Polacy zbudowali samochód sportowy, który świetnie wygląda i doskonale jeździ
Ten samochód wywołuje zamieszanie wszędzie tam, gdzie się pojawi. Najlepsze jest to, że po chwili rozmowy z jego właścicielem dowiadujesz się, że auto zbudowało kilku pasjonatów lotnictwa, a pojazd był wzorowany na wyścigówkach z lat 50. i 60. XX wieku i nazywa się Asor 180 RA.
Projektując samochód, właściciele Asora 180 RA chcieli stworzyć coś, co wyrazi całą esencję automobilizmu. Uważają oni, że współczesne samochody są obudowane zbędnymi technologiami i gadżetami, z których korzysta niewiele osób. Panowie Jarosław Kowalski i Maciej Szymański, właściciele warszawskiej firmy Asor, przy własnym projekcie mogli puścić wodze fantazji, ponieważ nie musieli brać pod uwagę oczekiwań klientów i optymalizacji konstrukcji pod względem kosztów jej wytworzenia.
Jako że zarówno Jarek jak i Maciej mają wieloletnie doświadczenie w przemyśle lotniczym, gdzie zajmują się produkcją urządzeń prototypowych, postanowili stworzyć pojazd, który będzie miał duszę maszyn ze złotej ery sportu samochodowego. Mówią:
- Założenia projektu wyznaczyliśmy sami, kierując się w własną wizją samochodu sportowego. Asor 180RA nie jest ani repliką żadnego modelu, ani też pojazdem, który miałby rywalizować ze współczesnymi samochodami sportowymi. Chcieliśmy za pomocą współczesnych środków odtworzyć dawną koncepcję pojazdów sportowych. Wzięliśmy silnik z samochodu seryjnego i zabudowaliśmy go tak, by uzyskać minimalną masę.
* Asor 180 RA *
Aby auto było możliwie lekkie, jego nadwozie zostało wykonane z aluminium. Pracowano nad nim klasycznymi metodami obróbki ręcznej, stosowanymi w lotnictwie. Wszystkie rozwiązania konstrukcyjne w Asorze mają uzasadnienie czysto techniczne. Wszystko jest podporządkowane osiągom i radości prowadzenia samochodu.
Na pokładzie Asora nie znajdziemy udogodnień takich jak wspomaganie kierownicy, wspomagania hamulców czy też ogrzewania. Ascetyczne i nieco ciasne wnętrze daje poczucie obcowania z samochodem, który narzuca kierowcy swoje zasady.
Asor 180 RA to dwuosobowy roadster o długości 3650 mm, szerokości 1860 mm i wysokości zaledwie 110 mm. Osie są rozstawione w odległości 2371 mm od siebie. Wymiary te (poza wysokością) są na dzisiejsze standardy zbliżone do tych osiąganych przez niewielkie auta miejskie. Ale osiągi tego błyszczącego malucha są piorunujące.
Przy masie około 560 kilogramów, rozpędzanej przez czterocylindrowy silnik forda o mocy około 130 KM, trudno dotrzymać mu kroku. Przyspieszenie od 0 do 100 jest uzależnione od odwagi kierowcy, ponieważ Asor ma napędzaną tylną oś, przez co potrafi być bardzo narowisty. Rozkład masy to około 70 proc. na tył i tylko 30 proc. na przód, przez co napędzane koła mają przyczepność, ale jej utrata jest nagła i trudna do opanowania.
Czterocylindrowiec przekazuje napęd na koła za pomocą pięciobiegowej skrzyni ręcznej, co również niesie ze sobą pewne ograniczenia. Chodzi tu o prędkość maksymalną. Właściciele rozpędzali się do około 170 km/h przy okazji imprez organizowanych na zamkniętych torach, ale twierdzą, że granica to około 200 km/h. Zastosowanie innej przekładni być może pozwoliłoby na szybszą jazdę, ale Asor daje największą frajdę, gdy nie przekracza się 110 km/h. Niewielka owiewka nie do końca radzi sobie z osłanianiem twarzy kierowcy, dlatego najlepiej jeździć nim w rozbudowanych goglach lub kasku.
Samo dostanie się na miejsce kierowcy wymaga nie lada sprawności. Trzeba ominąć nogami wielką kierownicę i wśliznąć się daleko pod deskę rozdzielczą. Wąsko rozmieszczone pedały także wymagają przyzwyczajenia. Procedura startowa nie zaskakuje – przekręcamy stacyjkę i w drogę. Auto przyjemnie przyspiesza, wydając przy tym szereg różnych hałasów. Silnik daje o sobie znać przyjemnym pomrukiem generowanym m.in. dzięki czterem motocyklowym gaźnikom. Reakcja na gaz i hamulec jest błyskawiczna.
Zawieszenie auta jest sztywne i zwarte, ale wysoka moc i sposób jej rozwijania nie daje kierowcy pewności, że w pełni panuje nad autem. Nigdy nie jeździłem wyścigówką sprzed 60 lat, ale myślę, że prowadziły się bardzo podobnie do Asora.
Kolejnym problemem w czasie jazdy w słoneczny dzień jest to, że promienie słoneczne odbijają się od wielu płaszczyzn błyszczącego aluminium. Jeśli przywykniemy do jego dzikości i do faktu, że każdy wokół patrzy na nas z zazdrością, to jazda Asorem jest bardzo przyjemna. Właściciele auta nie są w stanie wyliczyć, ile pieniędzy kosztowało ich zbudowanie Asora 180 RA, ponieważ został on zbudowany jako „maskotka” ich firmy. Wielka szkoda, że powstał tylko jeden egzemplarz tego pojazdu i bardzo dziękujemy jego właścicielom za możliwość przejażdżki i wykonania zdjęć.
Jakub Tujaka, Wirtualna Polska