Naukowcy z University of North Texas opracowali superczułe sensory, pozwalające na wykrycie śladowych ilości substancji chemicznych w powietrzu, nawet z odległości pół kilometra. Dzięki takiemu rozwiązaniu, policyjne radiowozy mogą zostać "psami tropiącymi".
Urządzenie zostało nazwane MIMS (membrane inlet mass spectrometry - membranowy analizator spektrometryczny) i z miejsca zaproponowane do przetestowania policji, która może w nie wyposażyć ekipy zajmujące się m.in. wyszukiwaniem nielegalnych laboratoriów chemicznych zajmujących się np. produkcją metamfetaminy.
Pierwotnym celem skonstruowania MIMS były pomiary jakości powietrza, ale naukowcom udało się zbudować znacznie czulszy mechanizm, niż sami zakładali. Dzięki niemu można wyselekcjonować poszczególne składniki powietrza, poddać analizie w spektrometrze masowym i otrzymać natychmiastowe wyniki, w postaci czytelnego komunikatu na ekranie komputera.
- To oznacza, że odczytać może je każdy, nawet niemający najmniejszej wiedzy na temat procesu spektrometrii masowej - podkreśla Guido Verbeck, szef laboratorium, które opracowało MIMS. - Dzięki prostym i czytelnym komunikatom otrzyma szybko informację, czy sytuacja jest dobra czy zła.
Naukowcy próbnie zamontowali takie urządzenie w standardowym Fordzie Fusion Energi (odpowiedniku europejskiego Mondeo), którego policja używa do obserwacji z ukrycia, nie budząc przy tym podejrzeń.
- Samochód może po prostu jechać ulicą, dokonując pomiarów i podając dane załodze radiowozu. Gdy wykaże obecność podejrzanych składników w powietrzu, będzie informował o tym na bieżąco, wskazując również miejsce, które może być źródłem skażenia - opisuje Verbeck.
Laboratorium opracowało także mniejsze, podręczne wersje MIMS, pozwalające na szybką kontrolę jakości wody i powietrza oraz precyzyjną lokalizację miejsca zanieczyszczenia.
BC