Te części samochodu złodzieje lubią kraść
Wiele lat temu kradzieże samochodów w naszym kraju były prawdziwą plagą. Od jakiegoś czasu ich poziom spada, ale nie oznacza to, że amatorzy cudzej własności z nastawieniem na samochody pozostają bezczynni. Okazuje się, że w wielu przypadkach ciekawym łupem może być nie tyle cały samochód, co części, na które jest zapotrzebowanie na rynku wtórnym.
Wiele lat temu kradzieże samochodów w naszym kraju były prawdziwą plagą. Od jakiegoś czasu ich poziom spada, ale nie oznacza to, że amatorzy cudzej własności z nastawieniem na branżę motoryzacyjną pozostają bezczynni. Okazuje się, że w wielu przypadkach ciekawym łupem może być nie tyle cały samochód, co części, na które jest zapotrzebowanie na rynku wtórnym.
Dlaczego akurat tym elementem interesują się złodzieje? Przyczyn jest kilka. Pierwsza to ceny nowych katalizatorów. W niektórych przypadkach mogą być astronomiczne, szczególnie w relacji do wartości całego samochodu. Przykładem jest Mercedes W202, którego możemy kupić już za ok. 3000 zł. Tymczasem katalizator to wydatek rzędu nawet ponad 1000 zł.
Drugi powód popularności katalizatorów to łatwość zbycia i wysokie ceny w skupach złomu. Z racji tego, że do budowy tego urządzenia używana jest platyna, za element ten paser jest w stanie otrzymać nawet kilkaset złotych. Złodziei nie przeraża podwyższone ryzyko - w końcu aby wymontować katalizator, w większości przypadków należy podnieść samochód przy użyciu podnośnika. Kradzieże tego elementu, szczególnie na osiedlowych parkingach, nie należą do rzadkości.
Oryginalne kołpaki
W internetowych ogłoszeniach czy sklepach motoryzacyjnych możemy znaleźć tysiące fabrycznie nowych kołpaków o ciekawych wzorach w atrakcyjnych cenach. Komplet można kupić już za kilkadziesiąt złotych. Po co więc złodzieje kradną używane kołpaki? Odpowiedź jest prosta – nie wszyscy kierowcy uznają akcesoryjne dodatki, a swoje samochody chcą utrzymać jak najdłużej w oryginalnym stanie. Niestety, ceny nowych, oryginalnych kołpaków w ASO sięgają nawet kilkuset złotych za komplet. Dlatego też ratunkiem pozostają ogłoszenia z „używkami”. Efekt jest taki, że oryginalne dekle są cennym towarem, na którym można sporo zarobić. Niektórzy właściciele próbują zabezpieczyć się przed kradzieżą, mocując je dodatkowo, za pomocą plastikowych opasek zaciskowych. Niestety, w praktyce nic to nie daje, a jedynie oszpeca auto.
Sprzęt car audio
Tanie radioodtwarzacze czy te podstawowe, oferowane w autach seryjnie raczej nie zainteresują złodziei. Co innego jeśli na pokładzie naszego samochodu znajduje się rozbudowany system, np. z dużym kolorowym ekranem, lub wysokiej klasy głośniki, wzmacniacze, czy tuby basowe. Ceny używanego sprzętu są obecnie bardzo atrakcyjne, ale mimo to nadal kusi on amatorów cudzej własności. Rada? Przed wyjściem z samochodu nie zapominajmy o zdjęciu panelu z radia, a jeśli nie jest to możliwe, to zasłońmy go czymś. Istnieje duża szansa, że złodziej ominie nasze auto, nie mając ochoty ryzykować kradzieży sprzętu, którego dokładnie nie widzi.
Elementy wnętrza
Pozornie wydawać by się mogło, że dokonanie kradzieży elementu wnętrza może być dla złodzieja dużym wyzwaniem. Niestety, w praktyce okazuje się, że wielu z nich opanowało tę sztukę do perfekcji. Takie przypadki jak kradzieże foteli, kierownic wielofunkcyjnych czy poduszek powietrznych nie są odosobnione. Powód jak zwykle jest ten sam – wysokie, sięgające nawet kilku tysięcy złotych, ceny części wspomnianych elementów w ASO. Co gorsza, nie pomoże tutaj nawet dobry alarm – ktoś, kto kradnie te części, doskonale wie jak go rozbroić, aby „bezpiecznie” dostać się do wnętrza samochodu.
