Kuny niszczą samochody. Jak się ich pozbyć?
Obniżająca się temperatura sprawia, że pod maską świeżo zaparkowanych samochodów ciepła szukają zwierzęta. Jeśli są to koty, w zasadzie nie dzieje się nic groźnego. Komorę silnika czasami nawiedzają jednak również kuny, a te potrafią wyrządzić spore szkody. Jak się ich pozbyć?
Samochodowy szkodnik
Są zwinne, ciche, odważne i złośliwe, a do tego dysponują ostrymi jak brzytwy zębami. Kuny to jeden z większych problemów kierowców, parkujących swoje samochody pod chmurką. Dzikie zwierzęta nie przestraszą się osiedlowych kotów i potrafią precyzyjnie oszacować zagrożenie ze strony hodowanych przez człowieka psów. Szkody, jakie wyrządzają, potrafią być kosztowne.
- Kuny zwykle powodują uszkodzenia gumowych elementów. Często dochodzi do przegryzienia przewodów elektrycznych i wodnych, czasem znisczone jest również wygłuszenie komory silnika. Koszt naprawy jest różny, w zależności od modelu samochodu i rozmiarów szkód. Zwykle jest to kilkaset złotych. Ostatnio właściciel alfy romeo, które do mnie trafiło z przegryzionymi przewodami, musiał zapłacić za naprawę tysiąc złotych - mówi Mariusz Perczak z wrocławskiego warsztatu Kaizen.
Jeśli zwierzę jedynie nadgryzło przewody elektryczne, czasami możliwe jest uruchomienie silnika, ale praca jednostki napędowej może być nierówna. Jeżeli kuna zdążyła dokonać dzieła zniszczenia, pozostaje nam laweta. Przegryzione rury układu chłodzenia grożą zaś przegrzaniem silnika, a w konsekwencji bardzo poważną awarią.
Obecnie nie wiadomo, jaka jest skala zjawiska w Polsce. W Niemczech ubezpieczyciele co roku otrzymują około ćwierć miliona zgłoszeń szkód wyrządzonych przez zwierzęta. Prawdopodobnie za lwią część z nich odpowiadają kuny. Jak się przed nimi chronić?
Człowiek na wojennej ścieżce
Rynek i tradycyjne porady zmotoryzowanych podpowiadają przynajmniej kilka cudownych środków, jakimi możemy wspomóc się w nierównej walce z kunami. W ostatnich latach rosnącą popularnością cieszy się elektronika mająca odstraszać zwierzęta.
Zdaniem sprzedawców emitowane przez te urządzenia ultradźwięki są nieprzyjemne dla kun, ale jednocześnie niesłyszalne dla człowieka. W zależności od rodzaju elektronicznego odstraszacza, w tym liczby głośników, cena wynosi od 100 do 250 zł. Jeśli urządzenie jest zasilane z akumulatora samochodowego, kilkadziesiąt złotych trzeba będzie doliczyć na montaż.
Innym pomysłem jest wykorzystanie specjalnych preparatów w płynie. Spreje tego rodzaju produkuje wiele firm. Duża jest też rozpiętość cenowa - od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za 400-500 ml produktu. Płynem pokrywamy wnętrze komory silnika lub podłoże, na którym stoi auto.
Znacznie tańszym, tradycyjnym sposobem prowadzenia walki z kunami, jest wykorzystanie kostki zapachowej do toalety. Wraz z zawieszką należy ją umieścić pod maską, upewniając się, że nie spadnie w okolice ruchomych elementów silnika.
Zupełnie darmowym patentem jest zastosowanie reguł wojny biologicznej. Kuny to stosunkowo nieduże zwierzęta, a takie boją się tych większych. Zdaniem wielu zmotoryzowanych wystarczy więc umieścić pod maską woreczek z psią sierścią, by zapewnić sobie spokój. Niektórzy zmotoryzowani sięgają nawet po odchody lwa czy tygrysa pozyskane z zoo.
Co radzi ekspert?
- Z moich doświadczeń wynika, że nie ma dobrego, stuprocentowego środka na kuny. To zwierzęta bardzo sprytne i śmiałe - mówi dr Marek Wajdzik z Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwerytetu Rolniczego w Krakowie. - Testowałem kiedyś elektroniczny odstraszacz, ale okazał się nieskuteczny. Choć został zainstalowany w samochodzie, pod maską znalazłem tropy kuny.
- Większą skuteczność odnotowałem w związku z użyciem "cukrowych" kostek toaletowych. Trzeba jednak pamiętać o tym, żeby od czasu do czasu zmieniać zapach. Kuny dość szybko przyzwyczajają się do woni kostki i przestaje ona zniechęcać je do wejścia pod maskę. Można też spróbować z woreczkiem zawierającym sierść większych, drapieżnych zwierząt. I tu trzeba byłoby jednak od czasu do czasu wymieniać zawartość woreczka. Jeśli parkujemy auto na publicznym parkingu w okolicy terenów zielonych czy rzek, lepiej postawić samochód przy innych. To zmniejsza szansę na uszkodzenie auta, bo może wypaść na pojazd obok - dodaje dr Marek Wajdzik.
Wśród zmotoryzowanych popularne są teorie o tym, że kuny wybierają te samochody, których przewody czy elementy plastykowe i gumowe zostały wykonane z użyciem środków roślinnych, na przykład soi. Wygląda jednak na to, że to po prostu miejska legenda. - Nie sądzę, żeby zapach tych przewodów mógł przyciągać kuny. One nie przegryzają ich z głodu. Robią to dla zabawy i z ciekawości - stwierdza dr Marek Wajdzik.