Hyundai i10: nowość do miasta
Przed pierwszymi jazdami nowym Hyundaiem i10 nie spodziewaliśmy się rewelacji. Ten mały samochód nie miał zbyt wiele do zaoferowania, oprócz tego że był w stanie przewieźć od 2 do 4 ludzi z punktu A do B. To właściwie tyle. Trudno było mówić o zdecydowanych zaletach. Jego poprzednik, zaprezentowany w 1999 roku Hyundai Atos, nie rozpieszczał jakością, ani komfortem. Oba modele produkowano w Indiach. Z tym większym zaskoczeniem usiedliśmy za kierownicą najnowszego modelu i10, stworzonego przez Europejczyków i dla Europejczyków, a wytwarzanego w Turcji. Różnicę widać i czuć.
Już na pierwszy rzut oka można się przekonać, że producent starał się zaspokoić także estetyczne potrzeby klientów. Nowy Hyundai i10 ma nowoczesną linię nadwozia. Z przodu wyróżniają go lampy LED do jazdy dziennej, charakterystyczne przetłoczenia linii bocznej dodają mu atrakcyjności. Samochód wygląda proporcjonalnie i zgrabnie, czego nie można było powiedzieć o jego poprzednikach.
Jak przystało na auto, którym mają jeździć Europejczycy, ma przestronne wnętrze. Jest dłuższe i szersze od swojego poprzednika, ale - zgodnie z obowiązującym trendem - niższe, dokładnie o 50 mm. Dzięki temu udało się uzyskać proporcjonalność linii nadwozia, które jest o 80 mm dłuższe i 65 mm szersze w porównaniu z poprzednim modelem i10. Rozstaw osi zwiększył się o 5 mm, a bagażnik urósł o 10 proc., do pojemności 252 litrów. To wciąż nie zachwyca, ale w małym samochodzie do miasta, powinno wystarczyć. Plus za możliwość uzyskania w miarę płaskiej powierzchni po złożeniu oparć tylnych siedzeń i pojemności 1046 litrów.
Pod względem gabarytów zewnętrznych, nowy Hyundai i10 wyróżnia się na tle konkurencji. Jest dłuższy od VW Up'a, Fiata Pandy i Chevroleta Sparka. Pod tym względem przewyższa go jedynie Renault Twingo. Jest za to od niego szerszy, podobnie jak od pozostałych wymienionych konkurentów.
Wnętrze wita nas całkiem niezłej jakości i dobrze spasowanymi materiałami wykończeniowymi. Hyundai szczyci się tym i podkreśla, że we wnętrzu i10 nigdzie nie znajdziemy „gołych śrub”, czy innych wystających elementów, których zazwyczaj nie ukrywa się w samochodach budżetowych. To prawda, ale nie do końca, bo główki śrub widać np. pod kierownicą… ale tylko wtedy, gdy spoglądamy do wnętrza przez przednią szybę.
Generalnie, naprawdę, jest całkiem nieźle. Dwukolorowa deska rozdzielcza ma nowoczesny wygląd, ale można się spodziewać, że będzie dostępna tylko w wyższych wersjach wyposażenia. Nie zabrakło kilku praktycznych schowków i uchwytów na butelki z napojami we wszystkich drzwiach.
Z tyłu też całkiem przestronnie. Z wyjątkiem przestrzeni na głowy pasażerów o wzroście powyżej 180 cm. Na pociechę, nawet ci wysocy znajdą pod dostatkiem miejsca dla nóg. Osoby na przednich fotelach siedzą całkiem wygodnie i mogą liczyć na dobre trzymanie boczne w zakrętach.
Deska rozdzielcza jest prosta, estetyczna i uporządkowana. Porównywalna do samochodów klasy kompaktowej. Znów nieźle. Jak to możliwe, że w tak małym samochodzie zdecydowano się zadbać o tak wiele cywilizujących go elementów? Odpowiedź jest prosta. Nad najnowszym modelem Hyundaia i10 pracowali specjaliści z centrum badawczo-rozwojowego w Russelsheim. Niemieccy specjaliści, jak widać, rozumieją potrzeby klientów z Europy i w pełni dostosowali do nich auto.
Wybór silnika dla nikogo nie będzie stanowić problemu, bo możemy mieć tańszy i mniejszy, ale słabszy - albo droższy, większy, mocniejszy i oszczędniejszy motor benzynowy. W obu przypadkach bez turbo, a więc trwały. Podstawowa jednostka ma pojemność 1 litra i 3 cylindry. O dziwo, to wystarczy do sprawnej jazdy, bez nadmiernych wibracji.
Niestety, 66 KM i zaledwie 94 Nm maksymalnego momentu obrotowego nie są w stanie zapewnić dobrej dynamiki. Przyznacie, że 14,9 s do setki (dla wersji z 4-biegowym automatem nawet 16,8 s) i prędkość maksymalna 155 km/h nie powalają, ale to z pewnością wystarczy do miasta.
