Trwa ładowanie...

Siła stereotypów, czyli golfiarze, baby i kapelusznicy

Siła stereotypów, czyli golfiarze, baby i kapelusznicyŹródło: PAP/Andrzej Grygiel
d12pqwy
d12pqwy

Wszyscy wiedzą, kto kryje się pod moherowym nakryciem głowy. Każdy wie jak wygląda mól książkowy, albo informatyk. Świat czterech kółek również jest pełen stereotypów. Czy tkwi w nich ziarno prawdy?

Polacy to naród, któremu złośliwość przychodzi z łatwością. Dotyczy to również kierowców. Zgodnie z popularnym przeświadczeniem, w Golfie można zobaczyć wyłącznie zwolenników sportowej odzieży, w BMW łysego bywalca siłowni, a w Tico lub dowolnej Skodzie sprzed kilkunastu lat, oczywiście starszego pana w kapeluszu, który kluczyki do auta powinien już dawno zawiesić na kołku. Spróbujmy zebrać i przeanalizować stereotypowych kierowców z polskich ulic. Zacznijmy od "golfiarzy". W oczach statystycznego Polaka, kierowca najpopularniejszego modelu Volkswagena drugiej, trzeciej, najdalej czwartej generacji, nie zasługuje na szczególny szacunek. Na początku warto zwrócić uwagę na geograficzne nasycenie Polski starymi autami z Wolfsburga. Po chwili namysłu większość z nas odpowie, że Volkswageny są niezwykle często spotykane na wiejskich drogach. Cóż, hasło „vieśwagen” nie wzięło się znikąd. Niestety, niemiecki szlagier klasy kompakt jest jednym z trzech wymarzonych aut młodzieńca spoza miasta. Pozostałe to BMW E36 i
Opel Calibra.

Zazwyczaj podmiejskie tablice rejestracyjne na Golfach od razu tłumaczą specyficzny styl jazdy i wyraźne zagubienie w gęstej zabudowie, na skomplikowanych skrzyżowaniach. Naturalnym środowiskiem starszych, pordzewiałych kompaktów zza Odry, są parkingi pod prowincjonalnymi dyskotekami. W kwestii ubioru, "golfiarze" wbrew pozorom nie lubią nosić golfów. Domorośli tunerzy postrzegają swoje leciwe samochody jako wyczynowe maszyny. Być może dlatego przyodziewają się w sportową, ortalionową odzież z bazarów. Całe szczęście, że nie wszyscy użytkownicy prekursora segmentu C wpisują się w powyższe prawidła. Zdarzają się wśród nich prawdziwi pasjonaci, wydający ostatnie pieniądze na dopieszczenie swoich aut w dobrym tego słowa znaczeniu.

(fot. PAP/Jacek Turczyk)
Źródło: (fot. PAP/Jacek Turczyk)

Łysy w BMW to postać równie znana. W hierarchii "agrotunerów" i miłośników ortalionu, plasuje się nad "golfiarzem", bo jeździ autem klasy premium. BMW,
noszące niechlubny przydomek „Bolidu Młodzieży Wiejskiej”, równie często pojawia się na prowincji - zwłaszcza trzecia generacja trójki E36 i piątka E34. Niegdyś ich miejsce zajmowała E30, ale wspomniane wcześniej E36 zbliżyło się do magicznej granicy 5 tys. zł, więc siłą rzeczy wyparło niemodnego już „grata”. Ubrany na sportowo młodzieniec "upala" swoją trójkę "w holenderskim gazie" pod remizą lub sklepem monopolowym. Niestety, to wcale nie jest rzadki widok.

d12pqwy

Jednak wśród "łysych" są także lepiej sytuowani panowie, w piątce E39, obowiązkowo zasilanej gazem. Prestiżowa limuzyna ze "śmigiełkiem" na masce poprawia prezencję i prestiż wygolonego karku z ABS-em (tzw. "Absolutny Brak Szyi"). Umiejętności takich osób za kierownicą, często wołają o pomstę do nieba. Szczytem możliwości jest "palenie gumy" i bezładne kręcenie się w kółko na parkingu pod tanim marketem. Efektem uczęszczania do tego samego gimnazjum przez "łysego" i "golfiarza" jest zamiłowanie do klasycznej muzyki rozrywkowej, jak np. disco polo i rosyjskie techno. Domorosłe systemy car audio z głośnikami, pochodzącymi z PRL-owskiej wieży i tubą basową, znalezioną na niemieckim złomowcu, są często spotykanym wyposażeniem ich samochodów.

