Pierwsza jazda Oplem Insignią Country Tourer. Czy takie auto może mieć sens?
Ta najbardziej ekskluzywna wersja Opla Insignii jest kierowana do młodych, aktywnych osób, które chcą się wyróżnić i posiadać auto lifestylowe. Producent nawet nie udaje, że ich uterenowione kombi sprawdzi się podczas jazdy po bezdrożach, ale nie oznacza to, że brakuje mu zalet. Trzeba tylko odpowiedniego spojrzenia na Country Tourera.
Co jako pierwsze przychodzi na myśl, gdy widzicie Opla Insignię Country Tourer? Terenowe kombi? To błąd. Właściwie od wyjaśnienia przeznaczenia tej wersji zależy ocena samochodu. Jeżeli założymy, że to konkurent na przykład Volvo V90 Cross Country czy też Škody Octavii Scout, to Opel jest skazany na przegraną.
To nie jest auto dla bogatego rolnika, który ogląda swoją posiadłość, jeżdżąc polnymi drogami. To nie jest auto dla leśniczego, który od czasu do czasu patroluje leśne drogi nawet gdy ma wolne. Dla nich przygotowano m.in. dwa wyżej wspomniane modele. Dla kogo jest więc Insignia Country Tourer?
Zobacz film prezentujący Opla Insignię Country Tourer
Przede wszystkim dla osoby, która chce kupić Insignię, ale nie chce, by jej auto było jak dziesiątki tysięcy innych opli. Dla osoby potrzebującej dużego kombi, którym pojedzie w góry czy nad morze po to, by realizować swoje hobby polegające na aktywności fizycznej. Ogromne rozmiary zewnętrzne i wewnętrzne to główne atuty samochodu. Napęd na cztery koła przyda się, gdy trzeba będzie pokonać alpejskie drogi podczas opadów śniegu. Ma dokładnie to samo zadanie, co w zwykłej Insignii, ale nie wyobrażajcie sobie jazdy w zaspach.
25 mm więcej prześwitu i kilka osłon podwozia to brzmi uczciwie, ale gdy spojrzycie na miarkę – to wartość symboliczna. Prześwit zwykłej Insignii jest bardzo niski, co może być problemem nawet podczas jazdy po w miarę równej, szutrowej drodze. Z dodatkowymi milimetrami i plastikowymi osłonami nadkoli, progów oraz zderzaków, można poczuć się bezpieczniej, ale wciąż trzeba uważać, ze względu na ekstremalnie niski kąt natarcia i rampowy.
Jeżeli zdacie sobie sprawę z faktu, że Insignia Country Tourer nie ma absolutnie żadnych aspiracji terenowych, dostrzeżecie łatwiej inne zalety. Chociażby świetnie zestrojony układ jezdny ze standardowymi amortyzatorami adaptacyjnymi. Można wybrać jeden z dwóch trybów – komfortowy lub sportowy – a także zdać się na automatykę, która sama dostosuje twardość tłumienia do stylu jazdy i stanu nawierzchni. Różnica jest bardzo duża.
W odróżnieniu od klasycznego zawieszenia, adaptacyjne nigdy nie jest zbyt miękkie, nie buja zbyt mocno, a do tego zachowuje przynajmniej ten sam komfort jazdy. W zwykłej Insignii wymaga to dopłaty 3500 zł.
Wbrew pozorom, Country Tourer nie ma w standardzie napędu na cztery koła. Wymaga on dołożenia do ceny 9500 zł. Jest to system oparty na działaniu wielopłytkowego sprzęgła, odpowiedzialnego za dołączenie tylnej osi oraz samoblokującego się tylnego mechanizmu różnicowego, który wykorzystuje działanie wektorowania momentu obrotowego.
Oznacza to tyle, że w razie potrzeby na jedno z tylnych kół trafi więcej siły napędowej, co spowoduje zmniejszenie podsterowności w zakręcie, ale tylko podczas dodawania gazu. Realnie trudno to wykorzystać na przyczepnym asfalcie, jeżeli nie przesadzicie mocno z prędkością. Co innego na pokrytej śniegiem szosie czy też szutrowej drodze, gdzie Insignia 4x4 okaże się samochodem neutralnym i bezpiecznym.
Bezpieczeństwo to ogromna zaleta tego modelu i nie mówię tu wyłącznie o świetnym wyniku w testach Euro NCAP (5 gwiazdek), ale przede wszystkim o bezpieczeństwie czynnym. Jednym z elementów, które mają na to wpływ, są reflektory matrycowe IntelliLux z 32 punktami diodowymi, nie tylko świetnie oświetlającymi drogę przed autem, ale także zmieniającymi charakterystykę w zależności od sytuacji drogowej. *Zobacz na poniższym wideo jak działają. *
Do kompletu pasuje sprawnie działający system wykrywania pieszych, który informuje o nich, wyświetlając niedużą ikonkę na tablicy wskaźników lub na przedniej szybie. Jest to szczególnie przydatne w nocy, w niesprzyjających warunkach pogodowych, gdy nawet reflektory nie pozwalają na dokładna ocenę sytuacji przed samochodem.
Niestety Opel każe sobie dopłacać za inne układy wspomagające jazdę. Na przykład, adaptacyjny tempomat kosztuje 3000 zł. Tyle samo trzeba zapłacić za układ ostrzegający o pojazdach w martwym polu lusterek. W standardzie są tylko wskaźnik odległości do pojazdu poprzedzającego, system ostrzegania przed kolizją i automatycznie hamujący przy niskich prędkościach, wspomniany system wykrywania pieszych oraz aktywny asystent pasa ruchu. To samo i w tej samej cenie dostaniecie do każdej innej Insignii.
