_ Zdjęcia mają charakter wyłącznie ilustracyjny. Zamieszczone teksty nie dotyczą osób umieszczonych na zdjęciach. _
Czy kierowca może wpaść w poważne tarapaty, wykonując polecenia policjanta? W Polsce to jak najbardziej możliwe. Pewien świdniczanin, zgodnie z instrukcją funkcjonariusza, przestawił na parkingu swój samochód. Chwilę potem siedział już w radiowozie i dowiedział się, że popełnił przestępstwo. Sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”.
Nocą do drzwi jednego z mieszkańców Świdnicy zapukał policjant. Gdy mężczyzna otworzył, dowiedział się, że wizyta funkcjonariusza związana jest z samochodem zaparkowanym nieopodal bloku tak niefortunnie, że tarasował wyjazd innemu pojazdowi. Właściciel został więc poproszony o jego przestawienie. Na miejscu okazało się, że wystarczy cofnąć o 2-3 metry, by rozwiązać sytuację. Mężczyzna wsiadł więc do swojego samochodu i wykonał manewr. Wówczas policjant wyciągnął kluczyki ze stacyjki i zaprosił kierowcę do radiowozu.
Tam świdniczanin dowiedział się, że funkcjonariusz przez uchylone okno samochodu wyczuł woń alkoholu. Badanie alkomatem potwierdziło spostrzeżenia policjanta - 1,2 prom. Rzeczywiście, mężczyzna przed snem wypił trzy piwa. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Kierowcy zatrzymano prawo jazdy, przewieziono go na komisariat i powtórzono badanie trzeźwości. To wykazało niższą zawartość alkoholu w organizmie, co oznacza, że do spożycia musiało dojść kilka godzin przed zatrzymaniem. W ciągu dwóch tygodni sprawcy postawiono zarzut i sporządzono akt oskarżenia - sprawa trafiła do sądu. Wyrok to rok więzienia w zawieszeniu na cztery miesiące i utrata prawa jazdy na rok.
Choć świdniczanin przyznaje się do użycia samochodu pod wpływem alkoholu, sprawa jest kontrowersyjna. Zastanawiające jest to, że policjant wyczuł od mężczyzny woń alkoholu dopiero wtedy, gdy ten stał się sprawcą przestępstwa. Wcześniej, gdy został obudzony i poproszony o przestawienie auta, jego stan nie wzbudził podejrzeń mundurowego. Pozostaje też pytanie o rzeczywisty rozmiar winy. Czym innym jest jazda po pijanemu publicznymi drogami, a czymś zupełnie innym przestawianie samochodu pod okiem policjanta. Problemem może też być niska świadomość Polaków na temat przysługujących im praw. Dla wielu naszych rodaków, instrukcje policjanta nie podlegają dyskusji. Refleksja przychodzi dopiero wówczas, gdy jest za późno.
Sam sprawca uważa, że padł ofiarą niekorzystnego zbiegu okoliczności oraz kontrowersyjnych metod pracy policjantów. Ci, zdaniem świdniczanina, szukają sposobności, by wykryć przestępstwo przy jak najniższym nakładzie pracy i to niezależnie od tego, czy rzeczywiście doszło do zagrożenia na drodze. Sprawa ponownie trafi na wokandę. Proces odwoławczy wyznaczono na 3 października.
tb/mw/tb, moto.wp.pl