Odcinkowy pomiar prędkości na A1 nie ma homologacji. Policja jednak czujnie analizuje dane
Przy wjeździe na autostradę A1 kierowcy widzą znak o odcinkowym pomiarze prędkości. Z kolei Główny Inspektorat Transportu Drogowego "nie posiada urządzenia rejestrującego we wskazanej (…) lokalizacji". Na celowniku są kierowcy, którzy trasę pokonują regularnie.
GITD odpowiedzialne jest zarówno za odcinkowe pomiary prędkości, jak i wszystkie fotoradary funkcjonujące w Polsce. Każdy z nich – niezależnie od swojego charakteru – oznaczony jest odpowiednio wcześniej. Tym bardziej dziwi obecność takich znaków tuż przy bramkach do poboru opłat. Bat na nieposłusznych kierowców? To raczej nierówna walka policji, która ma sposób, ale nie ma środków.
Wątpliwości – przynajmniej nie wszystkich – nie rozwiewa Torbjörn Nohrstedt, prezes Gdańsk Transport Company S.A, koncesjonariusza autostrady.
– System poboru opłat funkcjonujący na autostradzie A1 umożliwia wyliczenie średniej prędkości przejazdu odcinkiem na podstawie czasów wjazdu i zjazdu z trasy oraz przejechanej odległości pomiędzy bramkami – informuje Nohrstedt.
Pomiary są więc dokonywane, a ich celem jest coś więcej niż badanie przepustowości trasy.
– Dane te zbierane są przez operatora systemu do celów statystycznych – dowiadujemy się z działu prasowego. Jednak przy zjeździe do bramek co szybsi kierowcy otrzymają upomnienie w formie ulotki.
Jak się okazuje, dane te przekazywane są policji regularnie, nie tylko na jej wniosek. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że rzeczywiście taka lista notorycznie pędzących kierowców trafia do Wydziału Drogowego w KWP w Bydgoszczy. Teoretycznie – tylko do działań statystycznych.
Teoretycznie. Haczyk istnieje – już od kilku lat kierowcy nagminnie łamiący prędkość są pod okiem policji i cieszą się szczególnym zainteresowaniem nieoznakowanych radiowozów. To jedyne, co mogą zrobić funkcjonariusze, bowiem sprzęt używany przez koncesjonariusza autostrady nie ma odpowiedniej homologacji. Jeśli raz w roku wybieracie się na wakacje z gazem w podłodze, przejazd przez bramki nikogo nie zaalarmuje.
Takich co szybszych kierowców nie brakuje. W zeszłym roku z autostrady A1 skorzystało 4 586 000 pojazdów. Najwięcej – pod koniec lipca, gdy Polacy masowo ruszyli na wypoczynek. By rozładować ruch, 55 razy trzeba było otworzyć płatny odcinek, by zlikwidować korki. W tym roku wszystko wskazuje na to, że rekord frekwencji znów zostanie pobity.