Większość Polaków może pozwolić sobie jedynie na samochód z rynku wtórnego. Ten pełen jest jednak pojazdów z bogatą historią, którą sprzedający stara się zatuszować. Na co zwracać uwagę podczas oględzin, a czym nie warto zawracać sobie głowy? Podpowiadają Miłośnicy Czterech Kółek.
Jak wiadomo, podstawa to oczywiście sprawdzenie dokumentów pojazdu i numeru VIN. Sami, nawet jeśli nie interesujemy się motoryzacją, możemy zauważyć nierówne przerwy pomiędzy elementami nadwozia czy źle położony na nich lakier. Warto jednak pamiętać, że swoje wymagania powinniśmy dostosować do kwoty, jaką zamierzamy wydać. Szukanie samochodu bez interwencji lakierniczej za 8 czy 10 tys. złotych z góry jest raczej skazane na porażkę. Takich egzemplarzy jest bardzo mało, a wśród tych sprowadzonych z zagranicy najprawdopodobniej nie ma żadnego. Trzeba pamiętać, że lekka obcierka czy stłuczka nie wpływa tak na sztywność auta jak poważny wypadek.
Sami możemy też sprawdzić, czy silnik nie ma problemów z zapalaniem i czy na tablicy przyrządów nie świecą się podejrzane kontrolki. Trzeba przy tym pamiętać, że najwięcej o kondycji auta powie nam test przeprowadzony na zimnym silniku. Podczas jazdy warto też zwrócić uwagę na sprawność silnika i działanie skrzyni biegów. Jest to szczególnie ważne w przypadku automatu. Szarpanie czy dłuższe wybieranie biegów powinny ostudzić nasz entuzjazm.
Wbrew temu, co można byłoby sądzić, warto też zwrócić uwagę na stan elementów eksploatacyjnych. Szczególnie w przypadku tańszych aut. Duży stopnień zużycia opon, amortyzatorów, klocków i tarcz hamulcowych to realne wydatki, których nie unikniemy tuż po zakupie.
tb