Picowanie auta przed sprzedażą. Tak działają handlarze
Przeglądając ogłoszenia motoryzacyjne można dojść do ciekawych wniosków. Większość aut, nawet tych starszych, ma przebieg nie przekraczający 200 tys. km, niezniszczone wnętrze i (przynajmniej w teorii) nie wymaga wkładu finansowego. Nie wspominając już o rzekomej bezwypadkowości. Prawda jest jednak taka, że duża część okazyjnych ofert to podszykowane na sprzedaż złomy. Dziś przedstawimy sposoby handlarzy na tuszowanie wad sprzedawanych pojazdów. Doradzimy też, jak uchronić się przed pułapkami, które zastawiają na potencjalnych klientów.
Handlarz vs. klient
Przeglądając ogłoszenia motoryzacyjne można dojść do ciekawych wniosków. Większość aut, nawet tych starszych, ma przebieg nie przekraczający 200 tys. km, niezniszczone wnętrze i (przynajmniej w teorii) nie wymaga wkładu finansowego. Nie wspominając już o rzekomej bezwypadkowości. Prawda jest jednak taka, że duża część okazyjnych ofert to podszykowane na sprzedaż złomy. Dziś przedstawimy sposoby handlarzy na tuszowanie wad sprzedawanych pojazdów. Doradzimy też, jak uchronić się przed pułapkami, które zastawiają na potencjalnych klientów.
Nadwozie
Zazwyczaj nieuczciwi handlarze wykonują naprawy blacharsko-lakiernicze w taki sposób, że już z odległości kilkunastu metrów widać, że auto jest po przygodach. Liczy się bowiem jak najniższy koszt. Gorzej, jeśli trafimy na sprytniejszych „magików”. Dla laika niektóre naprawy wykonane przez wprawnych blacharzy i lakierników mogą być właściwie niezauważalne. Sprawdzając samochód nie wolno ograniczać się jedynie do powierzchownego obejrzenia. Warto zwrócić uwagę na połączenia śrubowe, ślady niestarannie wykonanych spawów blach, grubość lakieru czy naklejki na słupkach. Przy okazji, powinno się zwrócić uwagę na stan i sposób montażu listew, osłon, maskownic, itp. – popękane, nieudolnie przyklejone czy odstające powinny dać nam do myślenia. Warto jednak pamiętać, że malowanie któregoś z elementów wcale nie przekreśla auta – szczególnie jeśli dany egzemplarz ma już kilkanaście lat. Stłuczki i zarysowania są nieuniknione. Jeśli trafimy na skrupulatnego sprzedającego, może nam się uda otrzymać zdjęcia wykonane tuż po
uszkodzeniu.
Wnętrze
Dostęp do używanych części na rynku jest na tyle duży, że w przypadku droższych samochodów nieuczciwi handlarze nie mają zamiaru bawić się w naprawianie zniszczonych elementów wnętrza, a zamiast tego kupują części pochodzące z innych egzemplarzy. Z tego względu warto sprawdzić po numerze VIN jego dokładną specyfikację. W wielu przypadkach możliwe jest ustalenie chociażby pierwotnego rodzaju i koloru tapicerki. Zwróćmy również uwagę na obszycie kierownicy, gałkę zmiany biegów, a także spasowanie plastików i ogólny stan deski rozdzielczej. Mocno powycierane elementy mogą sugerować duży przebieg. Nie dajmy się też nabrać na pięknie nabłyszczone plastiki. Sprawiają co prawda dobre wrażenie, ale nie powinny odciągać naszej uwagi od ewentualnych mankamentów. Tutaj także powinniśmy szukać oryginalnych, producenckich nalepek, które mogą świadczyć o braku ingerencji wymaganej choćby podczas regeneracji deski rozdzielczej (np. po wystrzeleniu poduszek).
Podwozie
Przed zakupem używanego samochodu obowiązkowo trzeba udać się do mechanika i wjechać autem na kanał. Ślady spawów czy zaawansowana korozja powinny dać do myślenia. Niestety, większość handlarzy o tym wie, dlatego przed wystawieniem samochodu na sprzedaż przeprowadzają „konserwację” podwozia. Oczywiście, ich działanie ma mało wspólnego z pierwotną definicją tego słowa, a głównym jego celem jest zamaskowanie napraw.
Silnik
Powszechną praktyką stosowaną przez handlarzy jest mycie silnika. Często bywa ono przeprowadzane tak nieudolnie, że w jego wyniku uszkodzeniu ulegają wygłuszenia pod maską i w komorze silnika, a po pewnym czasie na niektórych elementach pojawia się korozja. Mało tego, śladów poważnych wycieków i tak nie udaje się zatuszować do końca, a doświadczony mechanik bez problemu rozpozna faktyczny stan auta (wystarczy spojrzeć na zakamarki w komorze silnika). Posłuchajmy także jak pracuje motor – nierówna praca, problemy z odpalaniem to oznaka, że coś jest nie tak. Ostatnią kwestią jest sprawdzenie poziomu płynów i ich stanu (np. płyn chłodniczy z domieszką oleju wskazuje na pękniętą głowicę bądź konieczność wymiany uszczelki pod głowicą).
Elektronika
Jeśli po odpaleniu samochodu kontrolki na tablicy zegarów nie gasną (np. kontrolka sygnalizująca brak płynu chłodniczego lub ta z symbolem silnika „check engine”), grzecznie podziękujmy. Zapewnienia handlarzy w stylu „panie, tak ma być, to na pewno nic poważnego, wczoraj było OK” lepiej puścić mimo uszu. Jeśli świecą się inne kontrolki, bez profesjonalnego sprzętu niestety niewiele zdziałamy. Dlatego nie warto żałować 50-100 zł i lepiej udać się do mechanika, który po podłączeniu auta pod komputer diagnostyczny bez problemu wykryje ewentualne usterki i nas o nich poinformuje.