Test systemów zapobiegających zderzeniom
Piesi i rowerzyści pod elektroniczną ochroną
Wielu producentów oferuje systemy mające zapobiegać wypadkom - najczęściej za dopłatą. Czy taki wydatek się opłaca?
W ciągu ostatniego dwudziestolecia w dziedzinie bezpieczeństwa samochodów nastąpił potężny skok. Dziś w Europie coraz mniej mówi się już o sztywności konstrukcji, strefach kontrolowanego zgniotu czy liczbie poduszek powietrznych, bo w większości aut wysoki poziom tych zabezpieczeń jest czymś oczywistym. Ciężar rywalizacji pomiędzy producentami przesuwa się w kierunku aktywnych środków bezpieczeństwa, czyli elektroniki, która ma zapobiec wypadkowi. Wielu producentów oferuje tego typu systemy w swoich samochodach - najczęściej za dopłatą. Czy taki wydatek się opłaca? Sprawdzili to niemieccy eksperci z ADAC.
W testach skoncentrowano się na ochronie pieszych i rowerzystów. Sprawdzano ją przy pomocy manekinów stojących na drodze samochodów i wchodzących na przejście dla pieszych, wjeżdżających w poprzek drogi, a także manekina imitującego dziecko wychodzące na przejście spoza zaparkowanych samochodów. Przeprowadzono również nocne testy z wykorzystaniem "dorosłego" manekina ubranego w kamizelkę odblaskową i w ciemnym ubraniu. Próby te zorganizowano na torze testowym, a co 29 metrów rozmieszczono lampy, mające imitować uliczne oświetlenie.
Na kolejnych slajdach przedstawimy wyniki sześciu przetestowanych przez ADAC samochodów segmentu D. Zaczniemy od tych, które osiągnęły najsłabsze wyniki. Rezultaty w poszczególnych kategoriach określone zostały procentowo. 100 proc. to całkowite uniknięcie kolizji. 50 proc. to zredukowanie prędkości, z jaką dochodzi do kontaktu. 25 proc. to ostrzeżenie kierowcy lub zredukowanie prędkości o mniej niż 3 km/h. 0 proc. to brak reakcji systemu.