PiS wskrzesi gminne fotoradary?
Prawo i Sprawiedliwość rozważa częściowe cofnięcie reformy likwidującej samorządowe przyrządy do mierzenia prędkości. Czy oznaczałoby to powrót przenośnych fotoradarów pod jurysdykcję lokalnych straży miejskich i gminnych?.
Część fotoradarów może znów zacząć działać pod egidą Głównej Inspekcji Transportu Drogowego - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Wraz z nowym rokiem liczba różnego rodzaju instalacji na drogach zmalała o połowę. Poprzedni rząd PO-PSL zdecydował o odebraniu strażnikom miejskim i gminnym kompetencji rejestrowania wykroczeń drogowych za pomocą tych urządzeń.
PiS jest zdania, że reforma poszła o krok za daleko. Jak ustalił "DGP", w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa oraz w resorcie spraw wewnętrznych i administracji trwają już analizy nad przywróceniem części urządzeń do działania. Posłowie rządzącej partii uważają, że wykorzystywane przez gminy rejestratory miały dobry wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego.
"Kwestia związana z kompleksowymi rozwiązaniami dotyczącymi poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego przy pomocy urządzeń rejestrujących prędkość jest wnikliwie analizowana w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa" - powiedziała Wirtualnej Polsce rzecznik ministerstwa Elżbieta Kisil.
"Źle się stało, że rząd premier Ewy Kopacz, po przyjęciu nowelizacji ustawy prawo o ruchu drogowym i strażach gminnych z 24.07.2015 nie zadbał o to, co stanie się z gminnymi fotoradarami, na które wydano publiczne pieniądze. Zmieniona ustawa prawo o ruchu drogowym i o strażach gminnych nie przewiduje posiadania przez straże gminne uprawnień do zarządzania fotoradarami (do tego została wskazana Inspekcja Transportu Drogowego). W MIB nie trwają prace nad zmianą stanu prawnego w tym zakresie" - dodała rzecznik.
W opozycji do planowanych zmian nie stają także przedstawiciele PO. Poseł Stanisław Żmijan powiedział Wirtualnej Polsce, że sprawa ewentualnego "wskrzeszenia" tych kilkuset wyłączonych obecnie fotoradarów, powinna zostać poddana dyskusji i nie jest wcale złym pomysłem.
"To nie jest kwestia naszej złej woli, ale raczej nie mieliśmy innego wyjścia niż pozbawienie samorządów kurateli nad fotoradarami. Wystarczy przypomnieć raport NIK, który był dla nich miażdżący. Ale nie chcę wrzucać wszystkich do jednego worka. Można na przykład wskazać na Warszawę, gdzie ten system sprawdzał się" - mówi Żmijan.
"Ja także uważam, że większość z tych urządzeń powinna wrócić do służby, a nie trafić na złom" - dodaje poseł PO. "Przedmiotem dyskusji powinno być w jakim systemie to mogłoby nastąpić. Jeżeli operatorem ich będzie ITD albo Policja, a samorządy będą brały udział we wskazywaniu miejsc, gdzie takie urządzenia są potrzebne i wpłyną pozytywnie na bezpieczeństwo, to jest to pomysł godny rozważenia. Co do wpływów z tytułu mandatów, to tu także należałoby rozważyć udział organów lokalnych w tym systemie. Warunek jednak musi być jeden - pieniądze z tych fotoradarów muszą zostać przeznaczone na poprawę bezpieczeństwa drogowego. Budowę azyli dla pieszych, sygnalizacji świetlnej, modernizację infrastruktury. Wówczas to będzie spełniać zakładaną rolę".
W całym kraju gminy miały we władaniu około 400 fotoradarów. Po pierwszym stycznia, w użyciu są jedynie te urządzenia, za które odpowiadają inspektorzy transportu drogowego. Jeżeli rząd znowelizuje przepisy i przywróci gminom prawo do korzystania z tych rejestratorów, z pewnością może liczyć na poparcie lokalnych władz. W samym tylko 2014 roku strażnicy miejscy i gminni wystawili za pomocą fotoradarów ponad 751 tys. mandatów na kwotę ok. 130 mln zł.
PAP/BC