Do VW Passata B5 FL nie pasują rzucające się w oczy modyfikacje, tutaj smaczku dodają drobne elementy stylistyczne dostrzegane przez znawców tematu. Modny ostatnio amerykański styl i pompowane zawieszenie wystarczą, by auto się podobało.
Patrząc na fotografie aż trudno uwierzyć, że to auto jeszcze niedawno było zwykłą wersją Passata. Marcin "Burton" kupił je, bo pochodziło z polskiego salonu i miało bezwypadkową przeszłość. Zmiany w tym aucie są naprawdę większe, niż się wydaje. Wystarczy wspomnieć, jak wyglądało zaraz po zakupie.
Była to zwykła wersja bez ksenonów, z czarnymi relingami i listwami na drzwiach i zderzakach. Wnętrze było całkiem nieźle wyposażone (dwie poduszki i kurtyny, climatronic, szyby elektrycznie sterowane, oryginalne radio ze zmieniarką płyt CD i osiem głośników), ale zupełnie nie pasowała do niego zwykła materiałowa tapicerka. Z dodatków pozafabrycznych można wymienić przyciemnione szyby, z których szybko usunięta została tajwańska folia.
Już w dniu zakupu Marcin wymienił zawieszenie na H&R -40 mm i do kompletu amortyzatory Koni. Prowadzenie uległo zdecydowanej poprawie, ale "Burton" czuł, że autu przydałoby się więcej mocy. Hamownia wykazała dość 144 KM i 302 Nm, mimo to zdecydował się na chiptuning, po którym VW uzyskał 172 KM i 370 Nm. Marcin planuje większy intercooler i turbo, ale na razie taka moc wystarcza mu do sprawnego poruszania się, tym bardziej że, jak na diesla przystało, jazda zaczyna się już od bardzo niskich obrotów.
Teraz można było położyć nacisk na styling. Lista wyposażenia zewnętrznego była dość krótka i sporo elementów prosiło się o wymianę. Prace rozpoczęto od zamontowania listew ozdobnych z wersji Highline z chromem na zderzakach i drzwiach. Również czarne relingi dachowe zastąpiono chromowanymi. Szyku dodały Passatowi lampy tylne z wersji W8 US z chromowanym paskiem na dole. Przyszedł i czas na zmianę felg. Marcin wybrał koła w rozmiarze 18 cali i wzorze Audi S-line. Samochód już mógł się podobać, a to był dopiero pierwszy etap prac.
W przednich lampach zainstalowano ksenon z chińskiej fabryki, ale rozczarował Marcina. Trudnym, ale o wiele lepszym rozwiązaniem okazał się montaż oryginalnych lamp biksenonowych. Zadowolony Marcin wymienił również zderzak na wersję ze spryskiwaczami oraz zamontował pompkę i resztę osprzętu do oczyszczania nowych reflektorów. Przy okazji prac przy zderzaku standardowe listwy europejskiego Highline zastąpiły odpowiedniki zza wielkiej wody z czerwonymi obrysówkami.
Nie minęło dużo czasu, a dopiero co założone S-liny zostały wymienione na kolejne osiemnastki, tym razem z Golfa V R32. Zaraz też dolne części drzwi, zderzaków i progi pomalowano identycznym lakierem, jak nadwozie. Prawe oryginalne małe lusterko ustąpiło miejsca większemu odpowiednikowi i teraz Passat wygląda "symetrycznie". Nawiasem mówiąc, nie wiem, dlaczego modele VW z tego okresu wyposażano w nieidentyczne lusterka, bo ani to ładne, ani funkcjonalne. Na szczęście zrezygnowano z tego pomysłu w nowszych modelach.
* TU ZNAJDZIESZ WIĘCEJ ZDJĘĆ TEGO VW * Grill zmieniał się w tym aucie jak w kalejdoskopie. Z seryjnego na czarny bez znaczka, potem na wersję no name półchrom. Było zdecydowanie lepiej, ale i tak powrócono do wersji seryjnej, gdyż najlepiej pasowała do reszty modyfikacji.
Gdy sportowy kit przestał już wystarczać, a także by przybliżyć auto do asfaltu, zastosowano gwint firmy H & R. Teraz można było optymalnie zestroić nastawy zawieszenia, a przy okazji zdemontować tarcze hamulcowe o średnicy 288 mm i założyć większe - 312 mm. Efektem tych zmian była lepsza jazda w zakrętach i szybsze wytracanie prędkości.
We wnętrzu zajęto się tym, co najważniejsze - materiałowe elementy tapicerki zastąpiono oryginalną beżową skórą, plastiki są zaś kremowe. Podsufitka dla kontrastu jest czarna. Na kanapę trafił fotelik RECARO dla córeczki właściciela, której czas w podróży umila zainstalowane na pokładzie DVD. Tata musiał zadowolić się dołożoną dużą kolorową nawigacją. Z najbogatszej wersji Passata, czyli W8, poza lampami pochodzi tylna chromowana nakładka podłokietnika.
To, co robi największy show w tym samochodzie, jest schowane w nadkolach tuż za felgami. Mowa oczywiście o zawieszeniu, które po raz kolejny zostało zmodyfikowane. Spece z Algrundo, wkładając do bagażnika dziesięciolitrową butlę, kilka zaworów, prowadząc kilkanaście metrów wężyków o przekroju 8 mm oraz zamieniając sprężyny na gumowe poduchy, doprowadzili do tego, że Passat robi "pssst".
Teraz żadne krawężniki czy progi nie są mu straszne, gdyż pneumatyczne zawieszenie pozwala podnieść lub opuścić samochód w dowolnym momencie. Szczególnie dobrze komponowało się to z nowymi kołami - dziewiętnastki z Porsche Turbo prezentowały się wyśmienicie! Kolejną modyfikację wymusiła pewna pani, która zaparkowała w przednim zderzaku Passata Marcina. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - po wypłacie odszkodowania Marcin kupił zderzak w wersji US.
Do skompletowania pakietu brakowało tylko klapy z małą wnęką, a każdy posiadacz 3BG w wersji kombi wie, że znaleźć ten element nie jest łatwo. W końcu się udało. Wprawdzie była lekko pogięta, to doprowadzono ją do stanu używalności i teraz pięknie prezentuje się z tyłu pojazdu wraz z tablicą rejestracyjną dorobioną pod wymiar. Na koniec ponownie zmieniono felgi na Audi S-line, ale o trochę innym wzorze i tym razem aż 20 calach średnicy z oponami 225/30. Niedawno wymienione tarcze wentylowane o średnicy 260 mm pochodzą zaś z Audi A6.
Passat Marcina na pierwszy rzut oka może wydawać się niemal seryjny. Wprawne oko dostrzeże jednak detale, które odróżniają go od innych Variantów spotykanych na naszych drogach. Realizując swój projekt Marcin wykazał się konsekwencją i wielką dbałością o szczegóły, co przyniosło efekty godne pochwały. Wprawdzie rośnie liczba właścicieli Passatów, którzy montują obrysy i listwy US, ale ciekawe projekty, choćby z gładkim zderzakiem czy klapą w wersji amerykańskiej, nadal możemy policzyć w Polsce na palcach jednej ręki.
Łukasz "Mapet" Janecki