Takie historie nie zdarzają się codziennie. Pojazd Schwimmwagen z 1943 roku jest uznawany przez kolekcjonerów militariów za coś w rodzaju Świętego Graala. Wpadł w ręce profesjonalistów zajmujących się renowacją militariów. Historia auta jest tym bardziej ciekawa, że zostało znalezione w Polsce, i to właśnie Polacy przywracają mu sprawność.
O tym pojeździe było głośno już kilka lat temu, kiedy w 2009 roku świat obiegła informacja o znalezieniu volkswagena typ 166 w wyjątkowym stanie. Auto nie było kompletne ani na chodzie, jednak kilka dekad wisiało na ścianie garażu w Jeleniej Górze, dzięki czemu od 1943 roku jego mechanika i karoseria zwana „wanną” pozostały nietknięte przez żadnych „majstrów”.
Amfibia została wyprodukowana w Niemczech we wrześniu 1943 roku, a następnie, po odbyciu służby w szeregach armii niemieckiej, trafiła do urzędu zajmującego się zarządzaniem mieniem powojennym. Obecny właściciel – Jacek Krajewski - dysponuje dokumentami potwierdzającymi, że w 1948 roku pojazd trafił w ręce prywatnego właściciela, który teoretycznie może miał plany na jego użytkowanie, ale w praktyce auto trafiło do garażu, gdzie spędziło kilka kolejnych dekad.
W 2009 roku auto zostało odkupione od rodziny właściciela, a następnie trafiło do Jacka Krajewskiego, który zawodowo zajmuje się odbudową wojennych i powojennych volkswagenów. Z warszawskiego zakładu Ww2vw pojazdy trafiają do kolekcjonerów na całym świecie. Części i całe samochody wytwarzane przez Jacka i jego zespół wysyłane są do klientów z Europy Zachodniej, ale i do Australii, Japonii, Argentyny, USA oraz Kanady. Ten schwimmwagen zostanie jednak w Polsce i będzie najcenniejszym obiektem w kolekcji militariów. W każdej chwili wolnej od pracy na zlecenie klientów, Jacek zajmuje się realizacją własnych projektów. W zbiorze ma już kilka ciekawych aut, ale cieszy go fakt, że czasem trafiają mu się kolejne egzemplarze historycznych volkswagenów.
- Długo zastanawiałem się, co z tym samochodem zrobić. W końcu podjąłem decyzję, że przywrócę mu sprawność i skompletuję całe wyposażenie. Dla amatora karoseria auta nie wygląda zachęcająco, ale według mnie wymaga ona tylko kilku napraw. Lata spędzone pod dachem uchroniły konstrukcję przed całkowitym zniszczeniem, a to, że pokryła się ona powierzchowną korozją, nadaje pojazdowi charakteru – opowiada Krajewski.
W przyszłym roku amfibia Volkswagena ma jeździć i pływać o własnych siłach. Pytanie o cenę zakupu i koszt przywrócenia pojazdu do stanu używalności kolekcjoner skwitował jedynie uśmiechem. Tego typu projekty są zawsze bardzo kosztowne i pochłaniają dziesiątki tysięcy złotych. W przypadku wyjątkowych egzemplarzy, starych i z udokumentowaną historią, inwestycja jednak zawsze się opłaca.
Jakub Tujaka, Wirtualna Polska