Fotoradar złapał auto flotowe. Co dalej?
Na zawodowego kierowcę czeka masa pułapek, zwłaszcza jeśli pokonuje codziennie kilkaset km. Co zrobić, gdy do firmy przychodzi zdjęcie z fotoradaru, a twarz prowadzącego jest niewidoczna?
Flotę warto zabezpieczyć w choćby prosty system monitorowania aut. Fleet manager powinien wiedzieć kto w danym czasie korzystał z samochodu służbowego. Aby nie doszło do nieprzyjemności podczas poszukiwania kierowcy feralnego auta wystarczy stworzyć prosty plik, w którym będą zapisywane informacje o przekazania auta danemu pracownikowi. Innym wyjściem jest zaopatrzenie się w specjalnie do tego przystosowanym system lub przypisanie na stałe do pracownika konkretnego auta. Unikniemy wówczas długich poszukiwań oraz pozbędziemy się dodatkowej pracy związanej z codziennym przydzielaniem pojazdów oraz wydawaniem niezbędnych dokumentów.
Pomocny w ustaleniu osoby naruszającej przepisy okazać się może system monitoringu aut. Znając miejsce i datę wykroczenia można je porównać z przebiegiem tras samochodów służbowych. Na podstawie tych informacji uzyskamy odpowiedź, który pracownik obsługuje dany region zaś dalsze ustalenia są tylko formalnością. System monitorowania aut daje nie tylko możliwość prześledzenia trasy, ale również sprawdzenia dokładnie, w którym momencie przekroczono prędkość. Dzięki tej funkcjonalności pracodawca może na bieżąco kontrolować sposób poruszania się swoich kierowców.
Jeśli w firmie w żaden sposób nie jest prowadzony spis aut wykorzystywanych przez pracowników a na jej adres przychodzi mandat z fotoradaru to pojawia się problem. Czy przedsiębiorstwo musi wskazać kierowcę, bądź co zrobić jeśli nie jest to możliwe? Zgodnie z prawem funkcjonariusz uprawniony do nakładania grzywny w drodze mandatu karnego może to zrobić jedynie gdy schwytano sprawcę na gorącym uczynku/bezpośrednio po popełnieniu wykroczenia lub stwierdzi popełnienie wykroczenia naocznie pod nieobecność sprawcy albo za pomocą urządzenia pomiarowego lub kontrolnego, a nie zachodzi wątpliwość co do osoby sprawcy czynu.
Jeśli do firmy przychodzi "drogie zdjęcie" to pracodawca powinien wskazać sfotografowaną osobę, która następnie otrzyma mandat i punkty karne. Pamiętajmy, że w Polsce karany jest bezpośredni sprawca, który nie ma obowiązku udowodnienia niewinności - dowiedzenie komuś winy należy do władzy publicznej.
Do tej pory królowała zasada, iż w przypadku nieczytelnego zdjęcia z fotoradaru i braku możliwości wskazania go, właściciel auta otrzymuje mandat w wysokości 500 zł bez punktów karnych. Jednak orzeczenia sądów rejonowych w Kościerzynie, Tczewie i Zamościu jednoznacznie wskazują, że nie ma podstawy prawnej do karania właściciela auta, jeśli to nie on siedzi za "kółkiem". W praktyce oznacza to, że osoby lub firmy na które zarejestrowano pojazd nie będą już odpowiadać za wykroczenia popełnione ich własnością. Każdy kto otrzymał mandat w ostatnim czasie może złożyć odwołanie do sądu w ciągu 7 dni. Najprawdopodobniej sąd go uchyli, a ITD lub straż miejska zwróci pieniądze.
Źródło: Flotis.pl
ll/moto.wp.pl