Moda na quady trwa. Pojazdy te właśnie zaczynają wyjeżdżać z garaży, w których spędziły zimę. Jazda na nich to coś pomiędzy korzystaniem z samochodu i motocykla. Jak więc przewieźć quadem dziecko, by nie narazić się policji? Okazuje się, że nie jest to takie proste.
Cztery koła, nadwozie bez kabiny i kierownica oraz siodło przypominające te motocyklowe. Tak najkrócej można scharakteryzować quada. Kilka lat temu w przepisach panował chaos, a pojazdy tego typu rejestrowano jako motocykle, samochody, pojazdy inne, a nawet ciągniki rolnicze. Dziś prawo jasno definiuje quady, co ma przełożenie na sposób, w jaki można na nich podróżować.
Dzielimy je na dwie grupy. Pierwsza z nich to lekkie maszyny o masie do 350 kg, które rozwijają maksymalną prędkość 45 km/h. Do ich prowadzenia wystarczy prawo jazdy kategorii AM. Czterokołowce o masie do 400 kg, osiągające wyższe prędkości, to inna grupa maszyn. By z nich korzystać, potrzebne jest prawo jazdy kategorii B1 lub B. Tak w przypadku jednej, jak i drugiej grupy, obowiązujące od stycznia 2013 roku przepisy definiują quady jako pojazdy samochodowe. Oznacza to, że jeśli są one wyposażone w pasy bezpieczeństwa, dzieci można na nich przewozić jedynie w fotelikach. Obowiązek nie dotyczy dzieci mierzących więcej niż 150 cm.
Gdy quad nie posiada pasów bezpieczeństwa, dziecko można przewozić na siodle, ale trzeba uważać na prędkość. Jeśli pasażer nie ma więcej niż 7 lat, maksymalnie wolno rozpędzić się tylko do 40 km/h. Zgodnie z przepisami kierowca i pasażer muszą posiadać kaski. Jeżdżący quadami muszą ponadto pamiętać o zakazie poruszania się drogami ekspresowymi i autostradami.
Co w razie kontroli? Jeśli quadem wyposażonym w pasy bezpieczeństwa przewozimy dziecko bez wymaganego przepisami fotelika, narażamy się na mandat w wysokości 150 zł oraz 6 punktów karnych.
tb/MAK