Premiera Bentleya Continentala GT. Czy będzie ulubieńcem piłkarzy?
Najlepszy grand tourer na świecie? Takie zdanie o nowym Continentalu GT ma sam producent, który uważa się także za lidera w segmencie wygodnych samochodów do szybkiego przemieszczania się. Pomijając subiektywne opinie faktem jest, że nowy Bentley Continental GT przeszedł bardzo dużo zmian.
Jest to całkowicie nowa generacja, co sugeruje już sam wygląd. Inspirowany koncepcyjnym EXP 10 Spped 6 ma bardziej dynamiczny i nowoczesny styl. Delikatnie zmieniły się proporcje samochodu, ponieważ przednia oś została przesunięta o 135 mm do przodu, co pozwoliło wydłużyć pokrywę silnika. Sprawia to też, że przednie słupki umieszczono dalej od kół. Mimo to zachowano oryginalny i chyba ponadczasowy profil boczny, niemal identyczny z poprzednikiem.
Kabinę tradycyjnie dla marki wykonano w większości ze szlachetnych materiałów, ale unowocześniono. Konsola środkowa wygląda na pierwszy rzut oka jakby miała pola dotykowe zamiast przycisków, choć w praktyce tak nie jest. * Ekran systemu multimedialnego MMI ma przekątną 12,3 cala i jest obrotowy*, dzięki czemu można go ukryć na desce rozdzielczej. Jednak ma on nie dwie, a trzy płaszczyzny i na tej ostatniej umieszczono tradycyjne zegary. Zobaczcie jak to wygląda na poniższym wideo:
Oczywiście nie mogło zabraknąć wyświetlacza dla kierowcy, który zastąpił tradycyjne zegary. Z jednej strony daje więcej informacji i możliwości konfiguracji, z drugiej zaś, co może wydawać się banalne, jest tańszy w produkcji.
Kierowca i pasażer nowego Bentleya Continentala GT mogą cieszyć się przeprojektowanymi fotelami, które mają 20-kierunkową regulację, oraz jednym z trzech systemów nagłośnienia. Standardowy zestaw dla niewymagających klientów dostarczyła firma Bang&Olufsen. Składa się ze wzmacniacza o mocy 650 W i 10 głośników. Osoby oczekujące czegoś więcej, mogą się zdecydować na wersję z 16 głośnikami i wzmacniaczem o mocy 1500 W. Jednak pradziwi audiofile wybiorą nagłośnienie firmy Naim z 18 głośnikami, z których część jest wbudowana w przednie fotele.
Bentley dodatkowo zadbał o to, by płynący z głośników dźwięk nie marnował się, zatem szyba czołowa i przednie boczne wykonano ze szkła laminowanego. Dzięki temu nie tylko muzyka rozchodzi się lepiej po kabinie, ale także hałasy z zewnątrz nie wdzierają się do wnętrza.
Bliżej środka samochodu umieszczono natomiast zmodyfikowaną, ale znaną dobrze jednostkę napędową W12. Motor o pojemności 6 litrów, dzięki swojej stosunkowo kompaktowej konstrukcji, dało się umieścić dalej od przedniej osi, co ma niebagatelny wpływ na właściwości jezdne. Zwłaszcza gdy mówimy o mocy rzędu 635 KM i momencie obrotowym 900 Nm, co zapewnia przyspieszenie w zakresie 0-96 km/h w czasie 3,7 s i prędkość maksymalną 333 km/h.
Za przeniesienie napędu na koła odpowiada zupełnie nowy system. Po pierwsze zastąpiono tradycyjną przekładnię automatyczną z konwerterem nową konstrukcją dwusprzęgłową o ośmiu przełożeniach. Jest szybsza i bardziej wydajna oraz pozwala korzystać z trybu żeglowania i wyłączania silnika na postoju. Prędkość maksymalną osiągniecie na szóstym biegu, ponieważ dwa wyższe służą wyłącznie oszczędzaniu paliwa i zmniejszeniu hałasu.
Zupełnie zmieniono także napęd na cztery koła. Wcześniej była to tradycyjna konstrukcja z centralnym dyferencjałem rozdzielającym moment obrotowy na przednią i tylną oś w stosunku 40 do 60 proc. W nowym Continentalu GT jest to rozwiązanie nowocześniejsze, które coraz częściej będzie się pojawiało w samochodach Grupy VW.
To system z dołączaną w razie potrzeby przednią osią i superszybkim sprzęgłem. W praktyce okazuje się lepszy, ponieważ przy normalnej jeździe i niedużym wykorzystaniu mocy Bentley jest napędzany tylną osią, a przy mocniejszym skręcie kół i gwałtownym przyspieszaniu błyskawicznie dołączana jest przednia oś.
Dynamiczna jazda po torze i wygodna podróż w trasie? To nie idzie w parze. Zwłaszcza gdy mówimy o zawieszeniu. Dlatego też konstruktorzy i tu poczynili spore zmiany. Miechy powietrzne odpowiadają za resorowanie, a amortyzatory mają zmienną siłę tłumienia. Nie byłoby w tym niczego specjalnego gdyby nie to, że amortyzatory współpracują z 48-woltową instalacją elektryczną. Dzięki temu działają szybciej i precyzyjniej.
Wraz z przesunięciem silnika do tyłu oraz mniejszą o 80 kg w porównaniu z poprzednikiem masą własną, samochód prowadzi się, według zapewnień producenta, lepiej niż kiedykolwiek. Mimo to wciąż pozostaje kwintesencją grand tourera, który ma przede wszystkim zapewniać prestiż, wygodę i przy okazji dobre osiągi. Ma być autem osób zamożnych i ulubionym samochodem piłkarzy. Poprzednik cieszył się w tym towarzystwie ogromnym uznaniem.