Niemcy chcą uratować starsze diesle. Jest dla nich nowy plan
Zakaz wjazdu dieslami do centrum Frankfurtu może nie dojść do skutku. Sprzeciwiają się temu władze Hesji, w której leży to miasto. Co więcej, pomysł na starsze diesle ma również niemiecki rząd. Lawina "ropniaków" zza zachodniej granicy może nie nadjechać.
Nowe prawo nie takie pewne
Władze Frankfurtu nad Menem planują wprowadzić w lutym 2019 r. zakaz poruszania się starszymi samochodami na wyznaczonym ulicach miasta. Zgodnie ze wstępnymi założeniami przepisom tym miałyby podlegać wszystkie samochody z silnikami wysokoprężnymi spełniające normę Euro 4 lub starszą oraz auta benzynowe spełniające normę Euro 1 lub Euro 2. Od października 2019 r. zakaz miałby dotyczyć także samochodów z silnikiem Diesla spełniających normę Euro 5. Szacuje się, że około 25 proc. pojazdów należących do mieszkańców zamieszkanego przez ponad 600 tys. osób miasta zostałoby objętych zakazem.
Wprowadzenie go nie jest jednak zupełnie przesądzone. Choć w lutym Federalny Sąd Administracyjny zezwolił władzom miejskim na narzucanie takich ograniczeń bez oglądania się na przepisy ogólnokrajowe, to władze Hesji, w której leży Frankfurt, planują wejście na drogę sądową w razie wprowadzenia nowych przepisów przez miasto. Zakazowi przeciwny jest premier Hesji Volker Bouffier. Polityk CDU uważa, że są inne, równie skuteczne sposoby na ograniczenie emisji szkodliwych dla człowieka związków - w szczególności tlenków azotu.
Zamiast zakazu
Jako substytuty wprowadzenia zakazu wjazdu starszymi dieslami i leciwymi autami benzynowymi wymienia się tworzenie większej liczby ścieżek rowerowych, budowanie parkingów typu park and ride, ułatwiających korzystanie z publicznych środków transportu czy stawianie na elektryczne autobusy na liniach przebiegających przez centra miast. W opozycji stoi organizacja Deutsche Umwelthilfe, której przedstawiciele twierdzą, że jedynym sposobem na zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza w miastach jest wyrzucenie z nich diesli.
Niemiecki rząd ma jeszcze inny problem. Wprowadzenie ograniczeń poruszania się samochodami z silnikiem Diesla w Hamburgu i plany wprowadzenia podobnych rozwiązań we Frankfurcie, Monachium, Düsseldorfie czy Stuttgarcie już powodują spadek popularności diesli wśród nowych samochodów. Jak wynika z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), w drugim kwartale 2018 r. w salonach sprzedano o 15,5 proc. mniej diesli niż w porównywalnym okresie 2017 r. W tym samym czasie popularność aut z silnikiem benzynowym wzrosła o 19,8 proc.
Rzecz w tym, że dla Niemiec branża samochodowa to potężna gałąź przemysłu narodowego, a technologia wysokoprężna jest jednym z jego ważnych elementów. W końcu niemiecki osprzęt do jednostek wysokoprężnych można znaleźć także w samochodach marek, które nie mają niemieckiego rodowodu. Co więcej, osprzęt ten często wymaga wymiany przed zakończeniem się cyklu życia samej jednostki napędowej, co oznacza kolejne zyski dla niemieckich firm.
Wiele wskazuje jednak na to, że rozwiązanie, które przed kilkoma miesiącami zostało zaprezentowane jako luźna propozycja niemieckiego rządu, mogłoby zdać egzamin.
Ad Blue dla wszystkich
Propozycja, o której mowa, dotyczyła wyposażenia – na koszt producenta – starszych samochodów w instalację SCR. Wykorzystuje on czynnik Ad Blue, składający się w 32,5 proc. z mocznika, a w pozostałej części z wody. Płyn z zasobnika dawkowany jest do katalizatora SCR, który znajduje się w przebiegu układu wydechowego. Tam, pod wpływem wysokiej temperatury, z mocznika wydziela się amoniak, a ten wchodzi w reakcję z tlenkami azotu, które zostają zmienione w lotny azot i parę wodną.
Taką instalację można znaleźć w nowszych samochodach wysokoprężnych, a do spełnienia niedawno wprowadzonej normy Euro 6D jest ona wręcz niezbędna. Niemieccy eksperci postanowili jednak sprawdzić, jak system SCR spisałby się w przypadku starszych diesli. Teraz automobilklub ADAC informuje o pierwszych wynikach badań.
Pod lupę wzięto samochody spełniające normę emisji Euro 5. W ramach eksperymentu w katalizatory SCR różnych producentów wyposażono Mercedesa B 180 CDI, Fiata Ducato 130 Multijet 2.3 D, Volkswagena T5 Multivan 2.0 TDI oraz Opla Astrę 1.7 CDTI. Jak wynika z doświadczenia, instalacja może obniżyć emisję NOx o 70 proc. w miastach i do 90 proc. poza nimi. Teraz przed ekspertami testy wytrzymałościowe. Będą one prowadzone do stycznia 2019 r. i mają sprawdzić, czy systemy SCR w nieco starszych samochodach zdadzą egzamin także zimą. Problemem może okazać się fakt, że płyn Ad Blue ulega krystalizacji przy -11 stopniach Celsjusza i musi być on podgrzewany przez zamontowany dodatkowo w tym celu układ.
Koszt wyposażenia samochodu z silnikiem Diesla w instalację SCR waha się od 1,4 do 3,3 tys. euro. Dla wielu posiadaczy aut spełniających wytyczne normy Euro 5 może być to kusząca opcja, która uchroni ich przed sprzedażą pojazdu na rynku wtórnym poniżej jego rzeczywistej wartości. Jeśli - zgodnie z propozycją niemieckiego rządu sprzed kilku miesięcy - w kosztach zamontowania katalizatora SCR będą partycypować producenci samochodów, sposób ten z pewnością stanie się popularny. W takim przypadku nie ma co oczekiwać lawiny tańszych aut z Niemiec.
Źródło: "Automotive News Europe", ADAC