Wysmakowana linia nadwozia i dynamiczne silniki zjednały Alfie Romeo GT rzesze wielbicieli. Dla koneserów przygotowano 341-konną odmianę...
Na pierwszy rzut oka trudno stwierdzić, że ma się do czynienia z demonem mocy. Auto różni się od seryjnego odpowiednika większymi kołami i obniżonym zawieszeniem. Pytania zaczynają się nasuwać, gdy po przegazowaniu z komory silnika dobiegnie charakterystyczny syk sprężanego powietrza, a w okolicy tylnego zderzaka zabrzmi się basowy pomruk...
Najwięcej zmian zaszło pod kształtną maską. Seryjny silnik o pojemności 3,2 litra nie należał do słabeuszy, a usprawnienia przeprowadzone przez techników z firmy Autodelta nadały mu prawdziwie ognisty charakter. Główną modyfikacją był montaż kompresora i intercoolera, wymiana wtryskiwaczy na bardziej wydajne oraz przeprogramowanie komputera sterującego silnikiem. W efekcie stado pod maską powiększyło się o 100 KM, co oznacza, że pod prawą stopą szczęśliwego posiadacza Autodelty czai się 341 KM. Nie mniej ważny jest wysoki moment obrotowy. 390 Nm sprawia, że samochód w każdej chwili potrafi skoczyć do przodu z siłą niedźwiedzia. Aby większa moc nie spowodowała spustoszenia w silniku poprawiono wydajność układu smarowania oraz chłodzenia.
Na skutek przeprowadzonych zmian, że Alfa jeździ równie ostro jak wygląda. Kierowca nie musi się specjalnie obawiać pojedynków nawet z Ferrari. Przyśpieszenie do 100 km/h trwa zaledwie 5,2 sekundy. Tuner szczyci się, ze wycisnął z samochodu wszystkie soki, nie zostawiając miejsca na półśrodki. Utwardzone zawieszenie, wzmocnione hamulce oraz wydech Ragazzon wypełniony rykiem sześciu cylindrów sprawiają, że nie sposób odmówić sobie dociśnięcia pedału gazu do samej podłogi. Niezależnie od tego, czy jedziemy przez środek zatłoczonej aglomeracji, czy też trafiliśmy na pusty tor wyścigowy...
Łukasz Szewczyk