrofa gwarantowana! Zamarznięcie czynnika chłodzącego unieruchomi nasze auto i może doprowadzić do pęknięcia chłodnicy, a w najczarniejszym scenariuszu, nawet bloku silnika! Jeżeli to pierwsza zima dla Twojego samochodu i nie wiesz na czym jeździł poprzedni właściciel, lepiej zapobiec nieprzyjemnej niespodziance i kompleksowo go wymienić. Z
tym, że, nie dolewając do pozostałego w układzie, ale nalać całkowicie nowy. Jeżeli płyn jest odpowiedni (bo sam go nalewałeś) można oczywiście tylko dolać. Przy tym zabiegu warto zerknąć na stan chłodnicy oraz przewodów. Producenci zalecają wymiany co 2 lata lub 40-50 tysięcy kilometrów.
4. Układ paliwowy
To kolejny element, który może na dobre unieruchomić auto. Filtr paliwa i sam zbiornik paliwa. Niektórzy producenci proponują specjalne preparaty do benzyny przeczyszczające układ paliwowy. Dostępne na niektórych stacjach benzynowych lub w sklepach motoryzacyjnych. Jeżeli użytkujesz auto z wysokoprężną jednostką napędową, dość powszechnym antidotum na poranne odpalanie jest dolanie niewielkiej ilości uszlachetniacza, który chroni olej napędowy przed wytrąceniem się parafiny.
5. Układ hamulcowy
Tutaj sprawa wygląda podobnie jak w przypadku układu chłodniczego. Warto skontrolować i w razie potrzeby wymienić płyn hamulcowy. Całkowita wymiana powinna odbywać się co około 2 lata. Jego właściwości z wiekiem zaczynają się pogarszać - wchłania wodę i obniża się jego temperatura wrzenia. Efektem jest "miękki pedał" i słabe hamowanie. Minusowe temperatury również nie pomagają w użytkowaniu. Przewrażliwieni na punkcie poprawności mogą także sprawdzić siłę hamowania poszczególnych kół, co w przypadku jazdy w zimowych warunkach (po śliskim) może skończyć się wypadkiem. Układ hamuje wtedy nierówno i stabilność jest znacznie pogorszona. Z hamulcem ręcznym ostrożnie. Albo używamy go często, albo liczmy się z jego zamarznięciem. Wystrzegajmy się zostawiania auta zimą "na ręcznym" na dłuższy okres czasu.
6. Gumy, czyli opony
Jeżeli już odpalimy i ruszymy w drogę, ogumienie to jeden z najważniejszych elementów zimowego użytkowania samochodu. Opony zimowe to nie to samo co letnie, czy całosezonowe. Mieszanka, która została specjalnie przygotowana do pracy w temperaturach poniżej zera zawsze będzie lepsza niż mieszanka letnia. Jest bardziej odporna na skrajnie niskie temperatury, a rzeźba bieżnika skuteczniej wgryza się w śnieg, dzięki czemu możemy nie tylko jeździć szybciej, ale przede wszystkim bezpieczniej. Owszem, jazda przez całą zimę na letnich, czy całosezonowych oponach jest możliwa, szczególnie w mieście. Jednak jeżeli załapiemy się na kilka dni prawdziwej śnieżycy (a takie zdarzają się każdej zimy!), to nasza jazda będzie koszmarem, a każdy udany powrót do domu zaliczać będziemy do wygranej na loterii. Kupując "zimówki" trzymajmy się zaleceń producenta. Jeżeli już zakładać opony zimowe, to na wszystkie koła, a nie tylko napędowe. Przy wymianie sprawdźmy także ciśnienie w oponach.
