Wystarczy krótka przejażdżka po dowolnej drodze krajowej, aby nabrać przekonania, że polscy kierowcy za nic mają przepisy i wskazania znaków ograniczenia prędkości. Sytuacja zmienia się jednak zaraz po przekroczeniu granicy. Powodem takiego stanu rzeczy są wysokie mandaty, na jakie narażeni są tam ignorujący prawo zmotoryzowani.
Chyba dla nikogo zaskoczeniem nie będzie stwierdzenie, że wysokość mandatów ma wpływ na stopień przestrzegania przepisów. Świetnie widać to na przykładzie Polaków wyjeżdżających za granicę oraz mieszkańców zachodniej Europy, którzy przyjeżdżają do Polski. Sami kierowcy przyznają, że wyjeżdżając z kraju, zdejmują nogę z pedału gazu. Dlaczego? Za przekroczenie dozwolonej prędkości o 20 km/h we Francji zapłacimy 135 euro, czyli niespełna 580 zł, a w Norwegii 420 euro, czyli około 1800 zł.
Jeśli za granicą pojedziemy o ponad 50 km/h szybciej niż należy, możemy zapłacić krocie. We Francji grozi za to mandat w wysokości 1500 euro, czyli około 6400 zł, w Austrii 2180 euro, czyli nieco ponad 9300 zł, a w Wielkiej Brytanii zapłacimy równowartość 14 tys. zł.
Tak wysokie kary zniechęcają Polaków do łamania przepisów. O ile jednak nasi rodacy wystrzegają się policyjnych patroli, to z unikaniem kar, nakładanych za pomocą fotoradarów, nie idzie im już tak dobrze. Jak wynika z danych Krajowego Punktu Kontaktowego, czyli instytucji powołanej we wszystkich wspólnotowych państwach w celu wymiany informacji na temat zmotoryzowanych, którzy popełnili wykroczenie poza granicami swej ojczyzny - w 2015 roku nastąpił lawinowy wzrost zapytań o dane właścicieli sfotografowanych pojazdów. Do polskiego KPK trafiło z zagranicy 125 tys. zapytań o naszych rodaków.
A jak na polskich drogach zachowują się goście z innych państw Unii Europejskiej? Jak się okazuje, również łamią przepisy. Takich przypadków odnotowanych przez polskie służby zajmujące się fotoradarami było jednak znacznie mniej. Od maja 2014 roku do końca stycznia 2016 roku polski KPK wysłał za granicę zapytania o ok. 50 tys. posiadaczy pojazdów. Wśród nich dominują Niemcy (25,6 tys.), Litwini (5,4 tys.) oraz Holendrzy (3,5 tys.).
Tomasz Budzik, moto.wp.pl