Używany Fiat Seicento - czy warto kupić?
Fiat Seicento był kiedyś prawdopodobnie najciekawszą propozycją wśród tego typu aut na naszym rynku. A dziś? Czy warto zainteresować się używanym egzemplarzem? Małe samochody mają to do siebie, że zwykle (mówiąc delikatnie) nie są zbyt urodziwe. Na dodatek wyglądają jak żywcem przeniesione z kreskówki. W przypadku Seicento jest jednak lepiej.
Auto pojawiło się na rynku w 1998 roku, zastępując model Cinquecento. Nadwozie „Seja” zachowało styl charakterystyczny dla poprzednika, jednocześnie nie wyglądało dziwnie, ani nie było przekombinowane. Karoseria została delikatnie wygładzona, co szczególnie widać po przedniej i tylnej partii nadwozia. Mały Fiacik oferowany był jedynie w wariancie 3-drzwiowym (w tym jako van bez tylnej kanapy).
Dużym plusem są niewielkie wymiary samochodu, dzięki czemu jazda w miejskiej dżungli (szczególnie znalezienie wolnego miejsca parkingowego) nie stanowi żadnego problemu – polecamy jednak wybór egzemplarza wyposażonego we wspomaganie kierownicy.
W 2000 roku samochód został poddany faceliftingowi (kosmetyczne zmiany nadwozia i wnętrza). Dwa lata później z oferty wycofano popularny silnik o pojemności 0,9 litra. Rok 2004 przyniósł kolejny „symboliczny” facelifting, a później zmieniono nazwę na „Fiat 600”.
Oczywistym jest, że po aucie tej klasy nie należy spodziewać się cudów. Aby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do wnętrza Seicento. Kokpit został zaprojektowany w sposób przejrzysty i funkcjonalny. Niestety, gorzej z jakością plastików zastosowanych do jego wykończenia. Są twarde, nieodporne na zarysowania, a z czasem zaczynają donośnie skrzypieć. Tapicerka również nie należy do wzorców trwałości. Przednie fotele mogłyby zapewniać lepsze trzymanie boczne, przy czym zasiadając na nich, nie brakuje miejsca na nogi i nad głowami. Na dłuższe trasy średnio się nadają, ale do jazdy po mieście komfort jaki oferują w zupełności wystarczy.
Pamiętajmy jednak o wymiarach tego samochodu, a dokładnie o jego szerokości. Podróżując we dwójkę, miejsca na rozłożenie łokci może okazać się zbyt mało. Tylną kanapę polecamy głównie dzieciom lub osobom o drobnej budowie ciała.
Pojemność bagażnika tego auta wynosi 170 l (810 l po rozłożeniu siedzeń) i jest porównywalna z ówczesnymi konkurentami klasowymi. W egzemplarzach pochodzących z Polski wyposażenie jest z reguły ubogie. Co innego w przypadku samochodów sprowadzonych. Na ich pokładzie możemy znaleźć nawet taki dodatek jak klimatyzacja. Wersje, w jakich dostępne było auto, to: S, SX, Sporting, Young, Brush, Suite, Fun, Actual, Dynamic, 2Tone, Active, Mia, Sound, Hobby, Sole, Fresh, Schumacher (limitowana wersja Sportinga) i 600 50th. Jak widać jest ich sporo.
Pod maską znajdziemy tylko dwa silniki benzynowe (diesli nie przewidziano). Są nimi: 0,9 (39 KM) i 1,1 (54 lub 55 KM). Polecamy oczywiście topową wersję czyli Sportinga. Oprócz zmian wizualnych posiada ona m.in. skrzynię biegów o zmienionych przełożeniach, szersze aluminiowe felgi, czy stabilizator zawieszenia przedniego. Domyślnie Seicento oferowane było z 5-biegową, manualną przekładnią (niezbyt precyzyjną) bądź ze skrzynią półautomatyczną o takiej samej liczbie przełożeń (Citymatic). Ciekawostką jest elektryczna wersja tego autka o nazwie Elettra (zastosowano w niej silnik elektryczny o mocy 40 KM).
Zawieszenie zapewnia umiarkowany komfort jazdy - na większych nierównościach samochód zachowuje się jak piłeczka ping-pongowa, a na zakrętach (w trakcie ich szybszego pokonywania) wyraźnie się przechyla. W zależności od wersji, Seicento mogło być wyposażone w jedną lub dwie poduszki powietrzne, ABS, czy bezwładnościowe pasy bezpieczeństwa dla pasażerów tylnej kanapy. Ze względu na małe rozmiary samochodu i duże pokrewieństwo z poprzednikiem, poziom bezpieczeństwa do najwyższych nie należy.
Potencjalny nabywca Fiata Seicento będzie miał duże pole manewru. Na naszym rynku dostępnych jest mnóstwo używanych egzemplarzy, w tym te, które przyjechały do nas zza granicy. Z reguły są lepiej wyposażone, a ich ceny niewiele większe od krajowych "golasów". Niestety ich ogólna kondycja może pozostawiać wiele do życzenia. Radzimy więc dokładnie przemyśleć czego tak naprawdę potrzebujemy. Małego auta z pełnym wyposażeniem, czy samochodu niezbyt dobrze wyposażonego, ale kupionego w kraju, pochodzącego od pierwszego właściciela, z udokumentowanym przebiegiem i często bezwypadkowego. Ceny najtańszych, całkiem nieźle utrzymanych egzemplarzy zaczynają się od około 2000 zł.
Marcin Rokicki