Likwidacja fotoradarów miała się przełożyć na wzrost wypadków. Jak jest naprawdę?
Fotoradar. Dla jednych maszynka do wyciągania pieniędzy. Dla innych skuteczne narzędzie poprawiające bezpieczeństwo na drogach. Przykład ul. Słowackiego w Trójmieście pokazuje, że w niektórych miejscach obecność fotoradarów jest kluczowa.
Maszty z fotoradarami zniknęły tu pod koniec czerwca 2014 roku. W okresie od 1 stycznie do 31 lipca tegoż roku na leśnym odcinku drogi doszło do 130 zdarzeń drogowych – 114 kolizji oraz 16 wypadków, nikt nie zginął. Rok później liczba zdarzeń spadła do 125, a tylko 7 z nich było wypadkami.* Jednak w kolejnych latach statystyki poszybowały w górę.* 212 zdarzeń w 2016 roku i 187 w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy znacznie przewyższają wcześniejsze wyniki. I choć sama liczba wypadków spadła (8 i 12), to na ulicy Słowackiego łącznie zginęły dwie osoby.
Zastanawiające jest, że na negatywne skutki usunięcia fotoradarów trzeba było czekać aż do 2016 roku. Wykazuje to również analiza danych całorocznych. W latach 2009-2015 liczba zdarzeń wyniosła około 220 (wahając się od 202 do 248), zaś dopiero w 2016 roku wystrzeliła do 333. Istotne, że liczby zarówno wypadków, jak i osób rannych pozostały na podobnym poziomie. Policja nie wiąże zmian w statystykach z likwidacją fotoradarów. Zamiast tego wskazywane są zwiększone natężenie ruchu i brak znajomości przepisów wśród kierowców.