Zmiana przepisów, która weszła w życie w styczniu 2013 roku, sprawiła, że teoretyczna część egzaminu na prawo jazdy stała się równie trudna, jak ta praktyczna. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", w części ośrodków w ogóle nie powinien być on przeprowadzany.
Nowości, które wprowadzono z początkiem 2013 roku, miały dostosować test teoretyczny do wymagań stawianych przed kierowcą w rzeczywistym ruchu drogowym. Zamiast około pięciuset pytań, do których odpowiedzi łatwo było nauczyć się na pamięć, powstały dwie bazy zagadnień liczące łącznie ponad trzy tysiące zadań. W tej grupie znaczny udział mają pytania dotyczące zachowania na drodze, na które odpowiada się po obejrzeniu krótkich filmów. Do poszczególnych ośrodków egzaminowania system informatyczny obsługujący test przygotowywały dwie firmy. W dziewiętnastu spośród nich za wdrożenie systemu odpowiadało konsorcjum Sygnity oraz Instytutu Transportu Samochodowego. I w tym miejscu powstał problem.
Osoba zapisująca się na kurs musi obecnie udać się do swojego starostwa lub urzędu miejskiego, by założyć tzw. profil kandydata na kierowcę. To wirtualna teczka, w której umieszcza się potwierdzenie przejścia kursu na prawo jazdy i przejścia badań lekarskich. Na podstawie unikalnego numeru wgląd do niej ma ośrodek egzaminowania. Problem w tym, że nie każdy. System pozwalający na zakładanie profilów i wymianę danych zaprojektowała i wdrożyła w całym kraju Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Ta sama firma wygrała przetarg na opracowanie pytań egzaminacyjnych i systemu przeprowadzania testów w 30 WORD-ach. Te ośrodki egzaminowania, które wybrały ofertę ITS i Sygnity mają problem - nie uzyskały dostępu do baz danych profilu kandydata na kierowcę. Oznacza to, że nie można było tam sprawdzić wszystkich funkcji systemu przeprowadzania egzaminu. Nie mógł więc zostać on odebrany - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Czy przeprowadzanie egzaminów państwowych na nieodebranym systemie jest legalne? Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej twierdzi, że tak. Jak mówi cytowany przez DGP Mikołaj Karpiński, ustawa o kierujących pojazdami nie mówi o tym, że system informatyczny do przeprowadzania egzaminu musi być odebrany. Pozostaje jednak wątpliwość - czy wyniki egzaminów rzeczywiście są właściwe? A jeśli tak, to czy można uznać je za wiążące, skoro działanie systemu nie zostało oficjalnie potwierdzone?
To kolejna wpadka dotycząca teoretycznego egzaminu na prawo jazdy. Wcześniej na jaw wyszło, że ani przedstawiciele resortu transportu, ani poszczególnych WORD-ów nie sprawdzili w całości bazy pytań, z którymi kazano sobie radzić zdającym. Tymczasem, jak informowali w internecie rozgoryczeni kandydaci na kierowców, wśród pytań można napotkać takie o właściwe wymiary tablic rejestracyjnych, albo kolejność postępowania w przypadku odpowietrzania układu paliwowego. Feralne pytania mają zniknąć z baz, pozostaje jednak pytanie, kiedy działanie systemu egzaminacyjnego zostanie sprawdzone do końca?
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
tb/sj/tb, moto.wp.pl