System viaAUTO zablokuje ruch, zamiast go udrożnić?
Wydzielenie osobnych bramek autostradowych dla kierowców korzystających z automatycznego systemu poboru opłat viaAUTO nie ułatwi życia ani jego posiadaczom, ani pozostałym uczestnikom ruchu - uważa wiceprezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski.
- Intencje są na pewno dobre, ale korki się wydłużą. Zasięg oddziaływania systemu na polską sieć autostrad jest niewielki. Poza tym, jeśli jeden z czterech pasów zostanie wyłączony pod viaAUTO, na trzech pozostałych będzie ciaśniej. A ktoś, kto urządzenie viaAUTO sobie zamontował, też nie przeleci nad kilometrowym korkiem prowadzącym do pustego pasa przeznaczonego dla jego samochodu - tłumaczył Furgalski. Ekspert zwrócił uwagę, że liczba korzystających z systemu jest w Polsce zbyt mała, by ich płynny przejazd przez bramki miał przełożenie na cały ruch w danym miejscu. - To ulga raczej nie do zauważenia - ocenia.
Z viaAUTO można korzystać na zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) płatnych odcinkach autostrad A4 Wrocław-Gliwice i A2 Konin-Stryków. Użytkownicy viaAuto podczas przejazdu przez miejsce z zainstalowanymi czujnikami, czyli odpowiednią bramkę na autostradzie, muszą zwolnić do 20 km/h. Wówczas z wcześniej przedpłaconego konta ściągana jest odpowiednia kwota - taka sama, jak opłacana konwencjonalnie - a szlaban unosi się. Taka procedura przebiega znacznie szybciej, niż gdyby zatrzymywać się przy okienku i płacić ręcznie. Przeciętna przepustowość jednej bramki z poborem manualnym to 120 pojazdów na godzinę, a bramki viaTOLL - 280 pojazdów na godzinę. Tak jest jednak jedynie w teorii. Faktycznie system będzie się sprawdzać dopiero w sytuacji, gdy zacznie z niego korzystać zdecydowanie więcej kierowców.
Od 15 lipca na bramkach płatnych autostrad zarządzanych przez GDDKiA (268 km) wydzielone zostaną pasy dla posiadaczy urządzeń poboru opłat viaAUTO. Koszt urządzenia z 50-złotowym prepaidem to 100 złotych.