Prokuratura w Płocku umorzyła śledztwo ws. motocyklistów, którzy w 2014 r. ścigali się na ulicach Warszawy z Robertem N., ps. "Frog", prowadzącym wówczas auto, zdaniem prokuratury, w sposób grożący katastrofą. Śledczy nie ustalili tożsamości motocyklistów.
- Postępowanie w sprawie "sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach" umorzono z powodu niewykrycia sprawców, czyli kierujących motocyklami - poinformowała rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska. Śledztwo dotyczyło zdarzenia z 5 czerwca 2014 r., gdy w trakcie jazdy ulicami Warszawy "Frog" ścigał się z trzema motocyklistami, co zostało udokumentowane m.in. na nagraniu wideo z kamery zamontowanej wewnątrz jego samochodu. Postępowanie obejmujące motocyklistów jako odrębny wątek zostało wyłączone z zakończonego wcześniej aktem oskarżenia głównego śledztwa, w którym "Frogowi" przedstawiono dwa zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Robertowi N. grozi za to do 8 lat pozbawienia wolności.
Według śledczych, w trakcie wyścigu z "Frogiem" ulicami stolicy sposób jazdy motocyklistów, podobnie jak w przypadku Roberta N., był bardzo agresywny. - Zdarzenie dotyczyło trasy w terenie zabudowanym o łącznej długości nie krótszej niż 22 km, w czasie dużego natężenia ruchu i nieustalonych osób, kierujących motocyklami o nieustalonych numerach rejestracyjnych - powiedziała Śmigielska-Kowalska. Zaznaczyła, iż tożsamości kierujących motocyklami nie udało się ustalić m.in. "z powodu zagięcia do góry tablic rejestracyjnych" tych pojazdów, co uniemożliwiło ich odczytanie, a także wobec niemożności identyfikacji wizerunku motocyklistów. By ustalić tożsamość kierujących motocyklami, śledczy analizowali m.in. nagranie z monitoringu jednej z warszawskich stacji paliw, gdzie po przejeździe ulicami stolicy 5 czerwca 2014 r. "Frog" i motocykliści spotkali się i rozmawiali. Kadry z tego nagrania - jak zaznaczyła rzeczniczka płockiej prokuratury - "nie dały technicznych możliwości uzyskania na tyle czystego obrazu, aby
przeprowadzić identyfikację osób". W tym zakresie także przesłuchania świadków nie przyniosły rezultatu.
Śmigielska-Kowalska zwróciła uwagę, że biegły, który badał przejazd "Froga" ulicami Warszawy w ramach prowadzonego przeciwko Dariuszowi N. śledztwa, określił prędkość, z jaką poruszali się motocykliści na większą niż prędkość samochodu. Jak wynika z opinii biegłego, maksymalna prędkość, jaką rozwinęło auto "Froga", wynosiła 220 km/h.
Akt oskarżenia przeciwko Robertowi N., ps. "Frog", Prokuratura Okręgowa w Płocku przesłała do Sądu Rejonowego w Kielcach na początku lutego. Oprócz jazdy z naruszeniem przepisów po ulicach Warszawy 5 czerwca 2014 r., akt oskarżenia dotyczy też wcześniejszej jazdy "Froga" na trasie pod Kielcami 14 lutego 2014 r. W tym przypadku Robert N. jechał z maksymalną prędkością, jak ustalił biegły, ok. 240 km/h. Jednocześnie zmuszał innych kierowców do gwałtownego zjeżdżania i zmian kierunku jazdy oraz nie reagował na sygnały policji, która chciała go zatrzymać. Przebieg tej jazdy został zarejestrowany przez policyjne kamery. W ocenie prokuratury, styl jazdy "Froga" pod Kielcami również mógł grozić katastrofą.
O "Frogu" stało się głośno, gdy w czerwcu 2014 r. w internecie pojawił się film nagrany kamerą umieszczoną w aucie, na którym widać jak mężczyzna - później, w trakcie śledztwa potwierdzono, że był to Robert N. - jadąc ulicami Warszawy, wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami. "Frog" został zatrzymany przez policję w mieszkaniu pod Mielnem, gdzie się ukrywał. Podstawą nie była jednak sama jazda samochodami w okolicach Kielc i w stolicy, ale podejrzenie o kilka innych przestępstw kryminalnych i przestępstwa gospodarcze.
Źródło: PAP
ll/moto.wp.pl