Nieoznakowane auta Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego przejeżdżają dziennie średnio tylko ponad 80 km. Co oznacza, że pracują głównie stojąc na poboczu - stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna".
W praktyce więc radiowozy zastępują stacjonarne fotoradary. A, jak wylicza gazeta, średnio taki specjalistyczny pojazd kosztuje 220 000 tys. zł, zaś fotoradar jest co najmniej o 70 000 -80 000 zł tańszy.
Ale w przypadku auta GITD kierowcy nie są ostrzegani o dokonywanym pomiarze (jak jest w przypadku np. straży gminnej, która musi ustawić stosowny znak przy drodze). Z kolei policja, nawet nieoznakowana, musi zatrzymać kierowcę i wtedy wlepić mu mandat.
Inspekcja nie widzi problemu. Jak mówi Łukasz Majchrzak z GITD, w odróżnieniu od straży gminnej, Inspekcji nie krępują przepisy określające sposób prowadzenia kontroli i ma uprawnienia, by prowadziły ją też stojące w miejscu wozy.
Jednak możliwe, że wkrótce zostanie to ograniczone. Jak mówi urzędnik resortu transportu, GITD wkrótce sam powinien dojść do wniosku, że takie postępowanie nie służy wizerunkowo jemu, jak i całemu systemowi nadzoru nad ruchem drogowym.