AMG, te trzy litery w każdym motoryzacyjnym fanie podnoszą czujność. Samochody z tej stajni są wyjątkowe, niczym najbardziej radykalne i wykwintne dania. W świecie wysokich obrotów auta AMG są pożądane, a ich właściciele należą do jednych z najbardziej szczęśliwych kierowców na świecie. Przy okazji podpisania współpracy Ducati z AMG spotkaliśmy się na Torze Kielce, aby spróbować jednego z najszybszych dań z gwiazdą na masce - Mercedesa CLS63 AMG.
Ducati i AMG to dwie marki-legendy. Dwie, które pasują do siebie jak odpowiednie wino do potrawy. Bardzo sportowej i bardzo emocjonującej potrawy. Dwóch panów - Ola Kallenius i Gabriele del Torchio, czyli prezes Mercedes-AMG GmbH oraz prezes Ducati Motor Holding S.p.A, złożyli właśnie w Los Angeles swoje podpisy na umowie, która zazębi niczym skrzynia kłowa obie marki i rozpocznie - miejmy nadzieję - owocną współpracę na sportowym polu. Pierwsze wyniki, to działania marketingowe. Przykład? Między innymi wsparcie AMG dla teamu Ducati w topowej serii motocyklowej MotoGP.
* TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ ZDJĘĆ NOWEGO MERCEDESA CLS63 AMG * Dodatkowo, podczas niektórych eventów organizowanych przez AMG, uczestnicy będą mogli wsiąść na jeden z wielu motocykli Ducati i odbyć jazdy próbne. Odpowiednio motocykliści, klienci tej włoskiej marki będą mogli zasmakować modeli Mercedesa AMG, a jest czego smakować! W naszym kraju współpracę było widać podczas Verva Street Racing na ulicach Warszawy, gdzie obok motorów Ducati śmigały Mercedesy CLS63 AMG oraz C63 AMG.
Ducati narodziło się we Włoszech, dokładnie w Bolonii w 1926 roku, ale nie od razu nastawione było na tworzenie superszybkich motocykli. Wielu producentów aut zaczynało od produkowania rowerów i motocykli. W tym przypadku, firma początkowo zajmowała się produkcją elementów radioodbiorników - ojcami włoskiej firmy są: Bruno Cavalieri Ducati, Adriano Ducati i Marcello Ducati. Charakterystyczny dla tych maszyn jest rozrząd desmodromiczny (zamiast sprężyny, zawory zamyka dodatkowa krzywka). Od wielu lat, "Dukaty" należą do czołówki sportowych motocykli, a w 2007 roku australijski jeździec, Casey Stoner, na Ducati GP7 Desmosedici wyrwał z rąk Valentino Rossiego mistrzostwo świata w królewskiej klasie MotoGP. Teraz, kiedy Rossi przeszedł do Ducati tak różowo już nie jest, ale ten sezon to przede wszystkim czas na dotarcie się Valentino z maszyną oraz opracowanie nowego motocykla na przyszły rok.
- Obydwie marki kierują się podobnymi wartościami, jak: wysokie osiągi, ekskluzywność i pasja do wyścigów. Długofalowa współpraca pomoże AMG i Ducati dotrzeć do nowych grup klientów - powiedział Ola Kallenius, prezes Mercedes-AMG GmbH.
- Jestem niezwykle dumny, że AMG dołącza do grona naszych sponsorów w MotoGP. Ducati udało się znaleźć partnera, który doskonale rozumie i podziela charakter naszej marki - wydajność, emocje i wyjątkowe wzornictwo - podkreślił Gabriele del Torchio, prezes Ducati Motor Holding S.p.A.
