Idą chude lata dla tych, którzy za nic mają przepisy ruchu drogowego. Na polskich drogach trwa montaż urządzeń, które będą wystawiać mandaty za zbyt wysoką średnią prędkość na wyznaczonych odcinkach dróg oraz wjeżdżanie na skrzyżowania na czerwonym świetle.
W 29 miejscach w kraju trwa montaż systemu odcinkowego pomiaru prędkości - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Na polskich drogach będzie to zupełną nowością. Tu sprawdzony przez polskich kierowców sposób, a więc hamowanie tuż przed urządzeniem kontrolnym, nie zda się na nic. Samochód, który wjedzie w strefę odcinkowego pomiaru prędkości, zostanie sfotografowany, a system odczyta jego tablicę rejestracyjną i zapisze wraz z czasem minięcia „bramki” wjazdowej. Analogiczne czynności zostaną wykonane przy opuszczaniu strefy pomiaru. Na podstawie tych danych komputer wyliczy średnią prędkość poruszania się na danym odcinku. Jeśli okaże się ona wyższa niż wskazują znaki, do właściciela samochodu trafi mandat.
- Odcinkowy pomiar prędkości zostanie uruchomiony w 29 miejscach - mówi Wirtualnej Polsce Łukasz Majchrzak, rzecznik prasowy systemu CANARD. - Najdłuższy odcinek będzie liczył nieco ponad sześć kilometrów, przeważnie jednak będzie to od dwóch do trzech kilometrów. Najwięcej instalacji stanie na terenie województwa Mazowieckiego - siedem. Na razie gotowy jest zestaw zainstalowany w miejscowości Łosiów w woj. opolskim. Urządzenie nie przeszło jednak jeszcze odbioru technicznego. Pozostałe zestawy będą sukcesywnie oddawane do użytku przez wykonawcę, firmę Sprint, do listopada 2015 roku. Łącznie nadzorem odcinkowego pomiaru prędkości zostanie objęte ponad 81 km dróg.
Skąd kierowca będzie wiedział, że znalazł się w obszarze odcinkowego pomiaru prędkości? Przy wjeździe na taką trasę ustawiony będzie niebieski znak D-51 (fotoradar), pod którym znajdzie się tabliczka o treści: „Kontrola średniej prędkości na odcinku...”. To właśnie słowo „średniej” na tabliczce pozwoli odróżnić fragment drogi, na którym działa odcinkowy pomiar prędkości od miejsc, w których swoje urządzenia ustawiają straże miejskie lub gminne.
Nie będą natomiast oznakowane skrzyżowania, na których zamontowany zostanie system kontrolujący przejazd na czerwonym świetle. W większości spośród 20 wyznaczonych lokalizacji sprzęt jest już zamontowany i przeszedł procedury odbioru technicznego. Tam, gdzie tak się stało, trwają testy, które pomogą w skalibrowaniu zestawów. Niewykluczone, że jeszcze przed końcem wakacji pierwsze urządzenia zaczną dostarczać materiałów do wystawienia mandatów.
Obecnie za przejazd na czerwonym świetle można otrzymać mandat w wysokości 500 zł i 6 punktów karnych. Czy jednak płacić będą wyłącznie piraci drogowi? Wiele zależy tu od tego, jak zaprogramowana jest sygnalizacja. Ani w Kodeksie Drogowym, ani w Rozporządzeniu Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych nie został zdefiniowany minimalny czas emitowania żółtego światła. Jak mówi drugi z wymienionych dokumentów, oznacza ono, że „za chwilę” zapali się światło czerwone. Może to być jednak zarówno pięć sekund jak i dwie. W tym drugim przypadku dla niektórych kierowców mogłoby okazać się to czasem zbyt krótkim.
Ostatnim okiem sieci zaciskającej się wokół łamiących przepisy kierowców ma być sto nowych fotoradarów. Stacjonarne urządzenia staną przy drogach jeszcze przed końcem roku.
Liczba naruszeń przepisów rejestrowanych przez fotoradary spada. W pierwszym półroczu 2015 roku pracownicy Inspekcji Transportu Drogowego poddali weryfikacji 565 tys. naruszeń i na tej podstawie wystawili 313 wezwań. Oznacza to, że rok bieżący może być kolejnym, po 2014, rokiem spadku liczby mandatów wystawionych na podstawie fotoradarów. Wiele wskazuje jednak na to, że w roku 2016 ta tendencja się odwróci.
Źródło: PAP, "Dziennik Gazeta Prawna"