Piotr Jaroszewicz (1970-1980)
Inny słynny peerelowski premier, Piotr Jaroszewicz, brał z "parku samochodów" URM to, co w nim akurat było. Jeździł Mercedesami zakupionymi jeszcze z polecenia towarzysza "Wiesława", czyli Władysława Gomułki (który _ nota bene _ do pracy w KC czasami chadzał piechotą z warszawskiej Saskiej Kępy, nie wiedząc o tym, że z tej okazji ubecy zamykają dla ruchu Most Poniatowskiego). Były to Mercedesy W109 300 SEL.
Jaroszewicz uczestniczył także w premierze limuzyny Fiat 125p o przedłużonym rozstawie osi (3,4 metra). Takich aut zrobiono tylko 70 w wersji zamkniętej oraz 7 kabrioletów. Premiera miała miejsce 22 lipca 1974 roku, a w samochodzie Jaroszewicz jechał ze swoim faktycznym szefem Edwardem Gierkiem. Podobno do dzisiaj zachowały się cztery egzemplarze tego auta, w tym to Jaroszewicza.
Naturalnie, jeśli mowa o motoryzacji i pada nazwisko Jaroszewicz, to nie sposób zapomnieć o Andrzeju Jaroszewiczu, "czerwonym baronie". Syn premiera był jednym z prawdziwych playboyów PRL-u. Krążyły o nim legendy: miał romans z Marylą Rodowicz, bywał w Monte Carlo oraz ścigał się w rajdach (i to z sukcesami). Podobno pierwszy rajd udało mu się ukończyć w samochodzie pożyczonym od Józefa Cyrankiewicza (miał to być Mercedes, którego otrzymał pod warunkiem, że go nie zniszczy).
Młody Jaroszewicz zwyciężył w Rajdzie Warszawskim w 1975 roku i w Rajdzie Polskim w 1976 (pilotowany przez Ryszarda Żyszkowskiego). Brał udział w słynnym biciu rekordów prędkości w Kątach Wrocławskich Fiatem 125p (wraz z Sobiesławem Zasadą, Robertem Muchą, Andrzejem Aromińskim i Ryszardem Nowickim). Ścigał się także za granicą, m.in. w Monte Carlo.