Krwistoczerwone jednoślady od teraz wsparte są przez srebrne strzały z Affalterbach. AMG to firma-legenda, wywołująca u niektórych gęsią skórkę na samo tylko wspomnienie o tych wyjątkowych modelach. AMG powstało w 1967 roku, czyli stosunkowo niedawno. W czasie tych nieco ponad 40 lat Hans Werner Aufrecht i Erhard Melcher stworzyli całą paletę fantastycznych samochodów. Konstruując silniki, doszli do poziomu rozpoznawalności o jakim niektórzy mogą jedynie pomarzyć. Nazwa powstała od nazwisk założycieli oraz od miejscowości Grossaspach, czyli rodzinnej miejscowości Aufrechta. AMG to przede wszystkim motosport. Setki wygranych wyścigów, tysiące przejechanych kilometrów i dopracowanie technologiczne, które później w jak najprostszej linii przenoszone jest do samochodów seryjnych! To także AMG Driving Academy. Od 1999 roku Mercedes-AMG GmbH jest niezależnym producentem samochodów, należącym do
Daimler AG. Co roku około 20 000 klientów rozpoczyna swoją przygodę z tymi potwornie szybkimi samochodami.
Dzisiaj swoją przygodę z AMG rozpoczynam ja. Tor Kielce nie jest może najnowocześniejszym obiektem na świecie, ale w tym zapuszczonym i wydaje się, zapomnianym już centrum wysokich prędkości, nowy Mercedes CLS63 AMG prezentuje się ciekawie. Stylistyka tego auta na zdjęciach i filmach wydaje się... jakaś odległa. Przy spotkaniu oko w oko z kształtami łapiesz się na tym, że ciężko oderwać od niego wzrok! Stoisz i patrzysz. Połykasz centymetr po centymetrze każde zagięcie, każde przetłoczenie i każdy decybel. Bo to, co wydobywa się z układu wydechowego "63-ki" śmiało można porównać z zaawansowaną gruźlicą samego diabła. Nawet stojący grzecznie CLS AMG wcale nie wygląda na takiego spokojnego. Poprzednik był bardziej stonowany, nowa generacja jest dynamiczna i wyjątkowo zadziorna. Jednak kształty
mają w sobie również dawkę stylu i prestiżu.
Podobnie jak w przypadku pierwszej odsłony CLS-a, model ten nie jest podobny do żadnego innego modelu w gamie Mercedesa. To wielki atut. Unifikacja jest dobra, ale wyróżnianie się, jest jeszcze lepsze. Otwierając drzwi nie spotkasz ramek przy szybach, gdy już usiądziesz w jednym z lepszych foteli do szybkiej jazdy, przed sobą zobaczysz długą maskę, a w rękach trzymać będziesz kierownicę obszytą alcantarą, idealnie dopasowaną do Twoich potrzeb (tylko 2,5 obrotu).
Stylistka wnętrza również nieco odbiega od reszty modeli Mercedesa. Herb Affalterbach, czyli miejscowości siedziby AMG widnieje na dźwigni zmiany biegów. Jednak narodziny CLS63 AMG miały miejsce w Sindelfingen, bo w Affalterbach powstają "tylko" układy hamulcowe, wydechowe, felgi, fotele, kierownice oraz elementy aerodynamiczne z włókna węglowego. No i oczywiście silniki, każdy ręcznie montowany przez jednego mechanika, który dodatkowo umieszcza swoje nazwisko na głowicy! Całe auto montowane jest, jak pozostałe wersje CLS, w fabryce w Sindelfingen. Choć auto jest luksusowe i wygodne, zerkając na niektóre detale przeczuwasz, że stworzono je do "wyższych" (a raczej szybszych) celów. I nie jest to błędne myślenie.
Pod przepiękną, unoszoną niemal do pionu maską, gości bowiem 5,5-litrowa jednostka napędowa V8 z doładowaniem. Moc maksymalna jest nieco większa, niż pojemność bagażnika. 525 KM kontra 520 litrów. To ciekawe, że CLS z dwoma dodatkowymi fotelami z tyłu (zamiast 3-osobowej kanapy) i pojemnym bagażnikiem, potrafi na ulicy, a szczególnie na torze sprawić taką niespodziankę. Zaskakuje przede wszystkim moment obrotowy, który każdym ze swoich 700 Nm potrafi narobić zamieszania. Siedzę już w rozgrzanym egzemplarzu, dla którego 525 KM to mało! Można przecież dokupić za około 30 000 złotych pakiet AMG Performance, a ten powiększy moc do blisko 560 KM. Moment obrotowy wzrasta wtedy jeszcze o kolejną setkę, do 800 Nm!
* TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ ZDJĘĆ NOWEGO MERCEDESA CLS63 AMG * System nagłośnieniowy Harman Kardon wydaje się zbyteczny, szczególnie kiedy kierowca ma nadpobudliwą prawą stopę. Dźwięk AMG to temat do oddzielnego artykułu. Jest głęboki, wibrujący, potężny i niepodobny do żadnego innego, który znamy. Fenomenalny to mało powiedziane. Pierwsza setka w standardowej odsłonie pojawi się po 4,4 sekundy. Za dodatkowe 30 000 złotych urwiemy jeszcze 0,1 sekundy. Jeżeli zechcemy, fabryka ściągnie nam blokadę prędkości i wtedy maksymalnie rozpędzić się będzie można do 300 km/h.
Zatem siedzę. Przede mną krótsza nitka Toru Kielce. Śliskiego Toru Kielce, o czym wiedzą wszyscy, który mieli z nim styczność. Jest podchwytliwy i zdradziecki. Dostępnych jest pięć ustawień pracy jednostki napędowej i skrzyni biegów (7-biegów AMG Speedshift MCT). Ustawienia nazywają się dość bezpośrednio: Comfort, Sport, Sport+, Manual oraz Race Start. W tym przypadku na wyświetlaczu widzę Sport+. Instruktor na fotelu obok, bez drgnięcia powieki przyjmuje moje słowa dotyczące tego, że nigdy jeszcze nie jeździłem po tym torze, ani autem AMG. Ruszamy z pedałem w podłodze.
Co za dźwięk! Już sam nie wiem, czy jest lepszy z pozycji kierowcy, czy z zewnątrz. Nawet nie zerkam na prędkościomierz. Wolę się nie zagapić, bo stadko 560 koni mechanicznych tylko czeka na taki nierozsądek. Pierwszy zakręt i niemal natychmiast czuję, że nabity tył postanowił udać się na przechadzkę. Kontra i dalej. To jeszcze nie koniec tego zakrętu, a tył ponownie opuszcza tor jazdy i zachęca do szybszego pracowania kierownicą. Żeby nie zanudzać powiem, że zakrętów było kilkanaście! Wszystkie zapewniły mi solidną dawkę "zabawy", to znaczy, ciężkiej pracy z kierownicą. Łatwość z jaką CLS AMG traci przyczepność i daje kontrolować jazdę w głębokim "boku" naprawdę zdumiewa.
Do tego ceramiczne patelnie, schowane w felgach hamują tak skutecznie, że konieczny był system, który w awaryjnych sytuacjach dociska kierowcę i pasażera do fotela pasami! Sam fotel natomiast oplata i trzyma w zakrętach. Uczucie niesamowite. Mam na swoim koncie równie mocne bolidy, ale żaden z nich nie dał tyle frajdy z jazdy! Owszem, 911 Turbo wykręci o wiele lepszy czas, podobnie Lambo, tyle że nie jesteśmy kierowcami wyczynowymi, a drogowe auta nie walczą o tysięczne drobinki sekundy. Liczy się przyjemność z jazdy, a tej w CLS-ie AMG jest bardzo dużo. Ba, on jest wykonany z przyjemności z jazdy!
* TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ ZDJĘĆ NOWEGO MERCEDESA CLS63 AMG * Przejazd na czas na początku daje nam pozycję lidera, później na długo lądujemy na trzecim miejscu, do momentu, aż z podium nie zrzuci nas pewien łobuz z Wrocławia i ostatecznie kończymy na czwartej pozycji. Jednak w AMG nie liczy się czas, ale wrażenia. Nie starasz się jechać szybko i urywać skrawki sekund. Zamiast tego czerpiesz przyjemność, zrywasz przyczepność i... bawisz się. Te auta pozostawiają wspomnienie dźwiękowe, manualne i "przeciążeniowe". Szkoda, że wszystko jest okraszone metką z ceną... ponad 500 000 złotych, a jeżeli zachce się kilku drobiazgów, w tym pakietu AMG Performance, cenę można podnieść o dobrze wyposażoną klasę C!
Michał Grygier
sj/mw/mw