Ogólnie kłopot polega na tym, że w kwestii wyposażenia, klient Insignii Country Tourer nie dostaje więcej niż zwykłej wersji Elite. 9600 zł to dopłata za inny, moim zdaniem dużo bardziej atrakcyjny wygląd i zawieszenie, które ma w miarę bezpieczny prześwit, chroniący przedni zderzak przed urwaniem na byle krawężniku oraz osłony podwozia, chroniące inne elementy przed kamieniami. Tak na dobra sprawę Country Tourer ma taki prześwit (około 150 mm), jaki powinna mieć zwykła Insignia.
Poza powyższym, otrzymujecie duży, wygodny, świetnie jeżdżący samochód z bagażnikiem o pojemności od 560 do 1665 litrów. Sam bagażnik jest bardzo dobrze zaprojektowany, łatwo złożyć siedzenia, które tworzą niemal płaską podłogę o długości 2 metrów. Za kierownicą poczujecie się tak samo dobrze jak w zwykłej Insigii.
Nowy diesel 2.0 BiTurbo – wrażenia
Podczas jazd próbnych tym samochodem, miałem okazję sprawdzić po raz pierwszy zupełnie nowy silnik. Chodzi o 2-litrowego diesla biturbo, który dopiero debiutuje w tym modelu. Wcześniej miałem okazję jeździć wyłącznie wersją 170-konną z manualną skrzynią biegów. Zatem do nowych wrażeń mogłem także dopisać automatyczną skrzynię biegów, która jest standardem w najmocniejszym silniku wysokoprężnym.
Z żalem muszę przyznać, że dopłata 16 700 zł do mocniejszej wersji to zbyt dużo. Oczywiście podczas pierwszych jazd testowych możemy polegać wyłącznie na subiektywnej ocenie własnej oraz sugestiach innych dziennikarzy. Trudno wystawić tu pozytywną ocenę 210-konnej jednostce, która nie daje dużo więcej względem 170-konnej.
Wrażenie jest takie, jakby motor rozwijał najwyżej 190 KM mocy i 400 Nm momentu obrotowego. Tymczasem do dyspozycji kierowcy oddawane jest aż 480 Nm, co powinno dawać potężnego kopa podczas przyspieszania. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z 8-biegowym automatem. A może lepsze wrażenie byłoby, gdyby biegów było trochę mniej?
Sama przekładnia pracuje niemal wzorowo, a także inteligentnie dobiera przełożenia do sytuacji. Redukuje podczas zjazdów ze wzniesień czy hamowania do zakrętów, ale to samo można powiedzieć o 6-biegowym poprzedniku. Niestety o hamowaniu silnikiem jako takim nie ma mowy – zbyt niski stopień sprężania. Dopiero zbicie do drugiego biegu daje minimalny efekt, ale wówczas jednostka głośno wyje.
Samo wycie jest także efektem mocnego przyspieszania, gdy wskazówka obrotomierza przekracza wartość 3000. Szkoda, że przy tym hałasie nie czuć oczekiwanego wciskania w fotel, co powinno mieć miejsce przy takich parametrach.
Nie mogłem się więc powstrzymać przed jazdą najmocniejszą wersją Insignii, czyli benzynową 2.0 Turbo o mocy 260 KM. I to był strzał w dziesiątkę. Przyspieszenie na miarę mocy, genialna kultura pracy, świetne wyciszenie i jeszcze lepsza współpraca z automatyczną skrzynią biegów. Do tego bardzo przyjemne brzmienie silnika, nawet lekko sportowe, z charakterem którego nie oczekiwałbym po takim modelu. A na koniec cena o 9500 zł niższa niż 210-konnego diesla przekreśla sens zakupu tego drugiego, chyba że zamierzacie bardzo dużo jeździć i nie zależy wam na osiągach.
Opel Exclusive
Na koniec warto wspomnieć kilka słów o tajemniczym napisie Exclusive na tylnej klapie pomarańczowego egzemplarza, który widzicie na zdjęciach. Jest to specjalna linia wyposażenia, które pozwala na większą personalizację samochodu.
Klient, dopłacając 10 tys. zł, może wybrać lakier ekskluzywny, którego nie da się zamówić do zwykłej Insignii lub za 18 tys. zł lakier stworzony według własnego gustu. Dowolny kolor oraz jego odcień pojawią się na nadwoziu samochodu, co w przypadku i tak już dość ekskluzywnego charakteru Insignii Country Tourer ma jak najbardziej sens. Do lakieru można dobrać skórzane opcje wykończenia wnętrza, dodatkowe detale stylistyczne czy inne wzory aluminiowych obręczy kół.
Prawdopodobnie teraz zastanawiacie się, czy zakup Opla Insignii Country Tourer ma sens? Oczywiście. Zapytajcie kilkudziesięciu tysięcy użytkowników, którzy wybrali poprzednią generację lub księgowych Opla, którzy nieprzypadkowo zdecydował się na kontynuację tej linii.
Biorąc pod uwagę model bazowy, Country Tourer kosztujący 128 500 zł jest droższy o 8 proc, natomiast w najciekawszej moim zdaniem specyfikacji 2.0 turbo (260 KM) za 165 000 zł o 6 proc. Wystarczy, że auto będzie się po prostu komuś podobać i na tym można zakończyć argumentację.