Policja gotowa na protest. Pouczenia zamiast mandatów
Od 10 lipca zamiast mandatu dostaniemy pouczenie. Policja rozpocznie wówczas akcję protestacyjną. Funkcjonariusze domagają się podwyżek i powrotu do poprzedniego systemu emerytalnego. We wrześniu rozpoczną manifestacje w stolicy.
99 proc. funkcjonariuszy, którzy wypełnili ankietę przygotowaną przez Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów, postulują za protestem. Opowiedzieli się za nim również wszyscy przedstawiciele zarządów wojewódzkich. Policjanci będą stosować pouczenia, o ile tylko będzie to możliwe. Piraci drogowi nie powinni się więc zanadto cieszyć, przy poważnych wykroczeniach nie ma co liczyć na pobłażliwość. Natomiast sami funkcjonariusze mają się nie obawiać takiej formy protestu. Zarządy wojewódzkie zapewnią wsparcie dla tych, którzy mogą być represjonowani.
Policjanci chcą podwyżek w wysokości 650 zł, powrotu do poprzednich zasad systemu emerytalnego oraz odmrożenia waloryzacji pensji. Smutna sytuacja znana jest od dawna. Już 12 marca postulaty funkcjonariuszy zostały przesłane do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Miały zostać spełnione do maja.
Oprócz ograniczenia liczby wystawianych mandatów, policja zamierza oflagować swoje jednostki i radiowozy. We wrześniu – jeśli pierwsza faza nie przyniesie rezultatów – dojdzie do manifestacji w Warszawie. Od razu w ankiecie zrezygnowano z protestu głodowego.
Policja boryka się również z brakami kadrowymi. Według wyliczeń "Dziennika Zachodniego" brakuje 5260 funkcjonariuszy w całym kraju. W Małopolsce zatrudnia się o połowę mniej policjantów niż jest zwalnianych w ciągu miesiąca. Spada również jakość nowych rekrutów. Po testach, na których można uzyskać maksymalnie 240 punktów, przyjmuje się osoby, które zdobyły zaledwie 126 oczek.