W świecie wyścigów samochodowych jest coraz mniej miejsca na innowacje. Przepisy w kolejnych seriach są zaostrzane z roku na rok i nowe pomysły polegają głównie na szukaniu dziur w regulaminie. Z tego powodu tracimy to co w motosporcie najważniejsze - innowacyjność i pęd ku poprawie wydajności samochodów. Nissan postanowił zaryzykować i wspomóc projekt jedynego w swoim rodzaju bolidu nazwanego DeltaWing.
Historia tego ciekawego projektu rozpoczęła się w sierpniu 2008 roku, gdy Ben Bowlby zaczął tworzyć samochód, który miał stać się nową generacją bolidów amerykańskiej serii IndyCar. Mimo tego, że DeltaWing był najbardziej widowiskowym ze zgłoszonych projektów i od razu zyskał dużą grupę fanów, to dwa lata po rozpoczęciu prac został odrzucony przez szefów popularnego amerykańskiego serialu wyścigowego. Bowlby jednak nie zrezygnował i połączył siły z takimi markami jak Nissan, Panoz i Michelin po to, aby wystartować w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans.
Ekipa DeltaWing otrzymała od organizatorów garaż 56, który przydzielany jest innowacyjnym pojazdom startującym w wyścigu poza klasyfikacją. Dla zespołu było to wyróżnieniem i szansą na pokazanie światu możliwości tego nietypowego pojazdu. Dla DeltaWinga było to tym ważniejsze, że z powodu niespotykanej konstrukcji wiele osób wątpiło w konkurencyjność tego samochodu.
Patrząc na DeltaWinga niemal każdy element wydaje się inny niż we wszystkich znanych samochodach wyścigowych. Rozstaw przednich kół jest minimalny, a same opony z przodu mają zaledwie 10 cm szerokości. Zaskakujący jest też brak spoilerów, gdyż cały docisk pochodzi z nietypowej konstrukcji, w tym kształtu trójkątnego skrzydła, który wykorzystywany jest też w budowie wojskowych myśliwców. Dzięki zastosowaniu takiej koncepcji DeltaWing ma wyjątkowo niski współczynnik oporu powietrza równy 0,24 - jest on prawie dwukrotnie niższy niż w zamkniętych konstrukcjach klasy LMP i ponad trzykrotnie niższy niż w samochodach Formuły 1.
O tym, że DeltaWing jest inny niż wszystkie samochody wyścigowe niech świadczy też nietypowy rozkład masy - 27,5 proc. przypada na przednią oś i aż 72,5 proc. spoczywa na tylnych kołach. Masa ta jednak nie jest duża, gdyż DeltaWing waży zaledwie 475 kg. Całości nietypowej konstrukcji dopełnia niewielki silnik przygotowany przez Nissana. 4-cylindrowa jednostka o pojemności 1,6 l dostarcza 300 KM, czyli niezwykle mało jak na samochód wyścigowy, pokazuje to jednak jaki jest cel całego projektu - stworzyć wyjątkowo wydajny pojazd, który jest szybki, a przy tym spala zdecydowanie mniej paliwa i zużywa opony w dużo mniejszym stopniu niż klasyczne konstrukcje.
Ponieważ DeltaWing jest tak innowacyjną i nietypową konstrukcją pojawiły się wątpliwości co do tego, czy faktycznie działa. Już po pierwszych testach kierujący tym samochodem szkocki kierowca Mario Franchitti stwierdził, że jazda DeltaWingiem nie różni się od jazdy "zwykłymi" samochodami. Jedyną różnicą jest to, że w zakrętach kierowca musi pamiętać o tym, że tył bolidu jest szerszy.
24-godzinny wyścig w Le Mans to poważna próba dla każdego pojazdu. Jeszcze większym wyzwaniem staje się dla nowej, niesprawdzonej i innowacyjnej konstrukcji, takiej jak DeltaWing. Wspomagany przez Nissana zespół nie miał łatwego zadania, a samochód dopadły problemy wieku dziecięcego - DeltaWing miał awarię skrzyni biegów, jednak mechanicy w miarę szybko się z nią uporali. Niestety to był dopiero początek pecha samochodu startującego z numerem 0. Po okresie neutralizacji będącej następstwem wypadku, w którym dublowane Ferrari 458 Italia uderzyło w Toyotę prowadzoną przez Anthony'ego Davidsona, jadący drugą Toyotą Kazuki Nakajima staranował DeltaWinga spychając go na betową bandę.
W wyniku zderzenia uszkodzeniu uległo między innymi tylne zawieszenie samochodu z garażu 56. Zgodnie z zasadami, na torze napraw dokonać może tylko sam kierowca (ingerencja obsługi lub mechaników eliminuje samochód z wyścigu). Z tego powodu kierujący DeltaWingiem w chwili zderzenia Satoshi Motoyama przez półtorej godziny próbował samemu naprawić samochód, tak, aby dotrzeć do garaży (heroiczne zmagania kierowcy można zobaczyć na prezentowanym poniżej filmie). Niestety próby okazały się bezskuteczne.
Planem Nissana i ekipy DeltaWing było ukończenie wyścigu przy zużyciu połowy paliwa i opon w stosunku do tego, co potrzebują klasyczne konstrukcje. Wyścigi jednak kierują się swoimi prawami, gdzie pech i chwila nieuwagi innego kierowcy może oznaczać koniec rywalizacji. W ciągu 6 godzin DeltaWing pokonał 1005 km, a uzyskiwane czasy pozwalały mu utrzymać się w granicach kategorii LMP2.
Mottem zespołu było stwierdzenie, że "największą przyjemnością w życiu jest robienie tego co inni uważają za niewykonalne". Choć start w Le Mans nie zakończył się sukcesem, to DeltaWing udowodnił, że w wyścigach samochodowych jest miejsce na innowację i to bardzo efektowną. Członkowie zespołu przyznają, że nie wiedzą jeszcze jak dalej będzie się rozwijał projekt o nazwie DeltaWing, ale można mieć nadzieję, że Nissan nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Świat wyścigów samochodowych potrzebuje takich innowacji jak DeltaWing.
WP: Szymon Jasina