Konkurs na nadwozie dla polskiego samochodu elektrycznego
Projekt polskiego samochodu elektrycznego ma nabrać kształtów – dosłownie, bo rząd zapowiedział konkurs na projekt nadwozia dla takiego auta. Będzie to element planu elektromobilności, czyli rozwijania i promowania w Polsce samochodów na prąd.
Ministerstwo Energii zakłada, że do 2025 roku w naszym kraju pojawi się milion aut elektrycznych. Pomóc w tym ma powstanie polskiego samochodu na prąd. To bardzo ambitny projekt, a pierwszym krokiem do jego realizacji ma być konkurs na projekt karoserii dla takiego auta. Zwycięzca ma dostać państwowe dofinansowanie na stworzenie samochodu, a w zamian państwo otrzyma 49 proc. udziałów w tak powstałej firmie – poinformowała „Rzeczpospolita”.
Jak zapowiedział minister energii Krzysztof Tchórzewski, konkurs zostanie oficjalnie ogłoszony 3 marca. Trzeba jednak w tym miejscu postawić pytanie o to, czy jest to właściwa kolejność. Samo nadwozie jest przecież tylko dodatkiem do technologii, która jest kluczowa przy projektowaniu samochodu. Co więcej, w przypadku samochodów elektrycznych jeszcze bardziej dba się o ich wydajność, a to oznacza, że w większości przypadków kształt nadwozia jest podporządkowany zmniejszeniu oporów powietrza oraz dostosowaniu go do platformy, na której powstaje auto. Nie wiadomo zatem, na ile zwycięski projekt będzie się musiał jeszcze potem zmienić, aby być dostosowanym do wymogów inżynierów. Nieco zagadkowym jest również to, że firmę ma tworzyć zwycięzca konkursu na stylistykę, a nie przedsiębiorstwo, które będzie miało projekt całego samochodu, łącznie z jego technicznymi szczegółami.
Wiadomo jednak, że ministerstwo oczekuje też projektu akumulatorów, które pozwolą na przejechanie 250 km na jednym ładowaniu. W Polsce miałyby być produkowane też inne komponenty samochodów elektrycznych, które trafiałyby nie tylko do polskiego auta, ale też byłyby dostarczane innym producentom.
Plany te przez ekspertów przyjmowane są sceptycznie. Opracowanie samochodu od zera to spore wyzwanie, a nawet największe światowe koncerny motoryzacyjne, przeznaczające na ten cel ogromne fundusze, potrzebowały lat, aby stworzyć swoje, nadal dalekie od ideału, modele. Pewną nadzieję daje przykład szybko rozwijającej się amerykańskiej Tesli, która jednak produkuje drogie samochody z wyższej półki, a polski „elektryk” ma być modelem popularnym.
Należy jednak pamiętać, że w przypadku samochodów elektrycznych popularny wcale nie znaczy tani. Najchętniej kupowany model na świecie kompaktowy Nissan Leaf, kosztuje w Polsce w wersji podstawowej 128 000 zł. Co oznacza, że dopiero przy dopłacie na poziomie 50 proc. zbliżyłby się cenowo do modeli spalinowych. Z tego powodu, ale też przez przeciętny zasięg takich aut, nawet w dużo bogatszych krajach auta elektryczne stanowią margines sprzedaży. Wydaje się zatem mało prawdopodobne, aby w ciągu mniej niż 10 lat Polska stała się światowym liderem sprzedaży samochodów elektrycznych.
Niedawno swój projekt małego samochodu elektrycznego zaprezentowała firma AK Motor, która od kilku lat planuje wskrzesić markę Syrena.