Zawinił kierowca? Nagranie z wypadku autonomicznego Ubera
Tak jak można było podejrzewać, śmiertelny wypadek do jakiego doszło w Arizonie z udziałem autonomicznego pojazdu wydarzył się z winy poszkodowanej. Nie oznacza to jednak, że samochód jest bez winy. Mamy zapis wideo.
Bądźmy szczerzy – gdyby za kierownicą siedział najlepszy szofer, do tego zdarzenia i tak najprawdopodobniej by doszło. Tak przynajmniej można podejrzewać, oglądając kilkukrotnie zapis wideo, jaki ujawniła policja. Warto zwrócić uwagę na zapis obrazu z kabiny.
Osoba, która siedzi na miejscu kierowcy – tego wymaga prawo – niespecjalnie patrzy na drogę. Zerka gdzieś w dół, najpewniej na smartfona, gdyż jej ciało i twarz są wyraźnie podświetlone. Skupia wzrok przez kilka sekund bez przerwy, jakby czytała. Nagle zaskakuje ją obecność pieszej.
Co robi kobieta na jezdni? Policja z dużym prawdopodobieństwem sugeruje niedozwolone przejście, które miało miejsce na trzypasmowej drodze. Ustalono, że osoba prowadząca rower była bezdomna.
Pozostaje kluczowe pytanie na koniec: dlaczego system wykrywający pieszych i hamujący przed nimi nie zareagował? Takie rozwiązania są montowane w dużo tańszych autach, a tu mamy do czynienia z luksusowym Volvo XC90. Czy specyfikacja techniczna samochodu Ubera porzewiduje brak takiego systemu? A może był to jeden z tych momentów, że akurat nie zadziałał?
Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie, ale jak przypuszczamy, jeszcze większe dochodzenie wewnętrzne prowadzi Uber. Firma zawiesiła testy autonomicznych pojazdów. Nie wiemy, czy osoba "prowadząca" samochód zostanie w jakiś sposób ukarana – wszak nadal była pełnoprawnym kierowcą. Na jej obronę jest jedynie to, że osoba potrącona nie powinna się znajdować na drodze, zwłaszcza w nocy.