Nakładki, listwy i zaślepki
Dlaczego ktoś miałby kraść listwę drzwiową z samochodu? Ano dlatego, że cena tego elementu jest zaskakująco wysoka. Przykładem niech będą nakładki na drzwi do Renault Trafic (i jego pochodnych), które w autoryzowanym serwisie mogą kosztować nawet 600 zł, a na rynku wtórnym – 250 zł. Podobnie w przypadku zaślepek w zderzakach i progach – co prawda w większości przypadków nie kosztują majątku, ale mimo to nadal są łakomym kąskiem dla złodziei.
Lusterka i wkłady
Sterowane elektrycznie lusterka czy wkłady lusterek (np. w niektórych modelach Lexusa), to również elementy, na które potencjalnie mogą pokusić się złodzieje. Za jeden wkład w serwisie aukcyjnym można dostać nawet 250 zł. Ich szybki demontaż kusi złodziei. Właściciele tańszych aut również mogą być narażeni na podobne sytuacje. Różnica jest jednak taka, że w ich przypadku złodzieje bardziej interesują się obudową lusterka niż całym elementem. Obudowa „w kolorze” szybko znajdzie bowiem nowego właściciela, a zakup używanej jest tańszym rozwiązaniem niż malowanie porysowanego elementu. Niestety, nie ma sposobu umożliwiającego zabezpieczenie się przed taką kradzieżą. Zalecić można jedynie parkowanie aut w oświetlonym, dobrze widocznym miejscu.
Felgi aluminiowe
Ceny używanych felg są coraz korzystniejsze, jednak w dalszym ciągu fabryczne obręcze do nietypowych wersji niektórych samochodów pozostają w kręgu zainteresowania złodziei. Przykładem niech będą felgi do Mazdy 3 MPS, które mogą kosztować nawet kilkanaście tysięcy złotych (z oponami). W tej sytuacji jedynym ratunkiem może być zakup śrub zabezpieczających, choć i z nimi złodzieje coraz częściej potrafią sobie poradzić.
Oświetlenie
Reflektory, które da się szybko zdemontować, są błogosławieństwem dla mechaników, ale niestety mogą być nim także dla złodziei. Krótki czas potrzebny do wyciągnięcia elementu z pojazdu oraz wysoka cena, jaką można za niego później dostać sprawiają, że złodzieje chętnie się nim interesują. Najlepszym towarem są reflektory ksenonowe, których ceny potrafią osiągnąć nawet kilka tys. zł. Swojego czasu głośno było o pladze kradzieży świateł z Porsche. Holenderscy złodzieje upodobali je sobie z tego względu, że reflektory z aut tej niemieckiej marki świetnie nadawały się do hodowli marihuany. Generowały bowiem idealną ilość ciepła oraz światła. Na baczności powinni się mieć jednak nie tylko właściciele ekskluzywnych pojazdów. Łupem złodziei padają niejednokrotnie także reflektory montowane jako akcesorium – np. w autach terenowych.
CB radio
CB radia podbiły serca polskich kierowców. Coraz więcej osób decyduje się na taki zakup. Dzięki nim szybciej dowiemy się o korkach i w porę je ominiemy, uzyskamy informację o drodze jeśli się zgubimy, a do tego zostaniemy powiadomieni jeśli gdzieś w okolicy stoi policja. Korzystanie z CB radia wymaga jednak anteny. W zdecydowanej większości przypadków element ten mocowany jest na zewnątrz pojazdu. O ile w czasie jazdy raczej anteny nie stracimy, o tyle gdy pozostawimy auto na parkingu, może się nią zainteresować złodziej. Na jej sprzedaży można zarobić nawet kilkaset złotych. Warto także pamiętać, że jeśli cb radio jest w pojeździe mocno wyeksponowane, miłośnik cudzej własności może się na nie połakomić.
Klasyki też zagrożone
Rynek klasyków, a w szczególności youngtimerów rozwija się w Polsce coraz szybciej. Na dodatek większość użytkowników tych samochodów jeździ nimi na co dzień. Jakie zagrożenia mogą ich spotkać? Kradzieże chromowanych dekli z epoki, lusterek czy unikatowych emblematów to tylko kilka przykładów, które znajdują się w kręgu zainteresowania złodziei. Elementy te są poszukiwane, a ich ceny często wysokie. Dla przykładu, oryginalne, włoskie, chromowane lusterko do Fiata 125p czy klasycznego Poloneza to wydatek rzędu kilkuset złotych.
mk/mp/moto.wp.pl