Co roku po zimie mamy ten sam problem - setki, tysiące, a może nawet więcej nowych dziur. Zmuszają one kierowców do jazdy slalomem, a chwila nieuwagi może kosztować pękniętą oponę, porysowaną felgę, a nawet problemy z zawieszeniem. Amerykańscy studenci z Cleveland twierdzą, że wiedzą jak sobie radzić z takimi dziurami.
Po zimie prawie zawsze stosuje się szybkie doraźne naprawy, polegające na zwykłym zalaniu ubytku nowym asfaltem. Taka metoda niestety jest droga i czasochłonna, a jej efekt jest kiepski - naprawa jest nietrwała i nawierzchnia jest nierówna. Studenci z Case Western Reserve University w Cleveland wymyślili metodę alternatywną. Zamiast zalewania dziur asfaltem proponują stosowanie płynu nienewtonowskiego. Jest to substancja płynna, która pod wpływem nacisku staje się gęstsza.
W praktyce miałoby to wyglądać tak, że ekipy naprawcze, a nawet policja, miałyby wozić plastikowe worki wypełnione specjalnym płynem. Umieszczane one byłyby w dziurach i przykrywane czarną folią, aby kierowcy myśleli, że droga jest równa. Pod wpływem nacisku przejeżdżającego samochodu płyn staje się gęstszy i pozwala spokojnie przejechać po dziurze.
Twórcy tego pomysłu tłumaczą, że przeprowadzili już pierwsze testy i takie wypełnienie ubytku bez problemu wytrzymało tydzień. U nas to może być problemem, gdyż niektóre dziury czekają na naprawę miesiącami, a nawet latami, ale i tak udowodniono dość dużą trwałość nowego rozwiązania. Pomysłodawcy zakładają, że gotowe rozwiązanie wytrzyma tygodnie użytkowania nawet w przypadku, gdy na drodze będzie sól.
Przykładem płynu nienewtonowskiego może być mieszanka skrobi kukurydzianej z wodą, ale substancja wymyślona przez amerykańskich studentów jest nieco bardziej złożona. ScienceNow informuje, że studencki pomysł został zgłoszony do konkursu francuskiej firmy Saint-Gobain i już niedługo ma zostać opatentowany. Z tego powodu nie jest podawany skład płynu, ale twórcy zapewniają, że jest on biodegradowalny, a nawet jadalny.
sj