Według danych Komendy Głównej Policji w 2015 roku aż 31 proc. ofiar wypadków stanowili piesi. Tym samym byli oni, przed kierowcami samochodów osobowych, najliczniejszą grupą osób, ponoszących śmierć na drogach. Taki zatrważający stan rzeczy bierze się przede wszystkim z braku znajomości przepisów. Ignorancja występuje zarówno po stronie pieszych, jak i po stronie kierowców.
Policja i służby drogowe po opracowaniu statystyki wypadków za 2015 roku odtrąbiły sukces. Okazało się, że z blisko 36 tys. wypadków w 2013 roku w 2015 zrobiło się niespełna 33 tys. Czy oznacza to, że policja drogowa świetnie wykonuje swoje obowiązki, a kierowcy jeżdżą coraz rozważniej? Niestety nie do końca. Oddawanie do użytku nowych obwodnic i odcinków autostrad oraz dróg ekspresowych poprawia bezpieczeństwo, ale w sytuacji gęstego ruchu wciąż zawodzimy. Pokazuje to wykres, przedstawiający liczbę potrąceń na przejściach dla pieszych. W 2015 roku doszło do 3,5 tys. takich zdarzeń. To więcej niż w latach 2010-2013.
Według diagnozy policji najczęstszą przyczyną powstawania wypadków z udziałem pieszych jest nieprawidłowe przejeżdżanie „zebry”, odpowiedzialne za 41,5 proc. zdarzeń. Co kryje się pod tym hasłem? Aby przekonać się, jakie błędy popełniają kierowcy w okolicach przejść dla pieszych, wystarczy po prostu przejechać się po ulicach dowolnego miasta. Zwykle nie trzeba pokonywać długiego dystansu, by napotkać osobę wyprzedzającą przed pasami lub na nich albo omijającą samochód, który zatrzymał się w celu przepuszczenia pieszych. Za wykroczenia te grożą wysokie mandaty - odpowiednio 200 zł i 10 punktów karnych oraz 500 zł i 10 punktów karnych. Mimo to policja w tym przypadku bardzo rzadko egzekwuje przepisy. Przerażające jest to, że - zdaniem samych policjantów - wielu kierowców dopuszczających się takiego przewinienia w ogóle nie rozumie powodu wręczenia mandatu.
Drugą najczęściej spotykaną przyczyną wypadków na przejściach jest nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu. Polskie prawo jest przecież w relacji kierowca - pieszy wyjątkowo konserwatywne. Pierwszeństwo przed samochodem ma pieszy, który już znajduje się na pasach. Tymczasem w większości państw Unii Europejskiej niechroniony uczestnik ruchu ma je już oczekując na możliwość przejścia. O tym, jak niebezpieczne jest ignorowanie człowieka znajdującego się na przejściu, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. W takim przypadku policja wręcza mandat w wysokości 350 zł, a do konta kierowcy dopisuje 10 punktów karnych.
Trzeba jednak przyznać, że odpowiedzialnością za obecną sytuację po części obarczyć trzeba też pieszych. Według danych policji w 2015 roku spowodowali oni 30 proc. potrąceń.
Do największej liczby wypadków z udziałem pieszych dochodzi w piątki i poniedziałki (w 2015 roku odpowiednio 1,5 tys. oraz 1,4 tys. zdarzeń), a najbezpieczniej jest w niedzielę (0,8 tys. wypadków). Potrącenia największe nasilenie mają pomiędzy godziną 16 a 19. W skali roku do największej liczby zdarzeń dochodzi w listopadzie, grudniu i styczniu (odpowiednio 1 tys., 1,3 tys. i 1 tys.), a najbezpieczniej jest - mimo trwających wówczas wakacji - w lipcu (473 potrącenia w 2015 roku. Sugeruje to, że dużym problem jest właściwe oświetlenie przejść dla pieszych i ich okolic. Najliczniejszą grupą poszkodowanych są seniorzy, czyli osoby w wieku powyżej 60 roku życia.
Statystyka wypadków z udziałem pieszych nie napawa optymizmem. Z danych jasno wynika, że kierowcy mają sporo do nadrobienia w dziedzinie rozumienia i przestrzegania przepisów, piesi nie powinni nadmiernie ufać w swoje prawa, a samorządy czeka wytężona praca w kwestii poprawy infrastruktury przejść.
Tomasz Budzik, moto.wp.pl