Nowe przepisy reliktem przeszłości. Przedsiębiorcy ostro o nowelizacji prawa transportowego
Uber będzie musiał ugiąć się przed nowymi przepisami, a Federacja Przedsiębiorców Polskich bije na alarm. Według ekspertów nowelizacja ustawy cofnie rynek do czasów PRL - rząd nie zauważył, że transport wykorzystuje nowe technologie.
– Ustawodawca nie zauważa, że świat się zmienia i wpędza nas na powrót do PRL-u, gdzie taksówkarze stanowili grupę uprzywilejowaną. Nie rozwiązuje problemów na rynku, tworzy zaś nierealne bariery i nie uwzględnia nowych regulacji z Konstytucji Biznesu – twierdzi Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Według zakładanej nowelizacji Uber będzie zobowiązany do tworzenia rejestru wszystkich pojazdów poruszających się w ramach tej sieci. Dodatkowo, kierowcy będą zmuszeniu do posiadania takiej samej licencji jak taksówkarze. Jej uzyskanie wiąże się ze zdaniem egzaminu z topogafii miasta, co w dobie wszechobecnych systemów GPS i telefonów komórkowych wydaje się reliktem przeszłości.
Większość kierowców zajmujących się transportem ludzi to mali przedsiębiorcy, a poprawa ich sytuacji powinna być priorytetem Ministerstwa Infrastruktury. Tymczasem nowe regulacje stoją w sprzeczności z Konstytucją Biznesu oraz założeniami Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. Zupełnie pominięto też kwestię korzyści konsumentów. Marek Kowalski twierdzi, że projekt powinien zostać zmieniony w całości.
Uber nie zamierza wycofywać się z polskiego rynku, który jest równie ważny jak biznes we Francji czy w Niemczech.* Już wcześniej kierowcy musieli zmierzyć się z obowiązkiem prowadzenia działalności gospodarczej, lecz nie zmniejszyło to zainteresowania usługą.* Polska nie jest pierwszym krajem starającym się dostosować przepisy do zmieniającego się rynku przewozów. Regulacje dot. transportu zostały też wprowadzone np. w Estonii, gdzie nie trzeba mieć licencji czy parkometru, czy w Wielkiej Brytanii, gdzie licencja dotyczy wybranych grup kierowców.