Nowa linia Astona Martina - AMR dla wyścigowych maniaków
Aston Martin w Genewie nie tylko pochwalił się nazwą swojego ultraszybkiego samochodu, ale także nową marką AMR. Jest to w rzeczywistości submarka, będąca odpowiednikiem linii RS w Porsche.
Aston Martin AMR to nowa linia samochodów sportowych oferująca najszybsze, najlepsze na torze maszyny, spełniające najwyższe oczekiwania klientów, którym zależy na niezaburzonych wrażeniach z jazdy. To coś więcej niż AMG Mercedesa czy Audi Sport, ponieważ Aston Martin już produkuje bardzo mocne samochody, będące jednocześnie komfortowymi gran turismo. To już są konkurencyjne modele, na przykład dla AMG.
Tymczasem odpowiednikiem AMR mogła by być linia AMG Black Series lub RS w samochodach marki Porsche. AMR to łącznik pomiędzy samochodami drogowymi a prawdziwymi maszynami przeznaczonymi do wyścigów. Co więcej, przedstawiciele Astona Martina na salonie samochodowym w Genewie zdradzili, że ta nowa submarka też się podzieli na dwie różne linie: AMR i AMR Pro. Samochody serii AMR Pro będą budowane głównie z myślą o jeździe torowej dla klientów, którzy przede wszystkim w ten sposób je wykorzystują – podczas okazjonalnych track dayów.
Aston Martin AMR zaprezentował w Genewie dwa modele koncepcyjne obu linii. Jednym z nich jest limuzyna Rapide AMR. To najbardziej ekstremalny, czterodrzwiowy samochód na świecie, zdolny do rozwinięcia prędkości 210 mil na godzinę, co daje około 338 km/h. To za sprawą mocnego *6-litrowego silnika V12, generującego ponad 600 KM. *
Auto wyposażono w skromnie wyglądające spojlery i dokładki, których zadaniem jest utrzymanie stabilności przy dużej prędkości, a nie jej ograniczenie. Elementy wykonano z kompozytów węglowych. Z tylnego zderzaka, zakończonego solidnym dyfuzorem, wystają cztery końcówki specjalnie przygotowanego – w domyśle ryczącego – układu wydechowego.
W kabinie znajdziemy masę elementów z włókien węglowych oraz kubełkowe fotele pokryte alcantarą. Nie mniej sportowe, niezależne siedzenia są także w drugim rzędzie. Nawet pasażerowie siedzący z tyłu mają tu poczuć wyścigową atmosferę. Tak jak na nadwoziu, tak i we wnętrzu dominuje zielona kolorystyka, matowe wykończenia i widoczne gołym okiem struktury włókien węglowych.
Poziom wyżej jest pozycjonowany Aston Martin Vantage AMR Pro, zaprezentowany równolegle. Już na pierwszy rzut oka widać, że samochód przygotowano z myślą o ekstremalnej jeździe torowej, a nie rozwijaniu wysokich prędkości na prostej. Elementem dominującym jest skrzydło znane z modeli wyścigowych, bardzo rozbudowany splitter przedniego zderzaka oraz pokaźnych rozmiarów dyfuzor. Elementy aerodynamiczne pochodzą w wyścigowego V8 Vantage GTE, startującego w Le Mans.
Auto wyposażono w liczne elementy znane ze świata wyścigów, takie jak zapinki maski czy też centralny system mocowania koła pojedynczą nakrętką. Na obręcze kół założono ogumienie Michelin Pilot Cup 2, które można nazwać torowym, ale z dopuszczeniem do ruchu po drogach publicznych.
Pod maską tkwi wyścigowa jednostka napędowa, pochodząca z modelu V8 Vantage GT4. Silnik V8 rozwija moc 507 KM. Wydawać by się mogło, że to niewiele, ale podobnie jak w wyścigach, moc nie jest tutaj najważniejsza.
Znacznie większe znaczenie ma jej wykorzystanie w pełni, a temu zadaniu nie da się sprostać bez odpowiedniego zawieszenia. To również jest wyjęte wprost z magazynu części, przeznaczonych do wyścigów. Pełna regulacja charakterystyki tłumienia amortyzatorów, pozwala na dostosowanie auta do warunków panujących na torze.
We wnętrzu panuje podobny klimat jak w Rapidzie. Nie brakuje tu węglowych kompozytów i alcantary oraz zielonej i matowej kolorystyki. Nie posunięto się jednak na tyle daleko, by zamontować szelkowe pasy bezpieczeństwa. Zrobiono krok dalej – w ogóle nie zamontowano pasów. O bezpieczeństwo dba tylko częściowa klatka z tyłu. A tak na poważnie - pamiętajcie, że to tylko samochód koncepcyjny, więc pewnych elementów może brakować.
Pozostaje pytanie: czy takie samochody rzeczywiście mają sens? Okazuje się, że jak najbardziej. Wcześniejsze, dość ekstremalne modele, jak Vantage GT8 czy GT12 wzbudziły spore zainteresowanie potencjalnych kupców i Aston Martin nie narzekał na brak zamówień. Zapowiedź submarki AMR to jednocześnie gwarancja dla klientów, że nie muszą już z niecierpliwością czekać na kolejny, wyjątkowy model, wyprodukowany w krótkiej serii.