_ Zdjęcia mają charakter wyłącznie ilustracyjny. Zamieszczone teksty nie dotyczą osób umieszczonych na zdjęciach. _
Zanik „tradycji”
W 2015 roku Biuro Spraw Wewnętrznych wykryło 162 przypadki wręczenia lub przyjęcia korzyści majątkowych. Czy oznacza to, że policjanci wciąż „biorą”? Część z nich z pewnością tak, ale prawdopodobieństwo spotkania takiego funkcjonariusza drastycznie maleje. W 2014 roku „wewnętrzni” wykryli 485 przypadków łapówkarstwa, a w 2010 aż 1317. Prawie połowa takich przestępstw popełniana jest przez funkcjonariuszy drogówki i kierowców.
Przyłapanie na przekroczeniu dozwolonej prędkości, jeździe niesprawnym samochodem lub bez pieczątki przeglądu czy prowadzenie po spożyciu alkoholu to typowe sytuacje, w których u części kierowców pojawia się myśl o wręczeniu łapówki. Zwykle kierowcy proponują funkcjonariuszowi, że może jakoś się „dogadają” albo po prostu podają mu dowód rejestracyjny, w którego oprawce znajdują się pieniądze. Chęć skłonienia policjantów do odstąpienia od realizowania czynności to niejedyny powód korumpowania drogówki.
W 2015 roku policjantom wręczano łapówki również za przekazywanie danych osób poszkodowanych w wypadkach i stłuczkach agentom ubezpieczeniowym czy nieuprawnione zwracanie dowodów rejestracyjnych. W procederze swój udział mają też szajki trudniące się wyłudzaniem ubezpieczeń. Część zarzutów korupcyjnych dotyczyła tworzenia dokumentacji zdarzeń drogowych, które nigdy nie miały miejsca, a nawet udziału w aranżowanych stłuczkach.
Ile wynosi łapówka?
Część kierowców jest przekonana, że dla niektórych policjantów ruchu drogowego pensja jest jedynie mało istotnym dodatkiem do comiesięcznego „urobku”. Rzeczywiście, zdarzają się propozycje wysokich łapówek. W 2013 roku w Aleksandrowie Łódzkim kobieta przyłapana na prowadzeniu samochodu przy zawartości 1,6 prom. alkoholu we krwi zaproponowała policjantom po 5 tys. złotych. Pod koniec tego samego roku nietrzeźwy mieszkaniec Rybnika kierujący ciągnikiem w zamian za puszczenie sprawy w niepamięć oferował 20 tys. zł. To jednak wciąż mało w porównaniu z wyczynem z 2016 roku. W trójmieście pijany kierowca, który jechał audi Q7 mimo sądowego zakazu, chciał wręczyć funkcjonariuszom 100 tys. zł.
Zwykle kwoty oferowane policjantom są jednak znacznie skromniejsze. W 2015 roku na jaw wyszła afera we włocławskiej drogówce. Dziesięciu tamtejszych policjantów oskarżono o odstępowanie od karania kierowców w zamian za łapówki rzędu 50-100 zł. Zarzuty usłyszało także 25 kierowców. W 2013 roku 35-latka, którą policjanci przyłapali na jeździe przy 1,2 prom. alkoholu we krwi, zaoferowała funkcjonariuszom 50 zł oraz zorganizowanie, jak się wyraziła, „imprezy towarzyskiej”. W 2009 roku policjanci z Tarnowa Podgórnego „załatwili” zaginięcie dokumentów nakładających punkty karne za trzy butelki wódki i kurczaki.
##Mała lekkomyślność, duże kłopoty
Coraz więcej policjantów nie chce przyjąć łapówki ze względów moralnych lub po prostu ze strachu przed wykryciem. Nic w tym dziwnego. W erze telefonów komórkowych, które nagrywają dobrej jakości filmy, mało który funkcjonariusz wyjdzie z taką propozycją. Niewielu też zgodzi się na jej przyjęcie, bo w takim przypadku wydalenie ze służby nie jest jedynym problemem.
Zgodnie z prawem w przypadku przestępstwa żądania i przyjęcia (art. 228 kk) lub składania obietnicy i wręczenia (229 kk) korzyści majątkowej lub osobistej sprawcy grozi do lat 8 pozbawienia wolności. Gdy sprawca dodatkowo naruszy inne przepisy prawa, do lat 10, a w przypadku korzyści znacznej wartości, może spędzić za kratkami nawet 12 lat. Karalne jest zarówno samo złożenie obietnicy funkcjonariuszowi publicznemu jak i żądanie łapówki - bez względu na jej wysokość. Do przestępstwa dochodzi niezależnie od tego, kto był inicjatorem udzielenia korzyści lub jej obietnicy.
Źródło: Policja
Tomasz Budzik, Wirtualna Polska