7. Żarówki i łopatka poprawią komfort
Jesień i zima to również okres wzmożonej awaryjności oświetlenia. Sprawdźmy stan wszystkich świateł, przepalone żarówki wymieńmy, a dla pewności również ustawmy światła (zabieg dostępny na przykład u diagnosty, koszt ok. 30 zł). Poprawi to nie tylko bezpieczeństwo, ale również komfort podróżowania. W gęsto padającym śniegu ograniczmy używanie "długich" świateł, wbrew pozorom wcale nie polepszają one widoczności. A jeżeli już o widoczności mowa, przed odpaleniem silnika zadbajmy o nasze „warunki pracy”. Poranna rozgrzewka przy odśnieżaniu nadwozia niebawem stanie się codziennością. Co zrobić, aby nie stała się udręką? Zaopatrzmy się w potrzebne akcesoria - szczotka z miękkim włosiem, odpowiedniej wielkości i kształtu skrobaczka oraz odmrażacz, tak na wszelki wypadek. Odsypywanie zacznijmy od... sprawdzenia czy stoimy przy swoim aucie! Odśnieżanie samochodu sąsiada to miły gest, ale przecież śpieszymy się do pracy. Zacznijmy, podobnie jak przy myciu, od dachu. Zgarnijmy zalegający śnieg także z maski,
bagażnika, drzwi czy podszybia. Przed wsiadaniem warto oczyścić krawędzie drzwi, co spowoduje, że po ich otwarciu nie nasypie nam się śnieg do środka i na fotel. Co to oznacza, doskonale wszyscy wiemy... Wychodzenie ze skrobaczką, czy szczotką z domu (a nie wyciąganiem jej z auta) wcale nie jest głupim pomysłem. Ciąg dalszy porannej szychty to szyby - szalenie istotny element. Drogi są dwie - odmrażacz lub skrobaczka. Pierwszy jej nie porysuje, drugi bywa szybszy, choć bardziej męczący. Ich porządne oczyszczenie ma też inną zaletę - zalegający lód nie niszczy piór wycieraczek. Zwróćmy uwagę, czy mamy odpowiedni płyn do spryskiwaczy. W tym przypadku warto kupić produkt droższy, ale pewniejszy. W walce z zaparowanymi szybami pomoże nam dokładne ich odtłuszczenie i wyczyszczenie. Pomocna będzie również wymiana dywaników na gumowe, które nie wciągają wilgoci i są łatwiejsze do czyszczenia.
8. Karoseria
Współczesne auta produkowane są z myślą o zabezpieczeniu antykorozyjnym. Blacha jest ocynkowana i zapewnia sporą ochronę przez korozją. Jednak nie całkowitą. W basenie morza śródziemnego rdza jest zjawiskiem rzadkim. W naszym kraju każdej zimy na drogi wysypuje się tony soli, która zmniejsza tą odporność. Dbając o stan nadwozia, co kilka zimowych tygodni odwiedzajmy myjnię. Pomocne będzie woskowanie powłoki lakierniczej. Najbardziej narażone na rozwój rdzy będą uszkodzenia mechaniczne lakieru. Lepiej je wypełnić i zabezpieczyć. Nie zapominajmy również o felgach. Pamiętajmy, że mycie auta na dworze, podczas szalejącego mrozu przysporzy więcej problemów (uszczelki itp.). Nie zapominajmy też o zatroszczeniu się i nasmarowaniu uszczelek drzwi. Zimą potrafią pękać, co uprzykrzy jazdę latem.
9. Klimatyzacja, nawiewy i pomocne szpargały
Latem przyjemnie chłodzi, zimą ogrzewa. Klimatyzacja jest sporym udogodnieniem - pod warunkiem, że działa i jest sprawna. Jeszcze przed zimą warto ją sprawdzić i ewentualnie nabić. Będzie bardzo pomocna przy zaparowanych szybach. Sprawdźmy też termostat, w razie potrzeby go wymieńmy, później odpowietrzmy układ chłodzenia i nagrzewnicę. Nawiewy nie zapewniają takiego luksusu jak klimatyzacja, ale również są bardzo pomocne w zimowym okresie. W każdym bagażniku dobrze, żeby znalazły się drobiazgi, które w razie sytuacji podbramkowych pomogą nam wydostać się z opresji (nie tylko zimą). To między innymi linka holownicza, zapasowy odmrażacz (jeden trzymajmy w domu), latarka, koc, kable rozruchowe, czy nawet mała saperka, którą docenimy gdy zakopiemy się autem w zaspie.
10. I jeszcze jedno...
Po odpaleniu samochodu nie czekajmy kliku minut na rozgrzanie się silnika, tylko od razu jedźmy. Istnieją dwie szkoły - pierwsza mówi o rozgrzaniu silnika na postoju, druga nakazuje rozgrzewanie go podczas jazdy. Blok jednostki napędowej i wszystkie jego ruchome elementy plus płyny eksploatacyjne powinny nagrzewać się podczas (spokojnej!) jazdy. Jednak trzeba pamiętać o jednym - nie wkręcajmy silnika od razu na wysokie obroty! Poczekajmy najpierw aż temperatura układu będzie odpowiednia. Trwa to zwykle kilka minut. Później możemy już operować gazem jak nam się podoba. Byle bezpiecznie, i aby do wiosny...
Michał Grygier