Nowe auto tylko na firmę. Polacy jeżdżą coraz droższymi samochodami
Polacy z dnia na dzień kupują więcej samochodów. Rekordowe wyniki sprzedaży mają jednak drugie dno i wskazują na smutny obraz polskich dróg. Najdroższe auta kupuje się "na firmę", a przeciętny Kowalski musi szukać aut w komisie. Kupno nowego samochodu za gotówkę stało się kosztowną ekstrawagancją.
483 195 – tyle rejestracji nowych samochodów dokonano w zeszłym roku. Według Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR to najlepszy wynik w tym wieku. Lepszy rezultat osiągnięto ostatnio w 1999 roku, kiedy to Polacy kupili około 630 tys. nowych aut.* Nadal jednak nie ma powodów do radości.* Średni wiek samochodów na polskich drogach przekracza 12 lat, niewiele młodsze są pojazdy "ściągane" do kraju z Zachodu. Choć dokładnych statystyk na temat importu używanych aut z zagranicy jeszcze nie ma, pierwsze* prognozy mówią o milionie aut, które w 2017 roku przyjechały do nas na lawetach.*
Z czego więc wynikają tak doskonałe wyniki sprzedaży nowych aut? Zakupów w głównej mierze dokonują firmy, dla których korzystne finansowanie pozwala na znaczne ograniczenie wydatków na auto.* W całym 2017 roku aż 69,6 proc. aut wyjeżdżających z salonów należało do firm.* Wpływają na to stabilne przepisy podatkowe oraz ciągle rozpędzająca się gospodarka. Wystarczy powiedzieć, że w grudniu, który zazwyczaj przyciągał do salonów klientów indywidualnych, odnotowano większe zainteresowanie ze strony firm.
- Nic nie wskazuje na to, by trend wzrostowy polskiego rynku, uruchomiony "kratkowym kwartałem" w roku 2014, miał się w przyszłym roku zatrzymać. Wszelkie deklaracje polskich przedsiębiorców co do inwestowania w rozwój swoich firm wskazują, że rynek flotowych zakupów będzie nadal rósł - twierdzi Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodowych.
Nic dziwnego, że firmy decydują się na zakupy w formie leasingu. Miesięczne raty, często "wrzucone w koszty", to zobowiązanie na 3 lata, po których wymieniamy auto na nowe. Zwykły kierowca, kupujący za gotówkę, po tym okresie pozostaje z autem, którego wartość wynosi połowę tego, co zostawił w salonie. Co więcej, w tym momencie zazwyczaj kończy mu się gwarancja.* Jakby nie patrzeć, przy zakupie nieźle wyposażonego kompaktowego auta, wyrzucamy 40 tys. zł w ciągu trzech lat.*
Agresywna walka cenowa pomiędzy producentami sprawiła, że firmy, nawet jednoosobowe działalności gospodarcze, mogą pozwolić sobie na droższe auta. Skok sprzedaży BMW, Mercedesa czy Audi wyniósł nieco ponad 23 proc. w ciągu roku. Liderem rejestracji pozostało jednak Volvo, które jest na fali z SUV-em XC60. Cenniki prezentują się tak dobrze, że osoby z Niemiec czy innych krajów zachodnich kupiły u nas ponad 50 tys. samochodów. Czym droższe auto, tym większe oszczędności.
Importerzy przestali liczyć na klientów indywidualnych, którzy są w odwrocie, i sięgają po alternatywne sposoby zysku. Polska jako jeden z ośmiu krajów został objęty programem Care by Volvo, który pozwala na wynajęcie auta na dwa lata. Ze swojej kieszeni płacimy wyłącznie za paliwo i płyn do spryskiwaczy. Jak dowiedzieliśmy się na premierze najświeższego modelu Szwedów, zainteresowanie można jednak liczyć w dziesiątkach, a nie setkach klientów. Być może wynika to z ceny usługi, którą wyznaczono na ponad 2 tys. zł.
Marek Konieczny zauważa, że nowe modele finansowania zakupu auta poprzez tzw. system abonamentowy będą coraz popularniejsze i muszą w końcu zwiększyć dostępność nowych aut dla klientów indywidualnych.
W setkach można za to liczyć kierowców, którzy za 800 zł miesięcznie wybrali Hyundaia i20. W niższych półkach cenowych potencjał jest ogromny. Jak twierdzą przedstawiciele marki, w przyszłym roku na pewno program abonamentu będzie kontynuowany, a w jego ofercie pojawią się nowe auta, takie jak np. KONA. Ten fragment rynku zauważył również Seat i Fiat.
Kupno nowego samochodu za gotówkę nigdy nie było opłacalne, a w obliczu rosnącej pozycji wynajmu długoterminowego, taki model posiadania będzie mniejszy z roku na rok. Wzrośnie za to liczba nowych aut na drogach. W tym roku nawet o 10 proc.