Koncern BP poinformował, że wyciek ropy ze złóż Macondo, ok. 3 km od platformy wiertniczej, która uległa katastrofie nie jest związany z próbami zatamowania odwiertu BP, z którego wydobywała się ropa do Zatoki Meksykańskiej.
W piątek koncern BP poinformował, że po założeniu na uszkodzony odwiert nowej kopuły po raz pierwszy od blisko trzech miesięcy ropa przestała z niego wyciekać.
W poniedziałek rzecznik koncernu Mark Proegler powiedział, że naukowcy doszli do wniosku, że wyciek ten powstał z przyczyn naturalnych.
Władze federalne poinformowały, że ropa wypływa nadal z instalacji BP, którą usiłowano uszczelnić za pomocą kopuły.
Emerytowany admirał straży przybrzeżnej USA Thad Allen powiedział, że przecieki te nie stanowią na razie poważnego problemu, a kopuła zostanie pozostawiona na miejscu. Również zdaniem Allena wyciek usytuowany nieco ponad trzy km od instalacji BP prawdopodobnie nie ma związku ze zniszczoną instalacją BP.
Dodał też, że jeśli nastąpi szybki wzrost ciśnienia w kopule, to zostanie ona natychmiast otworzona, by uniemożliwić powstawanie przecieków głęboko pod powierzchnią dna morskiego - podaje AP.
Agencja AFP, powołując się na anonimowych przedstawicieli władz amerykańskich, podaje, że anomalie wykryte wokół uszczelnianej instalacji nie mają w chwili obecnej wpływu na akcję ratowniczą.
Wyciek ropy ze złoża pod dniem Zatoki Meksykańskiej to największa w historii USA katastrofa ekologiczna. Każdego dnia do morza mogło wypłynąć ponad 8 tysięcy ton ropy naftowej.