Okazuje się, że udane projekty ekologicznych samochodów nie powstają wyłącznie w wyspecjalizowanych laboratoriach wielkich koncernów. Część z nich budowana jest w... garażach kanadyjskich pasjonatów motoryzacji.
Mieszkańcy Abbotsford w Kanadzie zapewne przez kilka miesięcy chodzili i zastanawiali się nad tym, czy ich sąsiad nie zajmuje się tworzeniem scenografii do kolejnej odsłony Gwiezdnych Wojen. Tymczasem pasjonat motoryzacji, Zoltan Bod, zwyczajnie stara się przysłużyć planecie budując ekologiczny pojazd Zoleco - nazwa jest złożeniem imienia twórcy i słowa "eco". Niebieski pocisk zużywa według wyliczeń jedynie 1,5 l/100 km, przy prędkości do ok. 70 km/h. Ma to być zaledwie punkt wyjściowy.
Pierwszą rzucającą się w oczy cechą charakterystyczną jest kształt nadwozia Zoleco, które zostało tak wyprofilowane, by zminimalizować opory powietrza. W rezultacie powstała niewielka, niebieska rakieta, która bez problemu odnalazłaby się w filmach s-f z lat 70-tych. W XXI wieku ten sam kształt ma się przyczynić do obniżenia spalania o ponad 80 proc. Trudno jest określić na ile autor projektu jest pewny swoich wyliczeń, a na ile są to zwykłe przypuszczenia, co nie zmienia faktu, iż pomysł i zacięcie z jakim jest on realizowany bardzo się nam spodobały. Zresztą nie tylko nam, koncepcja była już pokazywana w Discovery Channel.
Na stronie Zoleco można przeczytać na temat różnych rozwiązań, które projektant proponuje dla swojej konstrukcji, a które to rozwiązania dodatkowo poprawiłyby jej efektywność. Bod wspomina m.in. o możliwości odzyskiwania energii termicznej i modyfikacji tradycyjnego silnika spalinowego.
Inicjatywa Zoleco pokazuje, że pasja motoryzacyjna nie musi prowadzić jedynie do tworzenia wielkich, paliwożernych samochodów z "big blockiem" pod maską. Ekologiczny trend w motoryzacji ma się coraz lepiej, tak więc należy się spodziewać, że Zoleco nie jest jedynym samochodem przyszłości, który powstaje właśnie w garażu... być może twojego sąsiada.
(źródło: mototarget.pl)
sj