Wypadek wyglądał na śmiertelny. Kierowca Toyoty MR2 wyszedł z niego z lekkimi urazami
Zderzenie sportowym samochodem z amerykańskim dostawczakiem na pierwszy rzut oka może wydawać się wyrokiem śmierci dla kierowcy pierwszego z tych pojazdów. Na amerykańskiej drodze I-95 stało się jednak inaczej.
Właściciel toyoty MR2 może mówić o niezwykłym szczęściu. Jadący autostradą międzystanową I-95 mężczyzna miał wypadek, do którego doszło nie z jego winy. Z przestrzeni bagażowej jadącego przed nim pick-upa wypadło wiadro. Kierowca sportowego auta błyskawicznie zmienił tor jazdy, by uniknąć zderzenia z leżącym na jezdni przedmiotem. Prędkość była jednak za duża. Kierowca stracił panowanie nad autem i zderzył się z samochodem dostawczym.
Zmiażdżony przód i część boku auta nie wyglądają dobrze. Jak się jednak okazało, karoseria uchroniła kierowcę przed śmiercią czy odniesieniem poważnych obrażeń. Mężczyzna samodzielnie opuścił wnętrze toyoty i po opatrzeniu w szpitalu udał się do domu. Jak twierdzi serwis motor1.com, mężczyzna jest przekonany, że gdyby nie dobra robota japońskich inżynierów odpowiedzialnych za sztywność MR2, nie byłoby go już na tym świecie.
Amerykański wypadek jasno pokazuje, jak potężny skok w dziedzinie bezpieczeństwa biernego miał miejsce dwadzieścia lat temu. Gdyby do podobnego zdarzenia doszło z udziałem starszego auta, następstwa mogłyby być znacznie poważniejsze.