Sąd Najwyższy: wsiadasz z pijanym do samochodu? W znacznym stopniu przyczyniasz się do szkody
Sąd najwyższy orzekł, że pijany pasażer powinien powstrzymać pijanego kierowcę przez prowadzeniem samochodu.
Pasażer za doznane szkody (doznał m.in. otwartego złamania ręki z ubytkiem kości przedramienia, zwichnięcia w stawie łokciowym i obrażeń głowy) domagał się zadośćuczynienia i renty. Samochód nie miał wykupionej polisy OC, dlatego stroną sporu został Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.
Podczas leczenia doszło do powikłań i kilkukrotnej hospitalizacji. Przed wypadkiem mężczyzna pracował jako mechanik samochodowy i dekarz. Odniesione szkody uniemożliwiły mu wykonywanie tych zawodów. Musiał utrzymywać się z renty KRUS i prac dorywczych.
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny dobrowolnie przyznał mężczyźnie 30 tys. zł, ale wypłacił tylko 15 tys. uznając, że wsiadając z pijanym kierowcą przyczynił się do powstania szkody w 50 proc.
Sąd okręgowy co prawda ocenił, że zadośćuczynienie powinno wynieść znacznie więcej - 140 tys. zł, ale przyznał rację funduszowi uznając, że pasażer w 50 proc. przyczynił się do powstania szkody i zasądził mu połowę tej kwoty. Po uwzględnieniu wypłaconych wcześniej 15 tys. zł i 50 proc. przyczynienia się – otrzymał 55 tys. zł.
Sąd Apelacyjny w Warszawie, do którego się odwołano - podzielił zdanie Sądu Okręgowego, ale zmniejszył przyznaną pasażerowi kwotę do 35 tys. zł. Podkreślił, że Dariusz B. wsiadł do pojazdu kierowanego przez pijanego kierowcę. Sam także był pod wpływem alkoholu. Co więcej zaledwie 5 dni wcześniej Dariusz B. sam pod wpływem alkoholu spowodował wypadek, w którym pasażer doznał obrażeń.
Sprawa doszła do sądu Najwyższego, który "nie miał wątpliwości", że pijany pasażer w znacznym stopniu przyczynił się do powstania szkody i powinien powstrzymać pijanego kierowcę.