Pierwszą jazdę odbyliśmy z tym właśnie silnikiem, a pierwsze kilometry, dynamicznie pokonane pozamiejską trasą, krętymi drogami z dużą ilością wzniesień pokazały, że ten silnik radzi sobie całkiem nieźle, konsumując przy tym 7,1 l/100 km. To sporo, bo na tym samym odcinku wersja z mocniejszym silnikiem 1.2 potrzebowała o ponad 0,5 litra mniej.
Jadąc spokojnie możemy liczyć na spalanie na poziomie 5,5 l/100 km. Większa jednostka rozwija moc 87 KM i 120 Nm, co zapewnia możliwość wyprzedzania bez nadmiernego stresu i pozwala całkiem sprawnie podróżować za miastem. Osiągi z silnikiem 1.2 to odpowiednio: 12,3 s do setki i prędkość maksymalna 171 km/h.
Wersja trzycylindrowa, swoim brzemieniem na wysokich obrotach przypomina poczciwą Syrenę. Jej dźwięk nie jest jednak zbytnio męczący dla uszu, a w wersji z silnikiem 1.2 możemy nawet mówić o akustycznym komforcie. Wygląda na to, że nie oszczędzano do przesady na materiałach wygłuszających.
Wiemy już, że za sprawą swoich silników, nowy Hyundai i10 nie jest demonem prędkości, ani mistrzem oszczędzania. A jak się prowadzi? Tu kierowcę czeka największa w tym samochodzie niespodzianka. Ogromna, gdy weźmiemy pod uwagę, że siedzimy za kierownicą tak małego i wciąż przecież budżetowego auta. Poprzednik prowadził się dosyć topornie, a Hyudai Atos był samochodem, który podczas szybszej jazdy i w krytycznych sytuacjach rzucał wyzwanie swojemu kierowcy. Tak było w porównaniu z najnowszym i10. Ten model jeździ naprawdę dobrze. Zawieszenie tłumi mniejsze nierówności nawierzchni, daje namiastkę komfortu, a jednocześnie gwarantuje małemu Hyundaiowi imponująco pewne zachowanie w zakrętach.
Dobre wspomnienia pozostawił również układ kierowniczy, dający prawidłowe wyczucie samochodu i drogi, pozwalający precyzyjnie sterować autem. Nie sposób nie pochwalić precyzji działania pięciobiegowej, manualnej skrzyni. Działa co najmniej tak dobrze, jak w wyższych o klasę samochodach. Największym zaskoczeniem są bardzo mocne, a jednocześnie, pozwalające precyzyjnie się dawkować hamulce. Z przodu zastosowano wentylowane tarcze o średnicy 252 mm, z tyłu tarcze pełne o średnicy 234 mm. To wystarczy, by samochód błyskawicznie się zatrzymywał na każde nasze żądanie.
Nowy Hyundai i10 daje początek całej gamie modeli Hyundaia, której wprowadzanie na rynek potrwa do 2017 roku. Obejmie ona w sumie 22, zupełnie nowe modele. Nowy i10, choć mały, jest dla Hyundaia modelem bardzo ważnym. Samochód zbudowano na zupełnie nowej płycie podłogowej, która będzie wykorzystywana również w nowym modelu Kia Picanto. Linia boczna nowego Hyundaia jest nawet trochę podobna do obecnej wersji Picanto.
Mamy więc do czynienia - z wciąż małym, miejskim samochodem klasy A, oferującym prowadzenie, przestrzeń we wnętrzu, wytłumienie i jakość wykonania porównywalną z samochodami klasy B. Naprawdę, nieźle. W ofercie brakuje tylko nieco mocniejszych silników. Ten samochód ma szansę na popularność.
Czy będzie u nas hitem sprzedaży? W tej klasie wszystko zależy od ceny. Na razie można się tylko domyślać, że będzie porównywalna z konkurencją, a więc np. Skodą Citigo, czy VW Up. Prawdopodobnie tańszą propozycją pozostanie jednak Chevrolet Spark, bo nowy i10 w wersji podstawowej może kosztować co najmniej 30 000 zł. To przypuszczenia, bo ceny na naszym rynku jeszcze nie ogłoszono. Na razie wiemy tyle, że to całkiem sensowny samochód do miasta. Nowy Hyundai i10 pojawi się w salonach w Polsce już w listopadzie.
Marek Wieliński, moto.wp.pl
"Hyundai i10 1.0" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | null |
Pojemność silnika cm3 | "998" |
Moc KM / przy obr./min | "66 / 5500" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "94 / 3500" |
Skrzynia biegów | "5-biegowa, manualna" |
Prędkość maksymalna km/h | "155" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "14,9" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "5,6 / 4,0 / 4,6" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "b.d. / 5,8 / 7,1 " |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "252 / 1046" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "3665 / 1660 / 1500" |
Cena wersji podstawowej w zł | "b.d." |
Cena testowanego modelu w zł | "b.d." |
Plusy | null |
Minusy | null |