Samochody trują ludzi przez luki prawne i brak sprzętu – raport NIK
Najwyższa Izba Kontroli informuje, że przez luki prawne i brak odpowiedniego sprzętu władze nie potrafią poradzić sobie z wyeliminowaniem najbardziej trujących samochodów. Proceder wycinania filtrów trwa, a policja ma związane ręce.
Najgroźniejszą przyczyną zanieczyszczenia powietrza jest emisja toksycznych cząstek utrzymujących się stosunkowo nisko nad ziemią. Poprzedni raport Najwyższej Izby Kontroli pt. „Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami” zawiera zapisy, że w największych miastach za ponad połowę zanieczyszczeń odpowiada transport. Toksyczne są zwłaszcza spaliny z silników diesla.
W raporcie tym pojawiły się też informacje o niedoborach w sprzęcie potrzebnym do pomiaru jakości spalin. NIK ma także zastrzeżenia do diagnostów, którzy przeprowadzając badania robią to niedokładnie. W trakcie czynności sprawdzających inspektorzy NIK stwierdzili, że spośród losowo wybranych 51 pojazdów w aż 20 stacje nieprawidłowo skontrolowały poziom emisji szkodliwych składników spalin.
Z informacji publikowanych przez Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR wynika, że średni wiek samochodu w Polsce to 12 lat. W tej kategorii wypadamy gorzej niż Węgry czy Rumunia.
Producenci samochodów od wielu lat stosują rozwiązania, które mają poprawiać jakość spalin, ale w przypadku samochodów używanych, są one często usuwane. Przykładem takiego urządzenia jest filtr cząstek stałych (DPF). Ma on za zadanie ograniczyć nadmierną emisję spalin poprzez zatrzymywanie cząstek stałych i ich wypalanie wewnątrz filtra. Po latach często wymagana jest wymiana filtra, ta zaś może kosztować kilka czy nawet kilkanaście tysięcy złotych. Część kierowców w poszukiwaniu oszczędności decyduje się na całkowity demontaż. Teoretycznie jest to nielegalne, w żaden sposób nie jest jednak ścigane.
W Polsce władze nie mają procedur i sprzętu potrzebnego do wykrycia obecności takiego filtra, a firmy zajmujące się ich usuwaniem nie są kontrolowane. Policja co prawda ma około 40 pojazdów, które są wyposażone w urządzenia pozwalające na zbadanie składu spalin, ale jest ich zbyt mało, żeby przeciwdziałanie trucicielom było skuteczne. Oprócz tego, Inspekcja Transportu Drogowego również ma takie urządzanie, ale tak samo jak w przypadku policyjnych kontroli, nie są one w stanie stawić czoła problemowi.
W Europie Zachodniej mandaty za poruszanie się pojazdem bez filtra sięgają kilku tysięcy euro.