Test: Suzuki Alto - Miejska ofensywa
Wydawać by się mogło, że w segmencie aut miejskich powiedziano już wszystko, ale jak się okazuje kolejni gracze pojawiają się na rynku. Po trojaczkach z Kolina i innych mniej lub bardziej egzotycznych zawodnikach, przyszedł czas na Japończyka wytwarzanego w Indiach. Suzuki Alto z wielkimi nadziejami wkracza do Polski, chcąc zjednać sobie klientów przede wszystkim ceną. Czy mu się uda? Czas pokaże, ale na pewno nie będzie miał łatwego życia.
W tej klasie liczy się przede wszystkim kwota zakupu, łatwość parkowania w zatłoczonych metropoliach i niskie koszty eksploatacji. Niewiele osób kupuje Kię Picanto tudzież Toyotę Aygo dla niesamowitej frajdy z jazdy. Podobnie jest w przypadku małego Suzuki. Jego niepodważalnym atutem jest cena wynosząca dla wersji Club 29 900 złotych. I choć w standardzie nie oferuje zbyt wiele to i tak większość klientów właśnie ją wybierze. My do testu dostaliśmy najbogatszą specyfikację Comfort wycenioną na 34 900 zł. To dość dużo, ale na tle swoich konkurentów przedstawia się i tak nieźle.
* TU ZNAJDZIESZ WIĘCEJ ZDJĘĆ SUZUKI ALTO * Stylistyka Alto nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot, kolejny miejski, szary samochodzik ginący w rzece innych pojazdów. Jedynie dzięki wyłupiastym reflektorom i rzucającemu się w oczy różowemu lakierowi, może przyciągnąć na siebie uwagę pozostałych użytkowników drogi. Ponadto zwarta sylwetka i spory rozstaw osi, może z pozoru gwarantować niezłe warunki dla podróżujących.
Faktycznie, po zajęciu miejsca wewnątrz pojazdu, można odnieść wrażenie całkiem pojemnego wnętrza. Czar pryska, gdy skierujemy wzrok za siebie, lub otworzymy szybę i popukamy palcami w blachę pokrywającą drzwi. Jej grubość niestety nie wzbudza zaufania. Podobnie ma się rzecz w sytuacji, gdy poznamy bliżej wykończenie przedziału pasażerskiego.
Wszelkie plastiki obecne w kabinie wyglądają tandetnie i takie są w rzeczywistości. Widać doskonale, gdzie producent zdecydował się na radykalne oszczędności. Również dobranie kolorystyki mogłoby ulec poprawie. Dominującej szarości przydałoby się nieco ożywiających wstawek i cieplejszych kolorów. Sam projekt deski rozdzielczej pasuje do auta idealnie. Jest prosty i zarazem do bólu funkcjonalny. Wszelkie niezbędne do komfortowej jazdy pokrętła i przełączniki odnajdziemy pod ręką, bez konieczności odrywania wzroku od jezdni.
A jest czym sterować, bo testowana wersja została wyposażona w klimatyzację manualną, radioodtwarzacz CD z czytnikiem MP3, a także elektrykę szyb przednich, chociaż na panelu po stronie kierowcy zabrakło miejsca na obsługę szyby pasażera. Aby ją opuścić lub podnieść, należy się nieco nagimnastykować albo poprosić o to pasażera, bo to on ma pod ręką niezbędny kontroler. Mimo bogatej specyfikacji, szyby w drugim rzędzie możemy tylko uchylić, kierownicę regulować jedynie w pionie, a o obrotomierzu pomarzyć.
Na szczęście Alto ma jeszcze w ręku atut w postaci jako takiej przyjemności z jazdy i umiarkowanego apetytu na paliwo. Zawieszenie tego maleńkiego Japończyka zestrojono neutralnie. Komfort pokonywania nawet sporych nierówności jest niezły, a dzięki sprężystości i należytej twardości, można nim poszaleć w zakrętach. Ponadto do uszu podróżujących nie dobiegają żadne niepokojące odgłosy, za to czasem samochód nieprzyjemnie podskoczy albo zatrzęsie na poprzecznych przeszkodach.
Mocnym punktem okazuje się również jednostka napędowa spełniająca rygorystyczne normy emisji spalin Euro 5. 996 ccm generuje 68 koni mechanicznych i 90 Nm momentu obrotowego, dzięki czemu auto ważące 881 kilogramów, osiąga 100 km/h w 14,5 sekundy i kończy wędrówkę w górę skali prędkościomierza na wartości 155 km/h. Niestety przez 3 cylindry potrafi nieprzyjemnie zawibrować, ale na szczęście silnik zadowala się niewielkim ilościami 95-oktanowej benzyny. Na kilkusetkilometrowym dystansie obejmującym zarówno niekończące się korki jak i spokojną jazdę w terenie niezabudowanym, Alto potrzebowało średnio niecałe 6 litrów na każde 100 km.
Prostota konstrukcji i wrażenie dobrego spasowania wszelkich elementów, powinna zagwarantować bezproblemową eksploatację Suzuki przez wiele lat. Niewielkie gabaryty dodatkowo ułatwią wciśnięcie się nawet w najciaśniejsze miejsca parkingowe bez obawy o porysowanie lakieru. Ponadto dobra zwrotność i żwawy silnik sprawią, iż na drodze na pewno nie będziecie najwolniejsi, a przy tym rachunek na stacji benzynowej nie przyprawi o zawrót głowy. Szkoda tylko, że producent nie postarał się o lepsze materiały wykończeniowe. Wszechobecne słabe plastiki na każdym kroku oznajmiają, iż mamy do czynienia z tanim i nieskomplikowanym pojazdem.
Piotr Mokwiński
"Suzuki Alto 1.0 Comfort" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "benzyna, R3" |
Pojemność silnika cm3 | "996" |
Moc KM / przy obr./min | "68 / 6 000" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "90 / 3 400" |
Skrzynia biegów | "manualna, 5-stopniowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "155" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "14,5" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "5,5 / 3,8 / 4,4" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "b.d. / b.d. / 5,8" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "129 / 774" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "3 500 / 1 600 / 1 470" |
Cena wersji podstawowej w zł | "29 900" |
Cena testowanego modelu w zł | "34 900" |
Plusy | null |
Minusy | null |