Dziennikarze dostali sygnał o podejrzanym samochodzie wystawionym na sprzedaż na jednym z portali internetowych. Widz, który zgłosił się do redakcji, informował, że widział to samo auto z przebiegiem większym o ponad 150 tysięcy w ogłoszeniu wystawionym w Niemczech. Gdy reporter skontaktował się ze sprzedającym pod pretekstem kupna BMW, mężczyzna dalej upierał się przy niższym przebiegu, a w dodatku wysłał zdjęcia książki serwisowej, potwierdzającej rzekomo oryginalny przebieg auta.
Jak sprawdzili dziennikarze, w warsztacie wymienionym w dokumentach przedstawionych przez handlarza, nikt nie widział BMW z Ostrowi. A w serwisie niemieckiej marki w Warszawie reporter usłyszał, że przebieg samochodu nie zgadza się z tym co figuruje w bazie niemieckiego producenta.
Z taką wiedzą reporterzy pojechali do Ostrowi Mazowieckiej. Handlarz skonfrontowany z ustaleniami stwierdził, że nie ma nic wspólnego z przekręceniem licznika ani sfałszowaniem książki serwisowej. Dziennikarz wezwał policję. Funkcjonariusze po oględzinach BMW zajęli się wyjaśnianiem sprawy, a samochód został zabrany na policyjny parking.
Handlarz, który stracił BMW, postanowił wyładować się na dziennikarzu i zadzwonił do niego wykrzykując groźby do słuchawki. Nagranie z groźbami trafiło do policji w Ostrowi Mazowieckiej, która prowadzi już postępowanie w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa przy sprzedaży BMW. Teraz do zarzutów doszło też grożenie dziennikarzowi.
sj