Możesz zapomnieć o oponach zimowych. Ciepłe zimy oznaczają oszczędności
Ciepłe miesiące zimowe przemawiają do wyobraźni kierowców. Zaczynają oni przeliczać koszty użytkowania opon sezonowych i coraz częściej wybierają ogumienie całoroczne. Co należy o nim wiedzieć i czy naprawdę to się opłaca?
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że w tej chwili na swoim aucie masz założone opony zimowe. Choć przepisy w Polsce nie wymagają od kierowców montowania tego typu ogumienia na mroźne miesiące, pomysły, by uregulować tę kwestię, pojawiają się niemal co roku. *Kierowcy jednak coraz częściej decydują się na rozwiązanie uniwersalne, które pozwala zaoszczędzić im nie tylko czas u wulkanizatora, ale i nawet kilkadziesiąt złotych na samych oponach. *
Jak donosi Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego, w poprzednim roku wzrost zainteresowania oponami całorocznymi wyniósł aż 29 proc. W porównaniu do "letnich" (+1 proc. lepiej w skali roku) czy "zimówek" (+11 proc.), dynamika sprzedaży ogumienia całorocznego robi wrażenie. Takie rozwiązanie ma sens, jeśli wykorzystujesz auto w określonych warunkach.
Opłacalność opony całorocznej to sztuka kompromisu. W stosunku do ogumienia zimowego jest ona twardsza, jej bieżnik nie jest tak agresywny, a nacięcia mają mniejsze zagęszczenie. Oznacza to, że podczas ataku zimy czy w wyjątkowo niskich temperaturach zapewni ona mniejszą przyczepność niż typowa "zimowka". W praktyce w przypadku osób, które nie mieszkają w górach, taka sytuacja ma miejsce najwyżej kilkanaście dni w ciągu roku.
Jeśli temperatura utrzymuje się w okolicach 0 stopni Celsjusza, a śniegu na ulicach praktycznie nie widać, ogumienie całoroczne może mieć sens. Na takiej oponie powinno znaleźć się oznaczenie 3PMSF (3-Peak Mountain with Snow Flake, czyli logo z trzema szczytami górskimi i płatkiem śniegu). Oznacza to nie tylko więcej nacięć, ale więcej naturalnej gumy i krzemionki użytej w procesie produkcji. Poza tym, taka opona spełnia wymagania progowe stawiane "zimówkom".
Latem z kolei opony całoroczne mogą okazać się nieco głośniejsze, po części z racji grubszych klocków na zewnątrz opony. Ponadto większe opory toczenia mogą podnieść spalanie, lecz będzie to raczej kwestia dziesiątych litra na sto kilometrów. Kiedy więc uniwersalne opony sprawdzą się najlepiej? Wówczas, gdy przemieszczamy się po mieście i nie jeździmy szybko. Za swego rodzaju granicę można też przyjąć maksymalny przebieg 10 – 15 tys. km rocznie. Większy dystans oznacza rosnące proporcjonalnie koszty opon.
Jeśli unikamy jazdy w ekstremalnie niskich temperaturach i szybkiego podróżowania autostradą latem, okaże się, że wytrzymałość opon całorocznych jest tylko nieco niższa niż dostosowanych do wybranych warunków opon sezonowych. Przeciętny komplet opon całorocznych wytrzyma 20 tys. Standardowo opony letnie wytrzymują mniej więcej 25 - 30 tys. km i taki sam dystans mogą pokonać opony zimowe. Komplet całorocznego ogumienia ma więc podobny przebieg maksymalny, a w tradycyjnym modelu użytkowania musimy mieć dwa rodzaje opon. Różnicę ceny zakupu ogumienia wielosezonowego (rozmiar 205/55R16) można zniwelować do zera, w zależności od modelu opony. Do miejskiego auta nie potrzebujemy opon wytrzymujących wysokie prędkości maksymalne.
Ostatnim polem sporu jest coroczna wizyta u wulkanizatora. Koszt wymiany opon to - w zależności od regionu – od 50 do 150 zł. Taką czynność wykonujemy dwa razy do roku, trzeba też doliczyć koszty przechowywania ogumienia zdjętego z auta, co wyniesie nas ok. 80 zł za sezon. Nawet jeśli raz w roku będziemy wyważać koła (co jest zalecane) z oponami całorocznymi, jest to koszt co najwyżej kilkudziesięciu złotych. Jeśli więc nie jeździmy dużo, można robić to rzadziej, czyli zaoszczędzić.