_ Zdjęcia mają charakter wyłącznie ilustracyjny. Zamieszczone teksty nie dotyczą osób umieszczonych na zdjęciach. _

Stereotypy dotyczą także starszych wiekiem kierowców. Na przykład pana po 60 roku życia, nie zdejmującego w samochodzie nakrycia głowy, skrywającego łysinę. Kapelusznik, znany też jako działkowiec, w wielu kręgach jest postrzegany jako najgorszy, nieobliczalny kierowca, który pamięta pierwsze po wojnie wydanie Kodeksu Drogowego, ale nie słyszał nic o jakichś dziwnych zmianach w przepisach. Niebezpieczny zawalidroga. Jeśli to kobieta, obowiązkowo musi kurczowo ściskać kierownicę, przekładając ją w dłoniach jak koło sterowe. Z głową przylepioną do szyby, niczym kapitan płynącego w gęstej mgle okrętu. Wszelakie manewry wykonuje "na słuch". Jeżeli trąbią, to znaczy, że nic się nie stało i można jechać dalej. Pan kapelusznik preferuje natomiast jazdę na leżąco, kierownicę trzyma lewą ręką, na samym dole. Lata praktyki dają mu takie prawo. Pas ruchu zmienia "na partyzanta", bez kierunkowskazu i znienacka, aby inni do ostatniej chwili nie poznali jego zamiarów. Starszy pan ma prawo do prywatności, inwigilację miał
za czasów PRL-u.

d12pqwy

Zarówno "baba za kierownicą", jak i "dziadek w kapeluszu", ściśle trzymają się ograniczenia prędkości do 45 km/h, niezależnie od warunków. Pas przeznaczony do skrętu w lewo zajmują już kilka skrzyżowań wcześniej. Ulubione auta "działkowców" to Daewoo Matiz, Tico, Lanos, lub Nexia, jak również Fiat Cinquecento, Seicento i Siena, Skoda Fabia i Octavia oraz prawdziwy klasyk, Polonez. Najczęściej poddającym się elementem w aucie kapelusznika jest sprzęgło, palone przy każdym starcie, zmianie biegu i manewrach na parkingu pod kościołem.

(fot. Thinkstock)
Źródło: (fot. Thinkstock)

Jednak palma pierwszeństwa w kwestii popularności bezsprzecznie należy się "babie za kierownicą". Niejeden "prawdziwy kierowca" podpisałby się pod ustawą zakazującą paniom siadania na lewym fotelu auta na terenie kontynentalnej Europy. Prowadząc samochód, panie preferują bliższy kontakt z kierownicą. Ustawiają więc fotel tak, że jej szybkie obracanie wymaga
ekwilibrystycznych zdolności wprawnego jogina, którym baba oczywiście nie jest. W razie czego są bliżej poduszki, co zwiększa ich pewność siebie. Najwyraźniej nie są świadome faktu, że podczas wypadku airbag ma raczej szansę uderzyć je prosto w twarz, niż pomóc zamortyzować drastyczne wytracanie prędkości.

d12pqwy

Samochody użytkowane przez kobietę rozpoznamy po licznych ranach bojowych w każdym miejscu nadwozia. Na ogół jedynie dach pozostaje nietknięty. Typową przypadłością kobiet jest kiepska koordynacja rąk i nóg. Jednoczesne operowanie pedałem sprzęgła i gazu do 27 roku życia przerasta ich możliwości. Nauczenie się płynnej zmiany zajmuje statystycznie całe zawodowe życie. Przechodząc na emeryturę, zdają się stopniowo tracić nabyte umiejętności. O takie drobiazgi, jak nieustanne rozmowy przez telefon i poprawianie makijażu na każdym skrzyżowaniu, nie warto się obrażać. Niestety, nie da się jasno sprecyzować modelu, a nawet marki samochodu, jakim porusza się kobieta. Zazwyczaj zabiera auto ojcu, bratu, mężowi lub innemu nieszczęśnikowi. Albo ma swoje. Łatwo je poznać po uszkodzeniach na drzwiach i zderzakach.

Stereotypy wciąż mają w Polsce ogromną siłę. W miażdżącej większości przypadków są one po prostu krzywdzące. Często wynikają ze zwykłej zawiści. Dotyczą nie tylko samych zmotoryzowanych, ale też ich samochodów. Znamy całe mnóstwo powszechnych, chociaż wyssanych z palca opinii, dotyczących konkretnych samochodów i ich producentów. Według tych historyjek auta na „F” są zawsze nad wyraz awaryjne, a te zza Odry nie psują się wcale. Niestety, autorami większość tych "rzeczowych" opinii są kierowcy, którzy nie dbają o swoje auta, doprowadzając je do technicznej agonii, zrzucając całą winę na producenta. Może więc i za stereotypami, dotyczącymi kierowców, stoi np. brak odpowiedniego systemu szkolenia? A może po prostu zbyt łatwo przychodzi nam krytykowanie innych? Dlatego, gdy następnym razem będziesz chciał zatrąbić na "babę za kierownicą", "kapelusznika", "działkowca" lub "golfiarza", spójrz we wsteczne lusterko i zadaj sobie pytanie: jakim jestem kierowcą?

_ Zdjęcia mają charakter wyłącznie ilustracyjny. Zamieszczone teksty nie dotyczą osób umieszczonych na zdjęciach. _

Piotr Mokwiński

tb/mw/tb

d12pqwy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d12pqwy
Więcej tematów