Ponad 20-kilometrowa pętla północna toru Nürburgring jest Mekką fanów sportu motorowego. Techniczna trasa w górach okazała się nazbyt wymagająca dla wielu kierowców oraz ich samochodów.
Ktokolwiek nie czuje się na siłach zmierzyć z ponad setką zakrętów, może skorzystać z usług „wyścigowej taksówki”, która za stosowną opłatą ukaże piękno kultowego toru. Za sterami niemal wyścigowych bolidów od lat zasiadają profesjonaliści, więc emocje na najwyższym poziomie się gwarantowane.
Do niedawna w roli taksówki pracowały głównie BMW M5, a teraz – za sprawą firmy Hamann, ostrą jazdę będzie uskuteczniał mniejszy brat „piątki”.
Niewielkie coupe idealnie nadaje się do szaleństw na torze. Pakiet zmian przeprowadzonych przez firmę M Gmbh, czyli nadwornego tunera BMW sprawia, że nawet seryjne auto do najwolniejszych nie należy. Technicy w Hamanna postarali się, by wóz stał się jeszcze bardziej dziki.
Sześciocylindrowy silnik o pojemności 3,2 litra otrzymał zastrzyk dodatkowej energii. W rezultacie produkuje niemal 360 KM oraz 385 Nm, co pozwala przyśpieszać do „setki” w czasie nieprzekraczajacym 5 sekund.
Aby pasażerowie nie czuli się zagrożeni na zakrętach pokonywanych w szaleńczym tempie, do kabiny wspawano klatkę bezpieczeństwa z solidnych rur, nie zapominając o dołożeniu kubełkowych foteli Recaro oraz wielopunktowych pasów Schroth. Pracę kierowcy ułatwiają aluminiowe nakładki na pedały, dźwignię zmiany biegów oraz hamulca ręcznego.
Większe możliwości bolidu oznajmia bardziej agresywny przedni zderzak, poszerzone progi i wloty powietrza do chłodzenia hamulców. Ostatnie również nie uniknęły modyfikacji. Miejsce seryjnych elementów zajęły wentylowane i nacinane tarcze oraz większe zaciski, których jaskrawa barwa jest wyraźnie widoczna poprzez szprychowe alufelgi.
Kto chciałby zasmakować uroków podróży „wyścigową taksówką” powinien udać się na tor Nürburgring i przygotować niecałe 200 euro. Tyle bowiem jest warte 20 kilometrów u boku wyścigowego kierowcy w sportowym aucie...
Łukasz Szewczyk